Poprzedni
Następny

Wspólny mianownik

Mimo 40 lat na tym świecie, ciągle mnie zadziwia wspólny mianownik obecny w ludzkich losach. Obejrzałem historię Stefana Gershatera i szczerze mówiąc, mógłbym opowiedzieć swoją i obie w 90 procentach pokryły by się ze sobą,  mimo że dzieli nas 1500 kilometrów, po części ustrój i zasobność portfela. Łączy nas miłość do muzyki.

My First NAD

W moim domu rodzinnym centralne miejsce zawsze zajmował zestaw stereo – nie telewizor, tylko wzmacniacz i źródło. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest mój ojciec siedzący w słuchawkach przy dwuścieżkowym szpulowcu podpiętym pod amplituner, który był bardziej radiem niż wzmacniaczem, z podświetloną na zielono skalą. Nagrywał muzykę z Listy Przebojów Programu trzeciego. Głośniki podstawkowe były podwieszone pod sufitem na rurach ciepłowniczych za pomocą specjalnie dorabianych uchwytów z płaskowników. Był rok 1983 i na rynku królowały wyroby Unitry.

My First NAD

Wkrótce szpulowca zastąpił kaseciak z ładowaną od góry kieszenią. Na nim uczyłem się ustawiać właściwy poziom sygnału, żeby nie przesterować nagrania. W międzyczasie ojciec kupił gramofon. Wyjmowanie płyt z kopert, nastawianie igły (nikt już nie mówi „nastawić płytę” – szkoda) na rozbiegówkę i słuchanie bajek, to było coś niesamowitego dla 8-latka. Miałem swoje płyty, których słuchałem tylko ja. Kiedy w centralnym miejscu salonu pojawiła się miniwieża, ja w spadku dostałem amplituner, kaseciaka i kolumny podstawkowe. Zacząłem sam budować swoją kolekcję muzyki. Zaczęło się „wymienianie” inspiracjami z ojcem.

My First NAD

Tata słuchał muzyki jego pokolenia. Urodził się w 1954 roku, więc dużo Stonesów, The Beatles, polskiego bigbitu, Led Zeppelin i Deep Purple. Dziś mówi się na to klasyka. I tak - ja w niego od siebie z pokoju strzelałem Iron Maiden, a on - w odpowiedzi - z salonu do mnie Black Sabbath. Moja mama wysiadała po pracy na przystanku i już z daleka wiedziała, który z nas jest w domu, bo po prostu było słychać. Ojciec zawsze powtarzał, że są piosenki, których nie można słuchać po cichu. Paranoid jest taką piosenką. Ja zachwycałem się Slashem, on prychał i kazał słuchać Hendrixa. Od niego się zaczęło – mawiał.

Potem w salonie pojawiały się coraz lepsze sprzęty i zawsze dostawałem od ojca to, co właśnie wymieniał. Ale zwyczaje mieliśmy te same. Ja terroryzowałem ojca nowościami, a on wyciągał z lamusa perełki, którymi moje nowości były inspirowane. Wspólnie chodziliśmy do sklepów muzycznych polować na okazje i gdyby teraz żył, to chyba by zwariował, przez mnogość możliwości jakie daje streaming. Wszystkie piosenki, które chciał mi puścić, teraz miałby na wyciągnięcie ręki – bez łażenia po sklepach.

My First NAD

Dlaczego to opowiadam? Bo to jest ten wspólny mianownik z historią Stefana. Wpływ ojca i muzyki jakiej słuchał. Każdy z nas – miłośników muzyki – ma taką historię. Zmieniają się tylko osoby wprowadzające w świat muzyki, bo oprócz samego słuchania, największą radością dla nas jest dzielenie się nią i wspólne przeżywanie. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy z podobnymi mi pasjonatami, wpadałem do pokoju po szkole, żeby wspólnie posłuchać Faith No More „Angel Dust” i cmokać z podziwem nad grą Jimiego „Big” Martina, czy też nad innym albumem jaki był aktualnie na tapecie.

Taka jest moja historia. Zobacz historię Stefana i - jeśli masz ochotę – podziel się swoją na naszym fanpage.

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: