Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Money”, Pink Floyd. O pieniądzach, które świetnie brzmią w uszach

The Dark Side of the Moon” zespołu Pink Floyd to jedna z tych płyt, która nie tylko zmieniła oblicze przemysłu, ale stała się ikoną oraz najlepszym przykładem błyskotliwości w pisaniu muzyki poprzez połączenie sztuki, progresywnego brzmienia i abstrakcyjnych tekstów. Dwa single z tego albumu zostały uznane za absolutne arcydzieła. Mowa o „Money” i „Time”, które doceniane są przez fanów i krytyków na całym świecie. Dziś skupimy się na pierwszym z utworów.

Trudno mówić o pełnej spuściźnie albumu, gdyż jego wyjątkowość i wyrafinowany konceptualizm wpłynęły na tak wiele aspektów muzyki współczesnej i zachęciły tylu artystów do wypróbowania nowych brzmień, że wystarczy stwierdzić, iż ten album jest niekwestionowanym punktem zwrotnym w historii muzyki rockowej.

Money” to utwór, który został napisany przez Rogera Watersa i wydany w 1973 roku jako singiel albumu „The Dark Side of the Moon”. Praca w studio była dość skomplikowana, nagranie zawiera bowiem sporo nietypowych efektów. Co prawda użyto w tym przypadku nowego, 16-ścieżkowego rejestratora, co pozwoliło na łatwiejsze komponowanie i łączenie efektów, ale i tak najcięższa praca odbyła się bardzo technicznie – przez cięcie taśmy. Trudno to nawet dziś zauważyć. Być może dlatego, że w pracach nad płytą „The Dark Side Of The Moon” i singlem brał udział nie kto inny, jak Alana Parsons, zwany studyjnym geniuszem. Krążek powstawał w słynnym Abbey Road Studios, gdzie Parsons pracował z The Beatles. Były to czasy poprzedzające osobistą karierę muzyczną Parsonsa, o którego hicie „Don’t Answer Me” pisaliśmy już w cyklu „Perły z lamusa”.

– Ci muzycy naprawdę lubili w pełni wykorzystywać studio i zawsze szukali nowych efektów i nowych brzmień. W tym tkwiło piękno współpracy z tymi facetami: zawsze istniały nowe horyzonty do odkrycia w realizacji dźwięku – opowiadał Parsons o współpracy z Pink Floyd w wywiadzie dla Songfacts.

Szał efektów, szał taktów

Money” to utwór, który nie zaczyna się od muzyki, a od słynnego dźwięku sklepowej kasy. Jest to przykład tzw. organicznej pętli, w której niemuzyczne dźwięki są zestawiane w kontekście muzycznym, tworząc rodzaj tła o brzmieniu rzeczywistości. Czasem – jak w przypadku tego właśnie utworu – to świetny sposób na przekazanie bardzo konkretnych koncepcji: jak można było lepiej napisać muzykę, która zmusza słuchacza do nieustannego skojarzenia z pieniędzmi? Co ciekawe, piosenką wykorzystującą organiczną pętlę w muzyce popularnej. Nawet jeśli uda się obalić tę teorię, na pewno można stwierdzić, że Pink Floyd byli pionierami w tej dziedzinie.

Wspominaliśmy już o trudnym zadaniu cięcia taśmy i warto tu rozszerzyć temat, by pokazać skalę zaangażowania muzyków. Za zapętlenie dźwięku kasy odpowiedzialny był Roger Waters, którego niewdzięczne zadanie obejmowało też dorzucenie do tej pętli dodatkowych dźwięków – rozrywania papieru i monet wrzucanych do metalowej misy przemysłowego miksera. Pętla taśmowa użyta w przypadku tego nagrania kasecie miała prawie siedem metrów długości! Można sobie zatem wyobrazić, jakim wysiłkiem było utrzymanie jej w ryzach. Aby utrzymać właściwe napięcie taśmy i zapobiec jej poplątaniu się, Waters ustawił w studiu stojaki do mikrofonów i wykonał olbrzymi okrąg z trzymanej przez nie taśmy. Udało się dzięki temu bez zakłóceń podawać taśmę do odtwarzacza, by uzyskać odpowiednie efekty w tle właściwego nagrania. 

Ciekawe zabiegi zastosowano też w kwestii taktów. Piosenka zaczyna się w nietypowym metrum 7/8, następnie podczas solówki gitarowej przechodzi na 4/4, następnie powraca do 7/8 i kończy się ponownie na 4/4. Kiedy magazyn Guitar World zapytał Dave'a Gilmoura, skąd pochodzi słynne dziś zmienne metrum w „Money”, gitarzysta Pink Floyd odpowiedział: – Ten riff to pomysł Rogera. Przyszedł do nas ze wstępną melodią i tekstem dla tej piosenki, w dość roboczej, ale całkiem rozwiniętej wersji. A my po prostu stworzyliśmy sekcje środkowe, solówki gitarowe i to wszystko. Wymyśliliśmy też kilka nowych riffów – dorzuciliśmy te fragmenty w metrum 4/4, progresję dla gitary solo i sprawiliśmy, że nasz biedny saksofonista musiał zagrać w tempie 7/4.

Ten „biedny saksofonista” to Dick Parry, który od lat sześćdziesiątych współpracował z Davidem Gilmourem. Zaczęli od pracy nad utworami poprzedniego zespołu Davida – Joker’s Wild – a następnie Gilmour przekonał Parry’ego do zagrania na albumach studyjnych Pink Floyd, w tym właśnie na „The Dark Side of the Moon” oraz „Wish You Were Here” i „The Division Bell”. Parry towarzyszył Pink Floyd na każdym koncercie zespołu w latach 1973-1977 oraz na słynnej światowej trasie koncertowej w 1994 roku. Występował również w sekcji dętej zespołu The Who podczas tras koncertowych w latach 1979-1980. Trzeba przyznać, że w „Money” naprawdę dał sobie radę jego saksofonowe solo jest równie rozpoznawalne, co charakterystyczny riff.  

Pieniądze nie dają szczęścia?

Popularne powiedzenie nie sprawdziło się w przypadku Pink Floyd, bowiem „Money” okazało się bardzo szczęśliwym strzałem. Nie tylko ze względu na ogromne pieniądze, które zespół zarobił dzięki temu hitowi – dość ironicznie w kontekście liryki utworu – ale też na natychmiastowe postawienie Pink Floyd na muzycznym piedestale, jako innowatorów, pionierów i wizjonerów. Nic dziwnego, utwór jest muzycznie fenomenalny. Jego brzmienie przyćmiło chyba nieco warstwę tekstową – często mylnie interpretowaną przez nieuważnych słuchaczy jako hołd dla pieniędzy. A przecież nic bardziej mylnego – w końcu ten utwór mówi wyraźnie o tym, że pieniądze są źródłem zła i cierpienia.

Pomyłka wynikała między innymi ze źle zrozumianych słów „Money, it’s a gas.Grab that cash with both hands and make a stash (…)” (“Pieniądze to paliwo. Zgarnij gotówkę obiema rękami i złóż na kupkę (…)”. Wiele osób uznało ten wers za kluczowy i zinterpretowało cały tekst jako pochwałę bogactwa. Tymczasem trudno ukryć, że – czy nam się to podoba, czy nie – ludzie żyją dzięki pieniądzom. Ich brak oznacza w większości przypadków brak jedzenia, schronienia lub ciepła. – Pieniądze są niezbędne, więc kiedy znajdziesz ich dużo, lepiej je chwytaj, póki możesz. To po prostu metafora: pieniądze są paliwem życia. Tylko że nam nie chodziło o to, by je chwalić – trochę się tu z niektórymi nie zrozumieliśmy… – tłumaczył wielokrotnie Roger Waters.

Niestety, użycie ironii prowadzi często do niepożądanych efektów. Na szczęście wolne, kolorowe i – co tu kryć – biedne hippisowskie społeczeństwo w latach siedemdziesiątych dobrze zrozumiało, co Waters naprawdę miał na myśli. Piosenka stała się jednym z hymnów tęczowego pokolenia.

Trochę smaczków?

Na koniec mała garstka ciekawostek. Piosenka miała swój udział – no, powiedzmy – w powstaniu jednego ze znanych amerykańskich zespołów rockowych. W 2003 roku, zawiązana naprędce grupa Reloaded, składająca się z byłych członków zespołu Guns N' Roses oraz Scotta Weilanda (wokalisty The Stone Temple Pilot) została zaproszona do nagrania coveru „Money” na potrzeby ścieżki dźwiękowej filmu „Włoska robota” („The Italian Job”) z Edwardem Nortonem i Donaldem Sutherlandem. Nagranie wyszło całkiem nieźle, a współpraca muzyków okazała się tak dobra, że wkrótce zaczęli nagrywać własne kawałki. Tak powstała grupa The Velvet Revolver!

Skoro już mowa o filmie, to „Money” wykorzystano – oczywiście – także w filmie „The Wall” (1982 rok). Jest tam scena, w której główny bohater – Pink – siedzi w szkole, a nauczyciel przyłapuje go na pisaniu wiersza zamiast odrabiania zadania. Nauczyciel czyta wiersz ucznia na głos – to właśnie tekst piosenki „Money”.  Oczywiście czyta utwór tak, by maksymalnie go wyszydzić i cała klasa zatacza się ze śmiechu. Po zakończeniu tej recytacji nauczyciel mówi „– To bzdury, chłopcze. Teraz wracaj do pracy!”. W filmie ma to symbolizować sposób, w jaki jesteśmy wychowywani od dzieciństwa, przez szkołę, społeczeństwo i pracę. To zresztą motyw przewodni „The Wall”.

Skoro – zdaniem Pink Floyd – nie potrzebujemy takiej edukacji, takiej kontroli nad naszymi myślami oraz pieniędzy, może czas skupić się na bardziej intelektualnych potrzebach? To będzie proste, wystarczy urządzić sobie maraton z „The Dark Side Of The Moon”, a potem obejrzeć „The Wall” i przypomnieć sobie, po co właściwie żyjemy. Niech Roger Waters będzie z nas dumny!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: