Poprzedni
Następny

Premiery płytowe – kwiecień 2023 – nasze rekomendacje

Długo oczekiwany, nowy album Metalliki, a do tego świeże propozycje od takich artystów, jak Joe Bonamassa, André Rieu, The National, Jessie Ware, Hania Rani czy Vito Bambino – wszelkiej maści odtwarzacze muzyczne w tym miesiącu nie powinny pokryć się kurzem.

Premiery płytowe – kwiecień 2023 – nasze rekomendacje

Giganci metalu wracają

Bez wątpienia najgłośniejszą – dosłownie i w przenośni – premierą kwietnia jest album "72 Seasons" zespołu Metallica. Lars Urlich i spółka kazali na swe nowe dzieło czekać siedem lat, a tak długą przerwę próbują wynagrodzić fanom potężną, trwającą ponad siedemdziesiąt siedem minut cegłą, złożoną z ostrych, gitarowych riffów, szalonych solówek, kanonady bębnów i groźnie pokrzykującego wokalisty.

Kompozycje trwają nierzadko po sześć minut albo i dłużej, i teoretycznie nawiązują do najlepszych brzmień kwartetu z Kalifornii. Niestety, dobiegającym sześćdziesiątki weteranom metalu chyba trochę brakuje już weny twórczej, co potwierdza wiele recenzji nowej płyty. Ale żeby nie polegać wyłącznie na cudzych opiniach, najlepiej po prostu odpalić sobie ten album we własnym domu – nawet jeśli nie do końca zachwyci nas jego zawartość, to na pewno będziemy mieli pewność, że membrany w naszych głośnikach zostały gruntownie przeczyszczone.

Bluesrockowe gitarowe wymiatanie

A skoro tak, to śmiało może w nich zabrzmieć muzyka Joe Bonamassy. Ten gitarowy wymiatacz rodem z Nowego Jorku właśnie wydał kolejny koncertowy album w swym dorobku. Na "Tales of Time" znajdziemy dziesięć utworów utrzymanych w bluesrockowej konwencji, w której Amerykanin czuje się jak rekin w oceanie. Dodatkowym bonusem jest krążek DVD zawierający aż szesnaście kawałków – więc i kino domowe przyda się do obcowania z twórczością jednego z najbardziej utalentowanych gitarzystów swojego pokolenia.

Odrobina klasycznych brzmień

Koncertowym wydawnictwem uraczył nas w kwietniu także André Rieu. Najnowsze dzieło Duńczyka nosi optymistyczny tytuł "Happy Days Are Here Again" i zawiera aż dwadzieścia dziewięć utworów zarejestrowanych podczas występu w Maastricht. Oczywiście, należy się tutaj spodziewać zupełnie innych estetycznych doznań, niż w przypadku wyżej wymienionych albumów, bowiem orężem André są skrzypce, a jego naturalnym środowiskiem filharmonia – choć z powodzeniem udaje mu się przemycać symfoniczne brzmienia także na wielkie stadiony.

Jeśli już jesteśmy na pograniczu tzw. sztuki wyższej i masowej, trzeba koniecznie wspomnieć o nowej płycie Hani Rani. Nosi ona tytuł "On Giacometti" i jest "czułą medytacją nad życiem i sztuką Alberto Giacomettiego i jego rodziny". By nagrać te utwory, polska artystka udała się w odludne miejsce w szwajcarskich Alpach. Efekt końcowy jest subtelny, delikatny i poruszający. Zdecydowanie należy tej płyty słuchać w skupieniu, najlepiej w dobrych słuchawkach i bez sąsiedztwa smartfonu, bombardującego nas nowymi wiadomościami i nie pozwalającego zanurzyć się głęboko w odmęty sztuki.

Śpiewające damy o syrenich głosach

W tym miesiącu premierę mają także albumy dwóch pań, które od wielu lat wlewają miód w uszy fanów swoimi zmysłowymi głosami. Pierwsza z nich to Jessie Ware, która szerokim rzeszom dała się poznać za sprawą takich hitów, jak "Wildest Moments" czy "Say You Love Me". Piąty album Brytyjki nosi tytuł "That! Feels Good!", co daje nadzieję, że po czterdziestu minutach obcowania z zawartą tam muzyką nasze samopoczucie znacznie się poprawi. Jeśli całość będzie utrzymana w podobnym klimacie, co singlowy utwór "Free Yourself", przy słuchaniu tej płyty przydać się może nie tylko dobry sprzęt audio, ale również wygodne, taneczne buty.

Druga śpiewająca dama pochodzi z Kanady i nazywa się Leslie Feist. Jej najnowszy krążek "Multitudes" jest pierwszym po sześcioletniej przerwie. Dużo się w tym czasie wydarzyło w życiu 47-letniej wokalistki, która adoptowała córeczkę i przeżyła śmierć ojca, a więc album ma wiele osobistych i emocjonalnych wątków. Od nagrania największego hitu Feist, noszącego tytuł "1234", minęło już szesnaście lat, najwyższa więc pora by ta utalentowana artystka ponownie zameldowała się na szczytach list przebojów.

Przełamany kryzys twórczy

Fanów alternatywnego rocka z pewnością ucieszy fakt, że kolejny longplay przyszykowali panowie z grupy The National. "First Two Pages of Frankenstein" to dziewiąta pozycja w studyjnej dyskografii kwintetu z Cincinnati, a jej powstawaniu towarzyszyły niemałe męki twórcze. Wokalista Matt Berninger przyznał, że długo nie mógł wymyślić żadnego sensownego tekstu ani melodii i zaczął już nawet podejrzewać, że jego kreatywność wypaliła się do cna. Na szczęście te obawy okazały się nietrafione. Na nowej płycie, oprócz charakterystycznego, podszytego smutkiem barytonu Berningera, usłyszymy także głosy zaproszonych gości: Sufjana Stevensa, Phoebe Bridgers oraz… Taylor Swift. Duet z mega gwiazdą amerykańskiego popu to z pewnością spora niespodzianka dla fanów The National.

Powiew młodości znad Wisły

Na krajowym podwórku mamy w kwietniu dwie premiery, które szczególnie ucieszą nieco młodsze pokolenie słuchaczy – choć nie mówimy tu o artystach w rodzaju Roxie Węgiel czy Sary James. Chodzi o album "Pracownia" Vito Bambino oraz płytę "Daria ze Śląska tu była". Były wokalista formacji Bitamina to w tej chwili jeden z najciekawszych młodych, męskich głosów na polskiej scenie, a na dodatek charyzmatyczny frontman, który zaraża fanów swoją niespożytą energią. "Pracownia" to jego drugie solowe dzieło, które ma dużą szansę zostać bestsellerem, sądząc po popularności promującej go "Etny" – teledysk do tej piosenki ma już prawie dwa i pół miliona odsłon w serwisie YouTube.

Daria ze Śląska to wokalistka, która dopiero przymierza się do podboju serc tysięcy fanów. Jest jednak na dobrej drodze, bowiem nad jej karierą czuwają spece z wytwórni Jazzboy Records, którym zawdzięczamy odkrycie takich artystów-perełek, jak Kortez oraz Kaśka Sochacka. Reakcje odbiorców na wypuszczane do sieci single Darii świadczą o tym, że jej płyta jest jednym z najbardziej oczekiwanych debiutów tej wiosny, o ile nie całego roku.

Shakin' wiecznie żywy

Na koniec naszych rekomendacji wisienka na torcie – bardziej dla koneserów, niż dla szerokich mas. Czy ktoś pamięta jeszcze Shakin' Stevensa? Ten brytyjski wokalista cieszył się niegdyś w Polsce uwielbieniem nie mniejszym, niż jego idol Elvis Presley. Od czasu nagrania hitów "Cry Just a Little Bit" oraz "Merry Christmas Everyone" minęło już jednak kilka dekad, co nie znaczy, że 75-latek ma zamiar wyłącznie odcinać kupony od dawnej sławy. Jego najnowsza płyta nosi tytuł "Re-Set" – czyżby wokalista dawał w ten sposób do zrozumienia, że zamierza rozpocząć nowy rozdział trwającej już ponad pół wieku kariery? Jeśli tak, to niech będzie on równie owocny, jak ten, który przyniósł ponadczasowe przeboje Shaky'ego!

Swój okres trwałości mają, niestety, urządzenia elektroniczne. Jeśli czujesz, że Twój sprzęt audio wymaga unowocześnienia lub po prostu chcesz sprawdzić, jakie trendy obowiązują obecnie w świecie AV, zajrzyj do oferty sieci Top Hi-Fi. Możesz też porozmawiać z jednym z naszych Ekspertów od idealnych brzmień, który będzie Twoim przewodnikiem po tym labiryncie wzmacniaczy, kolumn, słuchawek i innych urządzeń do odtwarzania muzyki.


Przeczytaj również nasze pozostałe teksty o muzyce:


Muzyka potrafi pisać najlepsze historie. Usłysz swoją, dzięki Top Hi-Fi & Video Design



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: