Poprzedni
Następny

Gdzie oni są? Bohaterowie polskiej sceny rockowej lat 80. w latach 20. XXI wieku

Średnia ocen: 5
(2 oceny) 2 komentarze

W latach 80. wyśpiewywali wielkie hymny polskiego rocka, które pamiętamy do dziś. Domowe systemy stereo uwielbiały takich lokalnych bohaterów jak Markowski, Piekarczyk, Panasewicz, Jaryczewski i innych… Część z nich do dziś świetnie sobie radzi na scenie, pozostałym nie powiodło się już tak dobrze.

Prorok z gniewnych lat

„Miałem dziesięć lat, gdy usłyszał o nim świat…” – od takich słów rozpoczyna się legendarna „Autobiografia” Perfectu, bez której trudno wyobrazić sobie historię polskiego rocka. Świetna kompozycja Zbigniewa Hołdysa z tekstem Bogdana Olewicza nabrała szczególnej mocy dzięki Grzegorzowi Markowskiemu, wokaliście obdarzonemu głosem jak dzwon.

Czterdzieści lat po nagraniu tego epokowego utworu zespół Perfect jest już tylko wspomnieniem, a sam Markowski znalazł się na zakręcie swej kariery. Choć jego głosowi wciąż nie można odmówić mocy, 69-letni artysta stracił zapał do rockandrollowych harców na scenie i coraz częściej mówi o definitywnym przejściu na muzyczną emeryturę. 

Długowieczny Pank

Tego typu planów nie ma na razie Janusz Panasewicz. Lista hitów, jakie zaśpiewał wraz z grupą Lady Pank jest długa, ale jednym ze sztandarowych była na pewno piosenka „Mniej niż zero”. W wieloznacznym tekście Andrzeja Mogielnickiego dopatrywano się aluzji do głośnego zabójstwa maturzysty Grzegorza Przemyka, ale nie tylko z tego powodu utwór stał się hymnem ludzi, którzy dorastali w czasach stanu wojennego.

Panasewicz ma dziś 66 lat i chociaż rozrywkowy tryb życia odcisnął swe piętno na jego wokalnych możliwościach, wciąż z powodzeniem śpiewa dla kolejnych pokoleń fanów, którzy chętnie przychodzą na koncerty Lady Pank.

Ofiara rock and rolla

Znacznie gorzej potoczyły się losy wokalisty konkurującego niegdyś z tą grupą zespołu Oddział Zamknięty. Mowa o Krzysztofie Jaryczewskim, który w piosence „Party” śpiewał: „Zróbmy więc prywatkę jakiej nie przeżył nikt”. Niestety, idol młodzieży lat 80. zbyt mocno wziął sobie do serca te słowa, imprezując tak intensywnie, że aż stracił głos. Oddział Zamknięty musiał sobie znaleźć innego wokalistę, a sam Jaryczewski rozpoczął walkę o powrót nie tylko na scenę, ale w ogóle do normalnego życia. Niedawno opublikowano nawet cover piosenki „Party” w kolaboracji z Karo Glazer.

Choć w międzyczasie Jaryczewskiego dopadały poważne problemy zdrowotne (przeszedł przeszczep wątroby i zawał serca), 62-letni artysta nie poddał się i dziś daje koncerty po własnym nazwiskiem. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jest tylko cieniem rockowego herosa sprzed kilku dekad.

Porządny metalowiec

Zupełnie inną drogę życiową obrał Marek Piekarczyk. „Ja nigdy nie byłem zaćpany ani nachlany, dlatego teraz mogę sobie śpiewać w tych samych tonacjach co czterdzieści lat temu, co raczej się nie zdarza w świecie show-biznesu” – powiedział niedawno w wywiadzie dla Polskiego Radia wokalista grupy TSA. Może to wyglądać na brak skromności z jego strony, ale faktycznie trudno coś zarzucić strunom głosowym piosenkarza, który w lipcu ukończył 71 lat.

Fani TSA mogą tylko cieszyć się z tak dobrej formy Piekarczyka i liczyć na to, że kolejny raz usłyszą na koncercie, jak zaryczy swym donośnym głosem któryś z heavy metalowych hymnów lat 80. Niestety, nie wspomoże go już swymi solówkami Andrzej Nowak, który w minionym roku dołączył do Jimiego Hendrixa i reszty gitarowych bogów w rockowym niebie.

Przeczytaj także: Jimi Hendrix – gitara, jak spadająca bomba. 80-lecie urodzin arcymistrza

Wielkie głosy z Budki

Równie imponującym głosem, co Piekarczyk, może się pochwalić starszy od niego o rok Krzysztof Cugowski, niegdyś frontman Budki Suflera. On także nie miał skłonności do namiętnego wcielania w życie maksymy „sex, drugs & rock and roll”, dzięki czemu do dziś może wyciągać najwyższe nuty w takich niezapomnianych przebojach, jak „Sen o dolinie”, „Cień wielkiej góry” czy „Cisza jak ta”. Czyni to regularnie na koncertach, na których towarzyszy mu Zespół Mistrzów, zgodnie z nazwą złożony z wybitnych fachowców w dziedzinie obsługi swych instrumentów.

O ile kariera Cugowskiego naznaczona jest wieloma przebojami, nagrywanymi regularnie przez kilka dekad, to inny wokalista Budki, Felicjan Andrzejczak kojarzony jest właściwie tylko z jednym hitem, ale za to jakim! Zaśpiewana przez niego czterdzieści lat temu „Jolka” to jedna z polskich piosenek wszech czasów, znana chyba każdemu, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się muzyką popularną.

74-letni Andrzejczak skazany jest więc na śpiewanie tego kawałka do końca swych dni na różnego rodzaju wspominkowych koncertach i festiwalach. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że jego wokalne możliwości wciąż budzą respekt, a słuchając go na żywo możemy przeżyć równie wielkie wzruszenie, jak przed laty, gdy po raz pierwszy do naszych uszu dotarła historia pewnego „lata ze snu, gdy pisałaś: tak mi źle”.

Z podziemia do mainstreamu

Wszyscy wymienieni powyżej idole masowej wyobraźni w latach 80. traktowani byli z dużą rezerwą, by nie powiedzieć – pogardą, przez muzyków obracających się w kręgach punkowych. Należeli do nich Muniek Staszczyk i Kazik Staszewski, którzy – chcąc nie chcąc – dołączyli do tej samej kategorii gwiazd polskiego rocka. Stało się tak dzięki długiej liście przebojów, jakie mają na swym koncie dowodzone przez nich zespoły T.Love i Kult.

Ich sytuacja jest o tyle różna od pozostałych, że komercyjne sukcesy zaczęli odnosić dopiero po zmianie ustroju na przełomie lat 80. i 90. Wcześniej musieli się zadowolić rolą bohaterów wśród bywalców festiwalu w Jarocinie i słuchaczy rozgłośni radiowych nadających alternatywną muzykę. W nowych warunkach poradzili sobie jednak tak dobrze, że dziś z czystym sumieniem można ich zaliczyć do rockowego establishmentu.

Co najważniejsze, zarówno Muniek, jak i Kazik, wciąż są aktywni twórczo, nie starają się odcinać kuponów od dawnych osiągnięć, a na koncerty Kultu i T.Love przychodzą tłumy. I nikomu nie przeszkadza fakt, że Staszczyk sepleni tak samo, jak czterdzieści lat temu.

***

A jeśli niepokoją Cię jakieś dźwięki, dochodzące z głośników Twojego sprzętu audio, może to być znak, że pora rozejrzeć się za nowym zestawem. Aby nie robić tego po omacku, skorzystaj z fachowej porady jednego z ekspertów sieci Top Hi-Fi!

Czytaj więcej o muzyce i filmie:

Dowiedz się więcej o sprzęcie audio i uczyń słuchanie muzyki jeszcze przyjemniejszym:



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny
5
Ocena:
Średnia ocen: 5

(2 oceny)

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: