Historia marki Rotel liczy sobie ponad sześćdziesiąt lat. Przez ten czas ta znana japońska firma rzetelnie pracowała na renomę producenta, który tworzy analogowe audio wysokiej klasy, dostępne w przystępnych cenach. Można też powiedzieć, że prezentowała przy tym bardzo konserwatywne podejście do budowania urządzeń odtwarzających muzykę i dlatego w ich ofercie znajdowały się głównie zintegrowane wzmacniacze mocy, przedwzmacniacze, końcówki mocy oraz odtwarzacze CD. Jednak na przestrzeni lat sposoby słuchania muzyki nieco się zmieniły i włodarze Rotela uznali, że nie mogą stać w miejscu. Dlatego postanowili otworzyć nowy rozdział w historii marki i wprowadzić do oferty Rotel S14, pierwszy odtwarzacz sieciowy tej firmy z wbudowanym wzmacniaczem, a zatem całkowicie niezależne urządzenie – tak zwany All-In-One – do którego wystarczy podłączyć kolumny głośnikowe.
Spis treści: Rotel S14 – nowy rozdział – test, recenzja Top Hi-Fi
Rotel S14 – czemu jest to wyjątkowa premiera?
W pewnym sensie mamy tu do czynienia z rewolucją. Skokiem ewolucyjnym. Dotychczas miłośnikom sprzętu audio Rotel naprawdę kojarzył się wyłącznie ze wzmacniaczami zintegrowanymi oraz dzielonymi, czyli tak zwanymi wzmacniaczami mocy, a także z fizycznymi nośnikami muzyki, w tym przypadku odtwarzaczami CD. Całe to analogowe audio stanowiło żelazny fundament oferty tej marki, która mimo wyraźnie rosnącej popularności odtwarzaczy sieciowych i urządzeń All-In-One - do których wystarczy podłączyć kolumny głośnikowe, aby stworzyć w pełni funkcjonalny system stereo – przez długi czas wydawała się w ogóle nie zainteresowana konstruowaniem tego rodzaju komponentów audio. Aż do teraz. Bo nagle, zupełnie bez zapowiedzi pojawił się S14, który dla fanów tej jednak dość konserwatywnej (w dobrym znaczeniu tego słowa) firmy z miejsca stał się sporym, ale w sumie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Nie sposób jednak nie zauważyć, że ten odtwarzacz sieciowy z wbudowanym wzmacniaczem to niejako konieczna odpowiedź na rozwój serwisów streamingowych (Tidal, Spotify, Quobuz) oraz na zmieniające się potrzeby współczesnych melomanów, za którymi po prostu trzeba nadążyć.
Jest to niewątpliwie krok w bardzo dobrą stronę, bo dzięki temu słynna jakość dźwięku urządzeń marki Rotel może teraz dotrzeć do jeszcze większego grona miłośników muzyki. Zwłaszcza do tych, którzy nie mają ochoty składać skomplikowanych, wieloelementowych systemów audio albo zwyczajnie nie maja na nie miejsca i słuchają muzyki głównie za pośrednictwem popularnych serwisów muzycznych, bo cenią sobie komfort odtwarzania muzyki online, ale nie chcą przy tym rezygnować z wysokiej jakości dźwięku. To urządzenie jest stworzone dla nich.
Rotel S14 – wygląd, konstrukcja, najważniejsze cechy
Rotel ma swoją sprawdzoną metodologię, wykorzystywaną w projektowaniu sprzętu audio i bez względu na to, czy jest to wzmacniacz zintegrowany, końcówka mocy, odtwarzacz CD, czy właśnie streamer wykorzystujący bezprzewodowe połączenie sieciowe, urządzenia w ofercie japońskiego producenta zawsze wyglądają podobnie i bazują na dopracowanych, autorskich technologiach. Są zatem rozpoznawalne na pierwszy rzut oka – począwszy od ogólnego, klasycznego i pozbawionego ekstrawagancji wyglądu oraz układu przycisków na przednim panelu, a skończywszy na ukrytym pod aluminiową obudową ponadwymiarowym transformatorze toroidalnym. Tak też jest w przypadku modelu Rotel S14. Nawet, gdyby ktoś zasłonił nazwę marki i tak domyślilibyśmy się, z jakim urządzeniem mamy do czynienia. Jedynym wyróżniającym się elementem jest tu centralne umieszczony, kolorowy wyświetlacz, na którym można zobaczyć prezentację okładki albumu, jakiego właśnie słuchamy oraz wszelkie potrzebne informacje o odtwarzanym utworze – nazwę wykonawcy, tytuł itd. Wyświetla on również informacje potrzebne do skonfigurowania urządzenia.
Jak to często bywa w ofercie japońskiego producenta, Rotel S14 dostępny jest w dwóch kolorach – czarnym i srebrnym – do wyboru. Układ wzmocnienia pracuje w klasie AB i zbudowany jest na ponadwymiarowym transformatorze toroidalnym i wysokoprądowych tranzystorach. Układ zapewnia moc 150 W przy obciążeniu 4 Ω i nieco mniejszą, bo 80 W przy obciążeniu 8 Ω, ale to wciąż wystarczająco dużo mocy, aby bezproblemowo napędzić większość kolumn na rynku, pomijając tylko te, które potrzebują naprawdę dużo energii. Jest to jednak zgodne z założeniami konstrukcyjnymi tego modelu i ogólnym charakterem brzmienia, o którym napiszemy nieco dalej.
Sercem modelu Rotel S14 jest trzydziestodwubitowy przetwornik cyfrowo-analogowy ESS Sabre, który to m.in. pozwala strumieniować muzykę bezpośrednio z sieci i odtwarzać cyfrowe pliki muzyczne, w tym MQA.
Rotel S14 – złącza i możliwości połączeniowe
Tego typu urządzenie, czyli nastawione na funkcje sieciowe, z zasady działa głównie w oparciu o dwuzakresowy moduł Wi-Fi (2,4 GHz lub 5 GHz) i łączność bezprzewodową Bluetooth, obsługującą kodek aptX HD oraz AAC, co w praktyce oznacza głównie Google Cast i AirPlay 2. Można jednak S14 podłączyć do sieci również za pomocą kabla, używając wbudowanego złącza Ethernet. Wspomniane możliwości zapewniają łatwą obsługę, wygodę i elastyczność użytkowania, a połączenie z siecią daje dostęp do wielu serwisów streamingowych, jak wspomniane już Spotify, Tidal, czy Qobuz. To jednak nie wszystko.
Urządzenie posiada również złącza koaksjalne i optyczne oraz analogowe wejścia audio RCA i PC-USB, dzięki którym możemy podłączyć do Rotela S14 tuner, odtwarzacz CD, a nawet gramofon. Na tylnym panelu znalazło się również miejsce na złącze USB, obsługujące pliki audio MP3, WMA i AAC, które możemy pobierać bezpośrednio z komputera lub z przenośnego dysku. Mamy też wyjście obsługujące zewnętrzny subwoofer aktywny, które może się przydać. Całości dopełnia wyjście słuchawkowe na panelu frontowym. Urządzeniem można sterować za pomocą dedykowanej aplikacji, współpracującej z systemem Android, a także iOS, lub pilota zdalnego sterowania, dołączonego do zestawu.
Rotel S14 – odsłuch
Urządzenie grało w zestawie z bardzo dobrymi kolumnami podłogowymi Bowers & Wilkins 603 S2 Anniversary Edition i szybko stało się jasne, że dźwięk Rotela S14 został dokładnie skrojony na miarę. Konstruktorzy dobrze wiedzieli, co chcą osiągnąć i to im się udało tak dobrze, że trudno się pomylić w ocenie tego brzmienia.
Nazwa, moc wyjściowa i ogólne parametry techniczne Rotela S14, pierwszego odtwarzacza sieciowego ze wzmacniaczem w historii tej marki, jednoznacznie wskazują na to, że został on zbudowany na bazie całkiem niezłego wzmacniacza zintegrowanego A14 MkII i jak można słusznie podejrzewać ma wiele jego zalet. Ale jest jednak zupełnie innym komponentem audio, więc nie brzmi dokładnie tak samo. Jego strojenie wyraźnie wskazuje na to, że S14 powstało w konkretnym celu – aby przyjemnie spędzało się czas w towarzystwie tego urządzenia. Ma to jednak swoje konsekwencje, o czym za chwilę.
Łatwo to wychwycić choćby w czasie słuchania brawurowej, jazzowo-elektronicznej płyty "To Move", przypominającej trochę rewelacyjne "Virgins" Tima Heckera z 2013 roku.
Rotel S14 gra pełnym i dobrze zrównoważonym dźwiękiem. Wysokie tony są wyraźne, ale nie ostre, lecz dźwięczne, bogate, soczyście wybrzmiewające. Nie przytłaczają szczegółami, mimo to słychać wszystko, co trzeba, lecz jest to integralnie wplecione w tkankę muzyczną, bo S14 podąża za całokształtem muzyki. Do tego dobrze łączą się z gęstą, nasyconą i obfitującą w różne niuanse średnicą, która płynnie przechodzi w mocny bas, nisko pociągnięty i ładnie trzymający rytm, ale pozbawiony twardości w najniższych zakresach i nie dysponujący wybuchową dynamiką. Co pozwala przypuszczać, że S14 będzie jednak bardziej premiował utwory spokojne, oparte na ludzkim głosie i naturalnym instrumentarium. No i wystarczyło włączyć pierwszy lepszy utwór z bogatego repertuaru cudownej Melody Gardot, żeby potwierdzić to przypuszczenie.
I to jest to. Wszystkie wyżej wymienione zalety tego urządzenia w jednym miejscu. Pozostaje tylko słuchać. Pozwolić, aby poprowadził nas przepiękny głos Gardot, bo on, jak i pozostałe dźwięki średnicy zyskują najwięcej na charakterze przekazu muzycznego, płynącego z Rotela.
Oczywiście można też za jego pośrednictwem słuchać diametralnie innej i znacznie ostrzejszej muzyki, ale efekt jest dyskusyjny. Bo jeśli włączymy na przykład "Wake Up" Rage Against The Machine to posłuchamy go z przyjemnością, ale kawałek nie porwie nas swoją dynamiką.
Będzie brzmiał w nieco uspokojony, a zarazem bardzo melodyjny sposób, jakby Rotel S14 ze wszystkiego, dosłownie z każdego rodzaju muzyki, chciał zrobić coś, czego przede wszystkim dobrze się słucha, bez akcentowania szorstkości i podnoszącej ciśnienie dynamiki. No i właśnie takie jest to urządzenie.
Test Rotel S14 – Podsumowanie
A zatem wiemy już jaki jest Rotel S14. Ale czy wiemy też, komu mógłby się spodobać? Najprawdopodobniej sprawa jest dość prosta. Jest wielu melomanów, którzy nie mają ochoty ścigać jakiegoś wyimaginowanego króliczka najlepszego brzmienia i przebierać w różnych urządzeniach. Zamiast tego chcą po prostu usiąść na kanapie po ciężkim dniu i odprężyć się przy dźwiękach ulubionej muzyki. I wcale nie musi ona być wyśrubowana do maksimum w każdym zakresie. Wystarczy, że będzie skrojona pod kątem przyjemności. Łatwo więc wyobrazić sobie człowieka, który słuchając Rotela S14 odnajdzie swój dźwięk – spokojny, przewidywalny, bezpieczny – do kontemplowania, a nie analizowania.
O tym, czy jest to dźwięk dla nas, ostatecznie może zdecydować jedynie osobisty kontakt z urządzeniem. Dlatego zachęcamy do odwiedzenia jednego z naszych salonów sprzedaży Top Hi-Fi & Video Design, gdzie można się umówić na odsłuch, a nasi #EksperciDobregoBrzmienia doradzą w doborze sprzętu audio i odpowiedzą na każde pytanie.
Przeczytaj też inne artykuły z obszaru muzyki:
Dowiedz się więcej o sprzęcie audio:
Muzyka potrafi pisać najlepsze historie. Usłysz swoją, dzięki Top Hi-Fi & Video Design
Komentarze