Poprzedni
Następny

Gdy bas gra pierwsze skrzypce – solowe popisy mistrzów czterech strun

Solówki basistów to rzadkość w popularnych piosenkach. Zdarzają się jednak wyjątki od tej reguły, gdy schowany zazwyczaj w tle muzyk wychodzi na pierwszy plan i daje popis swoich umiejętności.

Partia gitary basowej to fundament niemal każdej piosenki. Fundamenty mają jednak to do siebie, że ich nie widać na pierwszy rzut oka. Podobnie jest w przypadku większości dźwięków wyciskanych z czterech (w porywach do sześciu) grubych strun, które są wplecione w aranżację utworu, ale  przeciętny słuchacz często nawet tak do końca nie zdaje sobie z nich sprawy.

Bywają oczywiście zespoły w których bas odgrywa kluczową rolę, zwłaszcza gdy dzierży go w dłoni sam lider – jak w przypadku choćby The Police, Primusa czy Motorhead. Są też tacy basiści, jak na przykład Flea z Red Hot Chili Peppers, których rozsadza kreatywna energia i nie potrafią poprzestać na prostym plumkaniu gdzieś w drugim szeregu. Są wreszcie partie gitary basowej, które przeszły do historii i zdefiniowały brzmienie utworów, z których pochodziły. Do tej kategorii można zaliczyć grę Johna Deacona w przeboju "Under Pressure" grupy Queen, czy Rogera Watersa w klasyku Pink Floyd, zatytułowanym "Money". Za osiągnięcie poziomu "master" wielu basistów uważa zaś opanowanie do perfekcji efektownej partii, na której oparty jest utwór "Hysteria" brytyjskiego tercetu Muse.

My jednak zajmiemy się kawałkami, w których bas naprawdę wybija się na niepodległość i przez krótszą lub dłuższą chwilę pełni rolę tzw. pierwszych skrzypiec. Piosenki będą cztery, jak cztery struny typowej gitary basowej – każda w innej stylistyce muzycznej i z zupełnie inną solówką zagraną przy pomocy tego instrumentu.

Pierwsza z nich to wielki hit Perfectu, "Nie płacz Ewka". Kompozycja Zbigniewa Hołdysa pochodzi z debiutanckiego albumu grupy, wydanego równo 40 lat temu. Pamiętne, melodyjne solo na gitarze basowej było dziełem Zdzisława Zawadzkiego, który osobiście wymyślił i zagrał te dźwięki. Jego kolegom należy się ukłon za umożliwienie mu takiej fanaberii – w składzie zespołu byli przecież dwaj znakomici gitarzyści (oprócz Hołdysa również Ryszard Sygitowicz), którzy bez trudu potrafiliby zapełnić swoją grą te pół minuty przeznaczone w piosence na instrumentalne solo.

Zupełnie inny charakter ma solówka zagrana przez Bakithi Kumalo w utworze "You Can Call Me Al", pochodzącym z płyty "Graceland" Paula Simona. Południowoafrykański muzyk od początku piosenki daje próbki swojego kunsztu, ale kulminacja następuje około 3 minuty i 44 sekundy, gdy basista wykonuje karkołomną sekwencję nut, trwającą mniej więcej 5 sekund. Jego szalona solówka ma formę palindromu, a więc brzmi identycznie, puszczona od końca do początku, jednak przy jej nagrywaniu zastosowano pewien studyjny trick. Kumalo zagrał jedynie pierwszą połowę, a druga została "doklejona" z pomocą odtworzonej od tyłu taśmy.

Całą serię mikrosolówek wycisnął ze swojego Fenderze Jazz John Entwistle w "My Generation", sztandarowym utworze rocka lat 60., nagranym przez zespół The Who. Można wybrzydzać, że to nie są solówki z prawdziwego zdarzenia, a jedynie ubarwiające piosenkę przerywniki, ale jak na tamte czasy był to rewolucyjny pomysł. Do wykonania swojej skomplikowanej partii Entwistle zakupił specjalną gitarę basową z cienkimi strunami, które jednak pękały od jego wściekłych uderzeń. Ostatecznie w nagraniu słychać brzmienie nylonowych strun, kojarzonych na ogół z zupełnie innym stylem muzycznym.

Gdyby utwór muzyczny porównać do makowca, basowe solówki z „My Generation" pełniłyby rolę rodzynków, natomiast gra Cliffa Burtona w kawałku „(Anesthesia)—Pulling Teeth" Metalliki byłaby makową masą, trzymaną w ryzach jedynie przez perkusyjne ciasto Larsa Urlicha. Utwór jest w zasadzie jednym wielkim popisem umiejętności basisty, który podpiął do swojego instrumentu zestaw gitarowych efektów, takich jak distortion czy wah-wah, a w swej grze wykorzystał m.in. technikę tappingu, zarezerwowaną generalnie dla gitarzystów solowych. Kawałek umieszczony na płycie "Kill 'Em All" poprzedza zapowiedź realizatora dźwięku: "Podejście pierwsze", co sugeruje, że Burton nagrał swoje popisowe dzieło za jednym zamachem.

Basowych popisów nie brakuje oczywiście w nagraniach innych artystów, szczególnie z kręgu muzyki jazzowej. Giganci tacy, jak Jaco Pastorius, Ron Carter czy Charles Mingus potrafili wyczarowywać w czterech grubych strun prawdziwe dźwiękowe cuda. To jednak zupełnie inna konkurencja.

Niezależnie od tego, jaki gatunek muzyczny preferujesz, aby w pełni docenić brzmienie gitary basowej (lub kontrabasu), będziesz potrzebował naprawdę dobrego wzmacniacza i kolumn, które sprawią, że niskie częstotliwości poruszą Twoje trzewia. Jeśli jeszcze nie jesteś posiadaczem takich dóbr, zapraszamy do jednego z salonów sieci Top Hi-Fi – nasi doradcy pomogą Ci wybrać sprzęt odpowiadający Twoim estetycznym oczekiwaniom i zasobności Twojej kieszeni!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: