Poprzedni
Następny

Czy sprzęt audio musi zajmować dużo miejsca?

Jeszcze kilkanaście lat temu typowy system audio obowiązkowo obejmował kilka urządzeń. W jego skład wchodziły kolumny – podstawkowe lub podłogowe – wzmacniacz oraz źródło, czyli najczęściej odtwarzacz CD/SACD. Siłą rzeczy, urządzenia te musiały zajmować niemałą przestrzeń. Czy rozwój technologii, który w tak wielu dziedzinach umożliwił mniejszą lub większą miniaturyzację, dotknął również branży audio-video? Odpowiedź jest oczywista.

Bluesound Powernode 2i (HDMI)

Każdy, kto choć trochę śledzi rozwój technologii w zakresie odtwarzania dźwięku zdaje sobie sprawę, że klasyczne systemy audio – na wzór opisanego w pierwszym akapicie – nie stanowią już reguły. Co nie oznacza, że mają się źle. Przeciwnie – wciąż mają wielu zwolenników, zarówno wśród melomanów, jak i producentów.

Dobrym przykładem typowych urządzeń mogą być stereofoniczne wzmacniacze zintegrowane, popularnie nazywanymi „piecami” z uwagi na wydzielane podczas pracy ciepło. Nie bez znaczenia jest też, niemały najczęściej, pobór mocy. To prawdziwe oczka w głowie niejednego doświadczonego już audiofila, który na pamięć zna całą ścieżkę sygnałową. Szukanie tego właściwego urządzenia i udoskonalanie go – szczególnie w przypadku wzmacniaczy lampowych – to materiał na wiele długich, pasjonujących historii.

Muzyka klasyczna

Fundamentem rasowo brzmiącego wzmacniacza jest solidna sekcja zasilająca, która fizycznie zajmuje najwięcej miejsca w konstrukcji. Kto miał przyjemność zajrzenia pod obudowę topowych urządzeń, temu prawdopodobnie został w pamięci obraz potężnych transformatorów czy kondensatorów. Przykład bardzo solidnego transformatora można zobaczyć na filmie, będącym elementem opisu wzmacniacza Rotel RA-1572. Na fotografii widać wyraźnie, że stanowi on prawdziwe serce urządzenia. RA-1572 stanowi przykład klasycznego pod względem konstrukcji i rozmiarów (43 cm szerokości, 35 cm głębokości) wzmacniacza, który funkcjonalnie przygotowany jest do obsługi współczesnych źródeł. Producent zadbał o odpowiednie złącza cyfrowe, jak USB z obsługą plików PCM i DSD czy Bluetooth aptX. Z drugiej strony – miłośnicy analogu z tyłu obudowy znajdą wejścia symetryczne i gramofonowe.

Za wzór jeszcze bardziej klasycznej – w znaczeniu, skupionej na łączności analogowej – konstrukcji może służyć integra Yamaha A-S1200. Tutaj również centralne miejsce w układzie zajmują transformator toroidalny i 4 potężne kondensatory. Wzmacniacz ten bez wątpienia skierowany jest do miłośników starego, dobrego analogu, tak pod kątem wzornictwa (oldschoolowe wskaźniki wychyłowe działają na wyobraźnię), jak i funkcjonalności. Do A-S1200 nie podłączymy źródeł cyfrowych. Mamy jednak pewność, że te analogowe zabrzmią wyśmienicie. Na ten model mogą zwrócić uwagę miłośnicy czarnej płyty. A-S1200 obsługuje bowiem oba typy wkładek gramofonowych MM i MC.

Ostatnim urządzeniem w tej kategorii, na jakie chciałbym zwrócić uwagę jest Pass INT-25 prawdziwy crème de la crème dla zwolenników klasycznego, analogowego brzmienia. To wyrafinowany wzmacniacz, pracujący w czystej klasie A. Niepozornie brzmiące 25 W na kanał w tej konfiguracji wymaga naprawdę potężnej sekcji zasilającej, którą tylko dzięki zaawansowanym technologicznie rozwiązaniom udało się zmieścić w rozsądnej, choć wciąż nie najmniejszej obudowie. W porównaniu do innych urządzeń firmy jest to jednak bardzo kompaktowe wydanie. Pod kątem funkcjonalności to czysty analog – z tyłu wzmacniacza znajdziemy zaledwie 3 pary wejść 2xRCA. Miłośnicy miękkiego, soczystego, mięsistego – słowem, „lampowego” dźwięku będą zachwyceni.

Sztuka współczesna

Jak jednak zostało powiedziane na wstępie, technologia nie stoi w miejscu. Na rynku znajdziemy wiele urządzeń, które są w stanie połączyć bardzo dobry dźwięk, szeroką funkcjonalność i kompaktową konstrukcję bez kompromisów w żadnej z wymienionych dziedzin. Poniżej przedstawię tylko kilka produktów, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo skromnie. Ich obudowy mierzą w najszerszym miejscu zaledwie 20-kilka centymetrów, co sprawia, że z łatwością zaadaptujemy je do bardzo różnych pomieszczeń, gdzie nie będą – nomen omen – odgrywać pierwszych skrzypiec. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Uszy będą zachwycone.

Bowers & Wilkins 607

Model Yamaha WXA-50 zamknięty jest w obudowie dwukrotnie węższej, niż opisywane wyżej konstrukcje. Chociaż pochodzi ze sporo niższej półki cenowej, warto zwrócić na niego uwagę. Jest to wzmacniacz przygotowany na współczesne wyzwania. Oprócz standardowych złącz analogowych umożliwia odtwarzanie muzyki z szerokiej palety źródeł – zarówno przewodowych, jak i bezprzewodowych. Prześlemy do niego pliki muzyczne z pamięci USB czy serwera NAS, a także podręcznych urządzeń: smartfonów, tabletów czy komputerów. Z pomocą przyjdzie tu łączność Bluetooth, Airplay czy Wi-Fi. Jeżeli zaś Wi-Fi, to i aplikacje strumieniowe, jak Spotify i Tidal. Wzmacniacz ten znakomicie sprawdzi się z kolumnami podstawkowymi, np. z Bowers & Wilkins 607. Jeśli dysponujemy odrobinę mniejszym budżetem, dla którego wspomniane Bowers&Wilkins będą poza zasięgiem, świetną alternatywą może być zestaw Yamaha Grand PianoCraft N670D, niewiele odbiegający funkcjonalnością od WXA-50. PianoCraft to współczesne wieże, znane starszym czytelnikom z młod(sz)ych lat. Piano – czyli w terminologii muzycznej „cicho” - łączy się tu z solidnym „craft”, rzemiosłem i sztuką jednocześnie. To urządzenia zaprojektowane z prawdziwym smakiem, które – mimo kompaktowych rozmiarów – mogą być ozdobą niejednego wnętrza.

Jeżeli zaś zależy nam na funkcjach kinowych i złączach HDMI, na tej samej półce cenowej znajduje się amplituner AV Yamaha RX-S602. „S” jak „slim”, czyli „wąski”. Urządzenie mierzy zaledwie 11 cm wysokości – to sporo mniej, niż jego pilot. Wszystkie trzy modele Yamahy należą do rodziny MusicCast, mogą więc stanowić element systemu multiroom.

Mały, ale...

Wspinając się po kolejnych szczeblach drabinki cenowej spotkamy się z urządzeniami kanadyjskiej marki Bluesound, będącej owocem rozwoju firmy NAD, znanej fanom dobrego stereo na całym globie. Już pierwszy rzut oka na model Powernode 2i pozwala się spodziewać, że mamy do czynienia z urządzeniem przygotowanym na wyzwania współczesności. Nie zawiedziemy się. Przeciwnie – sądzę, że szeroka funkcjonalność tego modelu będzie dla wielu inspiracją do sięgnięcia po źródła muzyki, które do tej pory nie były wykorzystywane. Nowoczesność idzie tu bowiem w parze z funkcjonalnością. I niewielkimi rozmiarami. Urządzenie ma bowiem tylko 7 cm wysokości – rekordzista!

Powernode 2i posiada na pokładzie efektywny wzmacniacz o mocy 60 W na kanał (przy 8 Ω), wykonany w technologii HybridDigital™. Według opinii jednego z naszych Klientów, bez problemu radzi sobie np. z kolumnami Bowers & Wilkins 606. Powiedzieć o tym urządzeniu „wzmacniacz” to ogromne uproszczenie. Elektronika zamknięta w tym niepozornym pudełeczku to źródło niesamowitych możliwości. Po podłączeniu do sieci (również Wi-Fi w paśmie 5 GHz!) możemy odtworzyć praktycznie każdy materiał dźwiękowy, jaki możemy sobie wyobrazić. Pliki High Resolution Audio (maksymalna jakość 24-bit/192kHz), radio internetowe, aplikacje streamingowe... To wszystko Powernode 2i ma w małym palcu, a my pod palcem. Sterowanie całym ekosystemem BluOS (więcej szczegółów TUTAJ – tej wiedzy nie powinien odmówić sobie żaden amator multiroom) odbywa się z poziomu wygodnej aplikacji. Wisienką na torcie jest sterowanie głosowe za pomocą inteligentnego oprogramowania Amazon Alexa. 

Nieco bardziej tradycyjnym wzornictwem – kilka przycisków, duży potencjometr i duże wejście słuchawkowe na przednim panelu – cechuje się Peachtree Audio Decco125 SKY. Wzmacniacz amerykańskiej firmy, od początku specjalizującej się w udoskonalaniu komputerowego dźwięku, rozciąga swoje możliwości na dwóch biegunach. Z jednej strony wyposażono go w wejście gramofonowe – źródło tyleż klasyczne, co stylowe i modne, z drugiej – łączność Wi-Fi, zaawansowany przetwornik C/A i obsługa aplikacji streamingowych zapowiadają przygotowanie na podejmowanie pełnej gamy współczesnych wyzwań.

Nowe szaty cesarzy

Opisane wyżej produkty znajdą uznanie w oczach wielu miłośników dobrego dźwięku w nowoczesnym – i, podkreślmy to raz jeszcze, kompaktowym – wydaniu. W tym miejscu zwrócimy uwagę na dwa urządzenia, których producenci podjęli się trudnej sztuki. Starają się bowiem połączyć niewielkie rozmiary, szeroką funkcjonalność oraz jakość dźwięku będącą w stanie zaspokoić potrzeby wąskiego grona audiofilów. I robią to dobrze.

Masters to seria wyrafinowanych urządzeń, którą marka NAD – kojarzona do tej pory z bardzo dobrym, lecz wciąż nie najdroższym hi-fi – weszła do segmentu high-end. Jeden z produktów tej szacownej rodziny jak ulał pasuje do naszego tekstu. NAD Masters M10 – audiofilski system all-in-one – to propozycja Kanadyjczyków na kompaktowe high-end audio. Choć konia z rzędem temu, kto patrząc na pieczołowite wykonanie tego sprzętu nie będzie chciał postawić go na honorowym miejscu w salonie. To niewielkie urządzenie może bowiem stanowić wzór elegancji. Połączenie dużego, dotykowego wyświetlacza TFT z jednolitą, czarną obudową pozbawioną to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Warto w tym miejscu przypomnieć, że firma NAD pochodzi z Wielkiej Brytanii. Tak samo, jak gentlemani.

Zastosowany moduł wzmacniacza Hype NCore NC122MP pokazuje, że klasa D może nie ustępować brzmieniem zasłużonej klasie AB. W swojej klasie cenowej M10 oferuje bezkonkurencyjnie soczyste i mięsiste brzmienie, które wydaje się nie pasować do jego skromnych rozmiarów. Software BluOS z jego nadzwyczajnymi możliwościami wzbogacono tu kilkoma dodatkowymi smaczkami, jak np. układ optymalizacji akustycznej pomieszczenia Dirac Live czy łatwość integracji z wiodącymi systemami domu inteligentnego, jak Apple, Crestron, Control4 czy Lutron. NAD M10 pokazuje, jak może wyglądać nowoczesny sprzęt hi-fi.

NAD M10

Wymiary AVM Inspiration CS 2.2 przekraczają już granicę 30 cm. Zważywszy jednak na to, że w pod aluminiową obudową mieszczą się wzmacniacz zintegrowany, odtwarzacz CD, streamer, tuner radiowy i przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC można dojść do wniosku, że to wciąż niewiele. Produkt niemieckiej manufaktury wygląda bardziej klasycznie, niż NAD. Jest to wyraźny ukłon w stronę konkretnego docelowego odbiorcy. Obecność szczeliny napędu CD, kilku przycisków i sporego potencjometru pokazują, że do obsługi możemy używać czegoś więcej, niż tylko aplikacji mobilnej. Ale nie jest to obowiązkiem.

 CS 2.2 może być – nomen omen – prawdziwą inspiracją dla audiofilów, którzy zmęczeni są już zwojami kabli i dokładaniem kolejnych klocków do budowli zajmującej coraz więcej przestrzeni. Jest to urządzenie brzmiące w sposób bardzo neutralny, stabilny i spójny – czyli tak, jak zdaniem wielu doświadczonych uszu powinien brzmieć audiofilski sprzęt. Oddający muzykę wiernie, w taki sposób, jak została nagrana. Kompletna funkcjonalność sieciowa, sterowanie za pomocą aplikacji mobilnej i inne wymogi nowoczesności łączą się tu z napędem CD klasycznymi złączami analogowymi. Tego obrazu dopełniają tylko dwie obsługiwane aplikacje streamingowe: Qobuz i Tidal. Przypadkiem te właśnie, które cieszą się najwyższą klasą sygnału.

(Sm)all-in-one

Podróż po niewielkich, acz bardzo umiejętnych urządzeniach audio zakończymy na produktach, które z czystym sumieniem można nazwać systemami all-in-one. All – a więc również głośniki.

Propozycje niemieckiego producenta Sonoro to innowacyjne systemy, które na pierwszy rzut oka mogą przypominać radia lub pamiętane przez starszych czytelników magnetofony. Pośrodku głównego panelu nie znajdziemy jednak szuflady na kasety, a kolorowy wyświetlacz. Modele Prestige i Meisterstuck są zbliżone pod kątem funkcjonalności i estetyki wykonania. Oba są w stanie odtwarzać dźwięk z szerokiej palety źródeł – od płyt CD, poprzez radio FM/DAB+, i Bluetooth, aż do Spotify czy plików. Bez przeszkód podłączymy też do nich np. telewizor przez wejście optyczne. Oba urządzenia różnią się mocą i wymiarami: szerokość większego to niemal 60 cm. Jak na standardy tego artykułu to prawdziwy „kawał mebla”. Pamiętajmy jednak, że to jedyne urządzenie audio, jakiego potrzebujemy. Chyba, że staniemy się fanami czystego i precyzyjnego brzmienia produktów Sonoro. Wtedy z łatwością możemy połączyć nawet 5 urządzeń w system multiroom.

Ciekawą alternatywą są głośniki aktywne skandynawskiej firmy z ponad 40-letnim doświadczeniem, Audio Pro. Polecamy zapoznać się z dwoma modelami: podstawkowymi A26 i podłogowymi A36. Mogą być świetnym uzupełnieniem telewizora. Zaoferują znacznie pełniejszy, bogatszy i prawdziwie przestrzenny dźwięk w porównaniu np. do podobnych cenowo soundbarów. Nie wspominając o klasycznym designie.

Filozofię obu urządzeń znakomicie oddaje hasło reklamowe You don't need all that tech. Te innowacyjne kolumny aktywne mają na pokładzie wbudowane wzmacniacze (pracujące oczywiście w klasie D) i, uwaga, złącza HDMI obsługujące ARC. Dzięki temu mogą być sterowane za pomocą pilotów zdalnego sterowania do telewizora. Oczywiście to nie wszystko. Dzięki aplikacji Audio Pro Control dokładnie dopasujemy charakterystykę brzmienia do swoich upodobań, a także odtworzymy muzykę ze smartfona czy aplikacji sieciowych, jak Spotify czy Tidal. Zwolennicy klasycznych rozwiązań też nie będą zawiedzeni. Oba modele posiadają wejścia analogowe (RCA) i wyjścia subwooferowe.

Na powyższych przykładach z łatwością można więc stwierdzić, że sprzęt audio nie musi zajmować dużo miejsca. Rozwój technologii sprawia, że słowo „musi” w tym kontekście występuje coraz rzadziej, jeśli w ogóle. Pokaż nam swoje wnętrze, a powiemy Ci co w nim może (dobrze!) zagrać.

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: