Poprzedni
Następny

Co robić w Międzynarodowy Dzień Jazzu?

Średnia ocen: 5
(1 ocena) 1 komentarz

Miłośników nie trzeba przekonywać. Oni po prostu słuchają jazzu tak często, jak to tylko możliwe. Ale Międzynarodowy Dzień Jazzu to znakomita okazja, aby zachęcić do tego wszystkich innych. Proponujemy Wam, żebyście w tym dniu zrobili sobie prezent i posmakowali czegoś nowego. Spędźcie trochę czasu w towarzystwie wirtuozów i osobowości tworzących jazz. Dajcie się porwać energetycznemu szwungowi ekstatycznych improwizacji, swingowi i wyrafinowanym solówkom. Nie wiecie od czego zacząć? Nie martwcie się, powiemy Wam, jak się do tego zabrać.

NAD C298

Jazz, czyli muzyka która sprawia, że życie staje się lepsze

Zacznijcie od filmu, który wprowadzi was w klimat. W tym celu polecamy obejrzeć znakomity „Czarny blues” (lepiej znany pod oryginalnym tytułem „Mo’ Better Blues”) Spike’a Lee. Jest to opowieść o Bleeku Giliamie (gra go świetny Denzel Washington), niezwykle ambitnym trębaczu jazzowym, który całe swoje życie podporządkował muzyce i karierze, ale los postanowił mu pokazać, że po pierwsze, nie da się wszystkiego zaplanować, a po drugie – są na tym świecie ważniejsze rzeczy niż jazz. Jest w tym filmie pasja, energetyczna muzyka i dążenie do perfekcji w sztuce zderzone z twardym brukiem codziennych problemów. Jest też dawka goryczy, która sprawia, że po obejrzeniu „Mo’Better Blues” robimy się mądrzejsi. I nabieramy ochoty na więcej jazzu.

Jazz, czyli miłość, która jest lekarstwem na wszystko

Skoro już obejrzeliśmy „Mo’Better Blues” to sięgnijmy teraz po jego ścieżkę dźwiękową, żeby sprawdzić, jak brzmią utwory, które słyszeliśmy w filmie, gdy nie towarzyszą im ruchome obrazki. Kompozycje nagrał legendarny Branford Marsalis Quartet z udziałem amerykańskiego trębacza jazzowego Terence’a Blancharda. Słucha się tego z ogromną przyjemnością, a brzmienie trąbki w tytułowym kawałku „Mo’Better Blues” przywołuje na myśl legendarnego jazzmana Milesa Davisa.

Ale to nie jego muzyka jest drugoplanowym bohaterem tego filmu, lecz utwory innego giganta jazzu – Johna Coltrane’a – pochodzące z płyty „A Love Supreme” (1964), która słusznie uchodzi za arcydzieło gatunku. Swoją drogą Coltrane był jednym z muzyków, biorących udział w nagraniu albumu „Kind of Blue” (1959) Davisa, który również zaliczany jest do najwybitniejszych płyt jazzowych. Współpraca między tymi wybitnymi muzykami była niezwykle owocna między innymi dlatego, że obaj prowadzili w tym samym czasie podobne poszukiwania. Stopniowo rezygnowali z rozbudowanych, wieloakordowych struktur muzycznych i ograniczali ilość akordów na rzecz melodyki i swobody aranżacyjnej. Podążanie tą ścieżką doprowadziło Coltrane’a do nagrania płyty „A Love Supreme”, która jest podsumowaniem jego eksperymentów i esencją free jazzu – muzyki, która swobodnie podąża niczym nie skrępowaną linią melodyczną, która rwie się nerwowo, rozdygotana w ekstazie i szarpie emocjami, a potem uspokaja, koi, otwiera na piękną melancholię. Bez względu na to, ile razy słyszało się tę płytę, za każdym razem jest to mocne, głębokie przeżycie. Warto też wspomnieć, że niezwykła żarliwość tej muzyki to również efekt nawrócenia się Coltrane’a, któremu wiara w Boga pomogła skutecznie zawalczyć z heroinowym nałogiem i pchnęła go w stronę jeszcze większego oddania muzyce.

Jazz, czyli początek przygody odkrywania

W filmie „Mo’Better Blues” dźwięki „A Love Supreme” nieustannie przewijają się w tle wydarzeń i towarzyszą bohaterom w drodze ku odkryciu, że miłość pomaga przetrwać większość życiowych zawirowań. To zaskakujące, ale w pewnym sensie meandrująca, improwizowana, a więc często nieprzewidywalna natura jazzu, przypomina sposób w jaki istniejemy i w jaki próbujemy ograć nasze życie możliwościami i talentami, które nam dano na tym świecie. Dlatego warto podążyć tym tropem, poszukać punktów styku, czegoś, co przemówi właśnie do nas i w następnej kolejności sięgnąć po wspomniany już album Milesa Davisa „Kind of Blue”, a potem pogrzebać głębiej w bogatych dyskografiach obu tych wybitnych wirtuozów. To tak na początek odkrywania tej muzyki. Jeśli ona do Was przemówi, z pewnością zostaniecie z nią na dłużej, bo dla tych, którzy złapali wspólny język z jazzem jest to przygoda na całe życie.

Wirtuozi jazzu lubią się również z dobrym hi-fi, czyli ze sprzętem, który niczego nie ujmie ich muzyce i zaprezentuje ją tak, jak na to zasługuje. Spróbujcie kiedyś posłuchać mistrzowskiego jazzu na elektronice NAD (przedwzmacniacz C658 i wzmacniacz mocy NAD C298) podłączonej do podstawkowych kolumn głośnikowych Bowers & Wilkins 705 Signature. Niezwykłe możliwości soniczne tego zestawu w pełni oddają pełen blasku dźwięk trąbki, przyjemną wibrację kontrabasu i pogłos miejsca, w którym dokonano nagrania – naprawdę trudno się oderwać.

Życzymy Wam, żebyście miło spędzili Międzynarodowy Dzień Jazzu i zapraszamy do naszych salonów Top Hi-Fi & Video Design w całej Polsce. Możecie w nich w komfortowych warunkach posłuchać różnych zestawień komponentów hi-fi, co z pewnością pozwoli wam znaleźć brzmienie, które utrafi w wasze gusta.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny
5
Ocena:
Średnia ocen: 5

(1 ocena)

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: