Poprzedni
Następny

Najbardziej audiofilskie płyty: „OK Computer” Radiohead – dźwiękowa uczta i muzyczne katharsis

Album „OK Computer” z 1997 roku to najważniejsza pozycja w fonograficznym dorobku grupy Radiohead. Po jego wydaniu muzyka rockowa nie była już taka sama, jak wcześniej, a Thom Yorke i spółka zyskali status muzycznych wizjonerów, których naśladuje świat. To też jeden z tych albumów, który pozwala rozsmakować się w niuansach i misternej kompozycji dźwięków, które za sprawą dobrego stereo są tu nadzwyczaj dobrze słyszalne.

Spis treści: Najbardziej audiofilskie płyty: „OK Computer” Radiohead

  1. Kamień milowy w historii muzyki rokowej
  2. „OK Computer” Radiohead – ciekawostki
  3. „OK Computer” – misterna kompozycja dźwięków, utwór po utworze
  4. Podsumowanie

Gramofon Thorens

Kamień milowy w historii muzyki rockowej

Wyobraź sobie, że grasz w zespole, który wydał dwie płyty, zyskał uznanie krytyków i uwielbienie fanów, a na dodatek wszyscy naokoło klepią cię po plecach i mówią: „Idź dalej tą drogą, chłopie, nagrywaj więcej podobnej muzyki, a nie będziesz musiał się martwić o przyszłość”. Jeśli pierwsza myśl, jaka przychodzi ci do głowy to: „Tylu ludzi nie może się mylić, mam patent na to, jak trafiać do serc fanów, teraz tylko trzeba utrzymać się na tej fali”, to prawdopodobnie nie mógłbyś być członkiem zespołu Radiohead. Muzycy brytyjskiego kwintetu, po wydaniu świetnie przyjętego krążka „The Bends”, stanęli przed taką właśnie diabelską pokusą – i odrzucili ją ze wstrętem. Dzięki temu mógł powstać album „OK Computer”, jeden z kamieni milowych w historii muzyki rockowej.

„OK Computer” Radiohead – ciekawostki

W tym miejscu można by się pokusić o garść ciekawostek o tym, jak to zespół wyjechał na angielską prowincję i wynajął pałac od aktorki Jane Seymour, by następnie błądzić po jego komnatach w poszukiwaniu idealnych warunków akustycznych. Można by też wspomnieć o nocnych sesjach nagraniowych w sali balowej czy na klatce schodowej, gdzie występował naturalny pogłos, o nagrywaniu odgłosów natury czy o inspiracjach dokonaniami klasyków rocka z grupy Pink Floyd, „ścianą dźwięku” Phila Spectora i brzmieniem pionierów trip-hopu z Portishead. Wszystko to jednak może być nudne dla kogoś, komu zależy wyłącznie na przeżywaniu estetycznych uniesień, jakie przynoszą dźwięki płynące z głośników wysokiej klasy kolumn lub słuchawek.

„OK Computer” – misterna kompozycja dźwięków, utwór po utworze

Po włożeniu do odtwarzacza płyty „OK Computer” i wciśnięciu przycisku „Play”, nasze uszy wypełnia najpierw odgłos przesterowanej gitary, grającej nieoczywisty riff, raczej nie z tych, które pozostają w pamięci już po pierwszym przesłuchaniu. Gdy dochodzi reszta instrumentów, staje się jasne, że mamy do czynienia z misterną produkcją, jednak otwierający album utwór „Airbag” nie różni się jakoś szczególnie klimatem od tego, co zespół zaprezentował na płycie „The Bends”. Jest to jednak tylko przystawka przed muzyczną ucztą, która pojawia się chwilę potem.

Kompozycja „Paraniod Android” trwa sześć i pół minuty, ale nie tylko z tego powodu bywa nazywana „Bohemian Rhapsody indie rocka”. Podobnie, jak genialne dzieło grupy Queen, utwór zaczyna się dość leniwie, by potem przeistoczyć się w szalony muzyczny rollercoaster, pełen stylistycznych zakrętów, dynamicznych pagórków i dolin, wokalnych zawodzeń i krzyków. Wszystko to bardziej przypomina rockową symfonię, niż typową piosenkę z list przebojów i pozostawia nas z uczuciem oszołomienia, tuż po tym, gdy wybrzmiewa ostatnia gitarowa szarża Jonny’ego Greenwooda.

Na ukojenie skołatanych nerwów dostajemy następnie dyptyk „Subterranean Homesick Alien” / „Exit Music (For a Film)”. W tym drugim utworze daje się usłyszeć echa grupy Pink Floyd i jej legendarnego albumu „The Dark Side of The Moon” z 1973 roku. Jeśli założymy dobre słuchawki i zamkniemy oczy, możemy liczyć jeśli nie na doświadczenie muzycznej nirwany, to przynajmniej na błogą, czterominutową podróż na muzycznej chmurce, wysoko ponad powierzchnią Ziemi i daleko od związanych z nią codziennych zmartwień.

Przeczytaj także: Pink Floyd – dźwiękowi czarodzieje z czasów pre-digitalnych

Polewitować możemy sobie też przy kolejnym kawałku „Let Down”. Pomogą nam w tym melodyjne, przeciągłe wokalne frazy Yorke’a, ale też pajęczyna utkana z dźwięków gitar Greenwooda i Eda O’Briena, wybijająca miarowy rytm perkusja Philipa Selwaya i elektroniczne błyskotki, które wybijają się na pierwszy plan, gdy reszta instrumentów odpoczywa. Nacieszmy się tymi odgłosami, bo już niebawem głośnikami naszych kolumn zawładnie zimny front akustyczny.

Na utwór „Karma Police” powinniśmy być gotowi już z szeroko otwartymi oczami – nie zaszkodzi też uruchomienie zestawu kina domowego. Przyda się on do obejrzenia towarzyszącego piosence hipnotyzującego teledysku, w którym limuzyna z Thomem Yorkiem rozpartym na tylnym siedzeniu przez dobre dwie minuty podąża kilka metrów za mężczyzną biegnącym nocą po prostej drodze położonej na totalnym odludziu. Całość przypomina klimatem filmy Davida Lyncha, a tym, którzy jeszcze nie widzieli tego krótkiego arcydzieła filmowego, nie będziemy zdradzać, jaki finisz ma ten thriller. Sam utwór kończą surrealistyczne odgłosy uzyskane najprawdopodobniej za pomocą pokręteł jednego z gitarowych efektów.

Te właśnie dźwięki wprowadzają nas w kolejny, o wiele bardziej mroczny rozdział albumu „OK Computer”. Recytowane przez syntezator mowy słowa: „Sprawniejszy, szczęśliwszy, bardziej produktywny, żyjący w komforcie, nie pijący za wiele…”, które wypełniają utwór „Fitter Happier”, brzmią niczym wyjęte z dystopijnej książki „Nowy, wspaniały świat” Aldousa Huxleya. Przygotowują one grunt pod kolejną kompozycję „Electioneering”, z kanonadą bębnów, zgrzytem gitar i maniakalnym śpiewem Yorke’a, brzmiącego jak człowiek, który właśnie traci kontrolę nad swymi zmysłami.

Spokojniej robi się w piosence „Climbing Up the Walls”. Ale to nie jest spokój buddyjskiego mnicha medytującego na szczycie świętej góry, ale raczej obojętny spokój szaleńca, któremu zaaplikowano mocne tabletki, a może i bardzo niegdyś popularną w szpitalach psychiatrycznych kurację elektrowstrząsami. Taki stan utrzymuje się też w utworze „No Surprises”, okraszonym ładną melodią i pogodnymi dźwiękami cymbałków. Ale wyśpiewywana przez wokalistę jak mantra fraza: „żadnych alarmów, żadnych niespodzianek” brzmi równie uspokajająco, jak nagły telefon od żony, rozpoczynający się od słów: „Kochanie, tylko się nie denerwuj”. Zwłaszcza, jeśli ponownie włączymy kino domowe i pozwolimy, by muzyce towarzyszył teledysk z głową Thoma włożoną do naczynia, które powoli napełnia się od dołu wodą.

Trudno będzie nam też uwierzyć w to, że bohater kolejnego kawałka „Lucky” to najszczęśliwszy człowiek na Ziemi, choć powolna i pozbawiona agresji muzyka może zacząć koić nasze zmysły. I wreszcie finałowy, snujący się „The Tourist” – miód na uszy słuchacza wyczerpanego tą akustyczną podróżą i zakończony pojedynczym, delikatnym uderzeniem w cymbał. I to tyle, dotarliśmy szczęśliwie do brzegu po tym niezapomnianym muzycznym rejsie.

Podsumowanie

Nie możemy obiecać, że te pięćdziesiąt trzy minuty i dwadzieścia jeden sekund obcowania z płytą „OK Computer” będzie nieustającą sielanką i że ściągając po tym czasie słuchawki z głowy poczujesz się w pełni zrelaksowany i optymistycznie nastawiony do świata. Ale jest duża szansa, że – niczym bywalec antycznego teatru – przeżyjesz katharsis dzięki nutom i słowom, które powstały prawie trzydzieści lat temu, a z czasem nabierają coraz większej mocy i aktualności. Bo „OK Computer” to album o wyobcowaniu człowieka przytłoczonego przez wszechobecną technologię, czującego się jak coraz mniej ważny dodatek do bezdusznych urządzeń i algorytmów, które przejmują kontrolę nad światem. Brzmi znajomo?

Przeczytaj również nasze pozostałe teksty o muzyce:


Muzyka potrafi pisać najlepsze historie. Usłysz swoją, dzięki Top Hi-Fi & Video Design



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: