Poprzedni
Następny

Nietypowe instrumenty w rockowym arsenale

Gitara, bas, perkusja – ten zestaw w zupełności wystarczy do grania solidnego rocka. Mimo to wielu rockmanów lubi sięgać też po inne, nieraz bardzo zaskakujące instrumenty.

Nie mówimy tutaj o zwyczajnych syntezatorach, organach Hammonda i tym podobnych klawiszowych ustrojstwach, które ma na stanie wiele rockowych kapel. Chodzi raczej o coś takiego, jak flet poprzeczny, będący wizytówką brzmienia brytyjskich weteranów art rocka z formacji Jethro Tull. Wokalista Ian Anderson chwycił za niego ponoć sfrustrowany faktem, że nigdy nie nauczy się grać na gitarze tak dobrze, jak Eric Clapton czy nawet jego kolega z zespołu, Mick Abrahams. Gdy powstał Jethro Tull, Anderson miał blade pojęcie o grze na flecie, a swe umiejętności szlifował dopiero podczas koncertów zespołu. To musiało być ciekawe doświadczenie dla uszu słuchaczy zgromadzonych na widowni…

 

Nie ma chyba fana muzyki z lat 90., który nie kojarzyłby piosenki "Losing My Religion" grupy R.E.M. To hit, który wprowadził na listy przebojów mandolinę, instrument o wielowiekowym rodowodzie, używany już wcześniej przez rockmanów, choćby z zespołu Led Zeppelin. Jednak motyw grany przez Petera Bucka przewyższa popularnością inne mandolinowe popisy gwiazd muzyki popularnej. Dwie statuetki Grammy, jakie zespół zgarnął za ten kawałek, nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z czymś mocno wyrastającym ponad przeciętność.

Skrzypce kojarzą się nam bardziej z filharmonią niż z rockowym show o dużym natężeniu decybeli wydobywających się z głośników. Chyba, że chodzi o koncert formacji The Waterboys, która z ulubionego instrumentu Antonio Stradivariego uczyniła jeden ze swych znaków rozpoznawczych. Gdy do zespołu w 1985 roku dołączył skrzypek Steve Wickham, jego brzmienie przesunęło się nieco w kierunku muzyki folkowej, ale nie straciło przy tym rockowego ognia. Wickham stał się kluczowym ogniwem The Waterboys, grając – nomen omen – pierwsze skrzypce m.in. w piosence "Fisherman's Blues", jednym z największych hitów w dorobku szkocko-irlandzkiej grupy.

Czy wyobrażacie sobie kawałek AC/DC, w którym miejsce Angusa Younga wycinającego szaloną solówkę na gitarze zajmują panowie wyposażeni w szkockie dudy? Wcale nie trzeba aż tak bardzo wysilać wyobraźni, bowiem taki utwór już jest! Nosi tytuł "It’s Long Way To The Top" i jest ukłonem w stronę szkockich korzeni Bona Scotta, pierwszego wokalisty słynnej grupy. Warto podkręcić głośność we wzmacniaczu, aby w pełni wczuć się w klimat muzycznego "pojedynku" gitar i dud, ubarwiającego ten wyjątkowy utwór w dorobku Australijczyków.

Miłośnikom muzyki folkowej z pewnością nie są obce dźwięki wydawane przez lirę korbową. Gdy jednak ten instrument pojawia się na scenie podczas koncertu kapeli rockowej, na twarzach publiczności pojawia się wyraz lekkiej konsternacji. Jest to spowodowane po części specyficznym brzmieniem tego strunowego instrumentu, ale też widokiem obsługującego go muzyka, który musi bez przerwy kręcić małą korbką, jeśli chce, by z liry wydobywał się jakikolwiek dźwięk. Jak to wygląda na żywo, mieli szansę przekonać się na przykład widzowie koncertu z serii "MTV Unplugged" z udziałem zespołu Hey.

Aby zagrać na płycie uważanej za kamień milowy w historii rocka nie trzeba kupować żadnego instrumentu muzycznego – wystarczą zwykłe kuchenne łyżki i trochę zdolności manualnych. Udowodnił to niejaki Artis, uliczny performer z Kalifornii, który po przeprowadzce do Seattle wpadł w oko Chrisowi Cornellowi. Wokalista grupy Soundgarden tak zachwycił się umiejętnościami grajka, że napisał o nim piosenkę, a potem zaprosił go do studia nagrań, aby zagrał w niej solo (oczywiście łyżkami). W ten sposób powstał utwór "Spoonman", skomplikowany rytmicznie przebój epoki grunge'u.

Instrumentów wzbogacających swym brzmieniem rockowe albumy jest oczywiście o wiele więcej –  choćby cała paleta dęciaków, wiolonczele, kontrabasy. Zresztą, w dzisiejszych czasach mało kto gra już tradycyjnego, korzennego rocka pozbawionego naleciałości innych gatunków muzycznych, a wyrafinowana technologia pozwala wygenerować cyfrowo praktycznie każdy dźwięk, jaki zaświta w głowach muzyków. Niezależnie od tego, jakich instrumentów używają do przemiany swych artystycznych wizji w dźwięki, które słyszymy w głośnikach, ważne, aby wzbudzały one w nas emocje i pomagały oderwać się od szarej rzeczywistości.  

A żeby nie uronić ani kropli z dźwiękowych pucharów napełnianych pieczołowicie przez muzycznych mistrzów, warto zaopatrzyć się w dobrej jakości sprzęt – taki, jaki znajduje się w ofercie salonów Top Hi-Fi! Nasi eksperci chętnie pomogą skompletować odpowiedni zestaw audio.

Poprzedni
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: