Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Reet Petite” i energetyczny Jackie Wilson

Czy ktokolwiek pamięta jeszcze artystę, którego nagrania, ruchy sceniczne i charyzma zainspirowały niekwestionowanego króla czarnego popu – Michaela Jacksona – i dziesiątki innych, mniej lub bardziej sławnych muzyków? Wielkie nazwiska giną często w gąszczu nowości, warto zatem czasem przypomnieć sobie nie tylko przebój, ale i artystę, którego muzyka miała ogromną siłę oddziaływania.

Jackie Wilson

fot. Brunswick Records / Wikipedia Commons

Żeby przypomnieć sobie o Jackiem Wilsonie, trzeba cofnąć się na chwilę do 1984 roku i dnia, w którym Michael Jackson odebrał osiem statuetek Grammy podczas dorocznej ceremonii (tu warto dodać, że nominowany był w dwunastu kategoriach). To właśnie wtedy, podczas swojego przemówienia oddał hołd zmarłemu nieco ponad miesiąc wcześniej Jackiemu Wilsonowi, dedykując mu odbieraną właśnie nagrodę za album „Thriller”. – W branży muzycznej zawsze są mistrzowie i ich naśladowcy. I chcę powiedzieć, że Jackie Wilson był najwspanialszym i inspirującym artystą. Kocham cię i bardzo ci dziękuję – powiedział Jackson na scenie.

Scena to zresztą symboliczne miejsce w tej historii – nie ze względu na pełne energii i charyzmy koncerty artysty, ale ze względu na ostatni koncert Wilsona. Podczas występu w Latin Casino (słynne miejsce rozrywki i rozpusty w New Jersey) we wrześniu 1975 roku, Wilson doznał zawału serca na scenie, śpiewając „Lonely Teardrops” – utwór z jakże znamiennymi słowami: „Moje serce płacze, płacze…”. Na skutek przebytego zawału, artysta wpadł w śpiączkę, doznał poważnych uszkodzeń mózgu i był hospitalizowany aż do swojej śmierci w styczniu 1984 roku… Tak, znakomity muzyk nie odszedł tak, jak pragnął – na scenie. Zmarł po dziesięciu trudnych latach spędzonych na zmianę w szpitalu i domu spokojnej starości. Nigdy już nie zaśpiewał ani jednej nuty. Na szczęście nauczył innych, jak robić to fenomenalnie.

Jackie Wilson wywarł ogromny wpływ na muzykę Michaela Jacksona. Ten skromny, ale niewiarygodnie energiczny muzyk znany jest przede wszystkim jako muzyk zespołu The Dominoes i wykonawca hitu „Higher and Higher” – ale dziś przypomnimy zupełnie inny przebój.

Hit, który zbudował Motown Records

Piosenkę „Reet Petite (The Sweetest Girl in Town)” napisali Berry Gordy (autor piosenek, współpracujący w ciągu swojej wieloletniej kariery z takimi sławami, jak Diana Ross, Jackson 5 czy Stevie Wonder” oraz Billy Davis (ten autor i kompozytor znany był jako… autor jingli do reklam Coca-Coli). Tantiemy zdobyte dzięki tej piosence pozwoliły Gordy'emu zaciągnąć kredyt potrzebny mu do założenia jednej z najbardziej znanych wytwórni świata – Motown Records (do stajni Gordy’ego należały takie sławy, jak Marvin Gaye, The Supremes, Jackson 5, Lionel Richie, Stevie Wonder i Boyz II Men).

Tytuł piosenki pochodzi od nakręconego pod koniec lat czterdziestych filmu – jednego z pierwszych z całkowicie czarną obsadą – w którym zagrał inny muzyczny idol XX wieku, Louis Jordan. Film nosił tytuł „Reet, Petite i Gone”.

Wykonanie piosenki powierzono Jackiemu Wilsonowi, który właśnie rozstał się z zespołem The Dominoes, by zacząć solową karierę. Był to jego pierwszy indywidualnie nagrany singiel, który błyskawicznie przyniósł artyście sławę, a autorom piosenki – naprawdę pokaźne sumy na koncie. Co więcej, był to jeden z tych utworów w historii, które sukces osiągnęły nie jeden, ale dwa razy.

Podwójny sukces Jackiego Wilsona

Po wydaniu jej w sierpniu 1957 roku w postaci autorskiego singla, piosenka wspięła się na 62. miejsce na słynnej liście HOT 100 magazynu Billboard we wrześniu 1957 roku, a na brytyjskiej liście UK Singles Chart trafiła w końcu na szóste miejsce. Przez długi czas utrzymywała się na wielu listach przebojów, grano ją w klubach, a kariera Wilsona rozwijała się dzięki niej błyskawicznie. Przez kolejne hity – jak choćby wspomniane „Higher and Higher” – debiutancki singiel odszedł jednak w zapomnienie. Ale powrócił ze zdwojoną siłą w dwa lata po śmierci Wilsona.

Piosenka została wznowiona w 1986 roku po pokazie filmu animowanego autorstwa znanego londyńskiego studia animacyjnego – Giblets. Brytyjscy mistrzowie animacji wyprodukowali (całkowicie dla własnej korzyści) bardzo pomysłowy teledysk do utworu Wilsona. Nakręconym klipem zainteresowało się BBC, które postanowiło pokazać go w słynnym dokumentalnym programie telewizyjnym „BBC’s Arena”.

Dodać tu należy, że ta produkcja brytyjskiej telewizji ma dziś status kultowego programu, a pojawienie się w jednym z odcinków gwarantowało filmowcom z Giblets olbrzymi sukces. Nie było zatem niespodzianką, że po projekcji w programie zainteresowanie studiem Giblets i piosenką wystrzeliło błyskawicznie. Równie błyskawicznie zremasterowano zatem utwór w wykonaniu Wilsona i wypuszczono go ponownie na rynek. Nowo wydana wersja okazała się tak popularna, że w grudniu 1986 roku, prawie trzy lata po śmierci Wilsona, piosenka stała się numerem 1 w Wielkiej Brytanii na cztery tygodnie (singiel sprzedano w ponad 700.000 egzemplarzy). Oto sukces, który przydarzył się w 29 lat po jej debiucie na liście przebojów.

Wideo studia Giblets do dziś jest jednym z przykładów zaawansowanej animacji – jakkolwiek śmiesznie by to dziś nie brzmiało. W historii wideoklipów muzycznych stawia się je często obok filmu zrealizowanego do utworu „Don’t Answer Me”, zespołu The Alan Parsons Project – gdy skończycie już słuchać energetycznego Jackiego, możecie o tej perełce przeczytać TUTAJ. Ale najpierw trochę radosnych podskoków – Jackie Wilson doskonale wiedział, jak porwać publiczność do tańca.

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: