Poprzedni
Następny

Copland CSA70 – testy, opinie, recenzje i wideorecenzja

Wśród niszowych producentów wzmacniaczy znalazłoby się kilku, których nie trzeba przedstawiać melomanom. Są marki stawiające przede wszystkim na jakość oraz stabilny rozwój swoich kolejnych konstrukcji z upływem czasu. Takie podejście dawno temu obrał Copland.

Duński producent kojarzy się w świecie hi-fi głównie ze wzmacniaczami lampowymi ulokowanymi często na hi-endowym pułapie cenowym. Tym razem zaprezentowano coś zupełnie innego – bazowy wzmacniacz zintegrowany w portfolio Coplanda pod nazwą CSA70. Co potrafi oraz ile pierwotnego „DNA” marki usłyszymy we wzmacniaczu typu solid state? Zapraszamy do naszego testu. A przy okazji sprawdź też inne recenzje, opinie i wideorecenzję. Na pewno ułatwią Ci podjęcie ostatecznej decyzji.

Wzmacniacz zintegrowany Copland CSA70 - testy, opinie, recenzje i wideorecenzja:

  1. Recenzja Top Hi-Fi
  2. Recenzja StereoLife
  3. Recenzja AVForums.com
  4. Opinie
  5. Wideorecenzja
  6. Gdzie kupić

front wzmacniacza zintegrowanego Copland CSA70

Recenzja Top Hi-Fi

Copland CSA70 – najważniejsze cechy:

  • wzmacniacz zintegrowany zrealizowany w klasie D z dedykowaną sekcją cyfrową,
  • moc wyjściowa na poziomie 2x70W przy obciążeniu 8 ohmów lub 2x130W przy obciążeniu 4 ohmów,
  • minimalistyczny design połączony z rozbudowaną funkcjonalnością – szereg złączy cyfrowych i analogowych do rozbudowy systemu audio z upływem czasu,
  • wbudowany przetwornik C/A z wejściem USB-B obsługujący maksymalną rozdzielczość sygnału 24-bit/192kHz,
  • 4 wejścia cyfrowe – USB DAC, 2 wejścia optyczne Toslink oraz wejście koaksjalne RCA,
  • 3 pary wejść analogowych RCA do różnych źródeł zewnętrznych – odtwarzaczy CD, odtwarzaczy strumieniowych, zewnętrznych przetworników C/A i innych,
  • dedykowane wejście gramofonowe dla gramofonów MM (Moving Magnet),
  • wyjście przedwzmacniacza i wyjście liniowe stereo zrealizowane gniazdami RCA,
  • maksymalny pobór mocy na poziomie 400 W.

Cena, miejsce w ofercie producenta

Dla tych, którzy choć trochę znają historię marki Copland, sprzęt tej marki kojarzy się głównie ze wzmacniaczami lampowymi – często plasowanymi w topowym zakresie cenowym. Choć wzmacniacz za 10 tysięcy złotych nadal ciężko nazwać stricte przystępnym, tak jest to obecnie bazowa „integra” w portfolio. CSA70 korzysta wyłącznie z komponentów „solid state” – transformatora toroidalnego, klasycznych końcówek mocy i wbudowanej sekcji cyfrowej. W porównaniu do wielu innych modeli Coplanda, które są hybrydami lub w pełni bazują na lampowym wzmocnieniu, CSA70 porzuca klasyczne dotychczas rozwiązania na rzecz alternatyw. Jakie są tego rezultaty?

front czarnego wzmacniacza copland csa70

Wygląd i budowa

Jednym z aspektów, które nie ulegają większym zmianom, jest wygląd. Copland pozostaje konsekwentny w swojej minimalistycznej stylistyce i staranności wykonania. Konstrukcja CSA70 została bardzo dobrze przemyślana z zewnątrz oraz wewnątrz. Prosty, wręcz surowy wygląd spodoba się purystom – wzmacniacz pozbawiono wszelkich zbędnych ozdobników, a to co widoczne zostało wykonane z przywiązaniem do szczegółów. Testowany model otrzymał dwa klasyczne warianty kolorystyczne – czarny i srebrny. Oba wyróżniają się eleganckim, matowym wykończeniem wszystkich widocznych powierzchni.

Spasowanie elementów to charakterystyczna cecha duńskich wzmacniaczy. Wszystko jest starannie wykończone, a jakość montażu na flagowym poziomie. Masywna konstrukcja robi jeszcze lepsze wrażenie swoim technicznym dopracowaniem, gdy zaczniemy używać wzmacniacza. Pokrętła na panelu frontowym pracują w dwóch oddzielnych trybach – potencjometr głośności działa gładko, oferując bardzo wysoką precyzję regulacji. Z kolei wybierak źródeł sygnału po lewej stronie działa skokowo, dając wyraźną odpowiedź pod palcem. Zmiana jakichkolwiek ustawień należy do przyjemnych, a przyzwyczajenie się do ich rozmieszczenia to kwestia kilku minut.

Interesującym rozwiązaniem jest obsługa cyfrowej sekcji CSA70. Przełączanie się między trybem USB, złączami optycznymi, a modułem Bluetooth podzielono na dwa pokrętła. Najpierw na większym z nich podpisanym „Source” ustawiamy pozycję na „D” (Digital), a następnie po lewej stronie umieszczono mniejszy, skokowy przełącznik między poszczególnymi wejściami. Zwykle wybór źródła ogranicza się do jednego pokrętła na przednim panelu, ale rozwiązanie Coplanda pozwoliło uniknąć stosowania wyświetlacza. Wszystko pozostało niezakłócone, proste i analogowe. Z pewnością znajdą się nabywcy, którzy docenią tego rodzaju design.

Rozwiązania techniczne i złącza

Minimalistyczny wygląd połączono z rozbudowanymi możliwościami połączeń przewodowych. Na tylnym panelu wzmacniacza ergonomicznie rozmieszczono szereg gniazd analogowych jak i cyfrowych, co pozwala wykorzystać potencjał obecnie posiadanego sprzętu lub rozbudowywać system audio w przyszłości. Analogowa część złącz prezentuje się następująco:

  • 3 wejścia liniowe stereo RCA,
  • wejście phono MM stereo RCA,
  • 1 wyjście liniowe RCA oraz 1 wyjście przedwzmacniacza RCA (niezbalansowane wyjście zmienne),
  • pozłacane terminale głośnikowe do podłączenia pojedynczej pary kolumn.

CSA70 wyposażono też w dedykowaną sekcję cyfrową z własnym przetwornikiem C/A oraz czterema gniazdami wejściowymi:

  • wejście USB-B przetwornika DAC, maksymalny tryb rozdzielczości sygnału 24bit/192kHz,
  • wejście koaksjalne RCA,
  • 2 wejścia optyczne Toslink.

widok na złącza wzmacniacza Copland CSA70

Bazowa „integra” w ofercie duńskiej marki zapewnia bogate wyposażenie, a ergonomia rozmieszczenia gniazd umożliwia stabilne podłączenie przewodów o dowolnej średnicy. Copland CSA70 zadowoli zarówno entuzjastów płyt winylowych, jak i melomanów preferujących odsłuch bez żadnej dodatkowej elektroniki. Podczas testów korzystaliśmy z wbudowanego DAC-a podłączonego wprost z komputera przez USB. W tej relatywnie najprostszej konfiguracji sprzętowej wszystko działało bezproblemowo, a układ przetwornika C/A został wykryty automatycznie bez instalacji dodatkowych sterowników. W razie potrzeby producent udostępnia oprogramowanie dla systemu Windows na swojej stronie.

Inżynierowie Coplanda zadbali o konstrukcję wewnętrzną równie starannie, co o zewnętrzny wygląd. Projekt CSA70 oraz jego większych kuzynów – CSA100 i CSA150 – wykorzystuje tę samą technologię wzmacniacza mocy z układem sprzężenia zwrotnego. Cała tranzystorowa sekcja przedwzmacniacza oraz końcówki mocy są umieszczone na pojedynczej płytce drukowanej. W rezultacie osiągnięto prostszy konstrukcyjnie tor sygnałowy z szerokim pasmem przenoszenia – od 10 Hz aż do 150 kHz – i niskimi zniekształceniami. Jak okazało się podczas odsłuchów, CSA70 oferuje wyjątkowo naturalną tonację oraz odczuwalną dynamikę, która pozytywnie zaskakuje porównując dane techniczne z rzeczywistym użytkowaniem.

Wrażenia odsłuchowe

Głównym hasłem marki Copland jest „not all watts are created equal” (ang. “nie wszystkie waty są takie same”). O prawdziwości tego śmiałego twierdzenia przekonaliśmy się kilkukrotnie podczas testów pozostałych wzmacniaczy z portfolio duńskiej marki – niezwykle udanych lampowych konstrukcji jak CTA 405-A i innych. Patrząc na specyfikację CSA70 łatwo odnieść wrażenie, że to kolejny, nieco nudny wzmacniacz zintegrowany. Nic z tych rzeczy.

Weryfikacja możliwości nadchodzi od pierwszego odsłuchanego utworu. Zestawiając testowany model z parametrami swoich większych „braci”, 70 watów mocy nie robi żadnego wrażenia. CSA70 prezentuje brzmienie bliskie neutralnemu, a jednak zachowujące unikalny charakter znany z konstrukcji wykorzystujących lampy elektronowe. Sprężysty, nieco ocieplony bas w połączeniu z wyrazistym środkiem i klarowną, naturalną ilościowo górą to recepta na muzykalność. W połączeniu z niebagatelną dynamiką otrzymujemy brzmienie, które jest równie techniczne i precyzyjne, co plastyczne i gładkie dla ucha.

front czarnego wzmacniacza Copland CSA70

Bas należy do mocnych stron tego modelu – w dosłownym znaczeniu tego słowa. Pojedynczy transformator toroidalny potrafi wykrzesać bardziej niż wystarczające pokłady mocy do uzyskania barwnej dynamiki. CSA70 pokazuje wysoki poziom detali dolnego zakresu, mając przy tym dużo odczuwalnego „fun’u”, barwy i aksamitności. Pod tym względem bezpośrednio nawiązuje do modeli uplasowanych wyżej w portfolio. Bas pozostaje na swoim miejscu, dając oddech średniemu zakresowi, a lekkie podkreślenie jego ilości przekłada się na wspomnianą muzykalność odbioru. Tekstury dźwięków są wyraziste i różnorodne, dzięki czemu można wniknąć głębiej w detale muzyki opartej o prawdziwe instrumenty. O możliwościach CSA70 przekonaliśmy się słuchając szeroko pojętego rocka – nagrań koncertowych Pink Floyd, albumu „A/B” od Kaleo, czy też brytyjskiego duetu Royal Blood. Moc niskich tonów jaką potrafi wydobyć z siebie wzmacniacz o mocy „zaledwie” 70 watów sprawia świetnie wrażenie. Szybko zapomina się o parametrach, by skupić się na unikalnym charakterze brzmienia. Copland ma rację - „not all wats are created equal”.

Jakość reprodukcji średnicy od dłuższego czasu jest mocną stroną wzmacniaczy duńskiej marki. Testowany model zachowuje ogólną koncepcję i balans tonalny – wokale oraz instrumenty są prezentowane „do przodu”, tworząc masywne brzmienie o świetnej szczegółowości. Całe pasmo zostało precyzyjnie wyeksponowane na dość obszernej scenie dźwiękowej. CSA70 bardzo dobrze rozkłada nagrania na czynniki pierwsze, pozwalając poszczególnym warstwom wybrzmiewać oddzielnie. Całościowo jednak nadal tworzy spójne, poukładane scenicznie brzmienie. Naturalne instrumenty w muzyce klasycznej lub jazzie zostają w organiczny sposób „doświetlone”, ale bez odczuwalnego wyostrzenia. Dbałość o konstrukcję wzmacniacza przekłada się na przyjemną w odbiorze tonację w całym średnim paśmie – czuć subtelne ocieplenie i zagęszczenie tkanki dźwięków rodem ze wzmacniaczy lampowych Coplanda. Wszystko to podano z umiarem, czego rezultatem jest przyjemność odsłuchu przez dłuższy czas.

przód srebrnego wzmacniacza zintegrowanego Copland CSA70

Zarówno męskie jak i żeńskie wokale zdają się być specjalnością w balansie tonalnym. Odczuwalny blask, energię i dynamikę połączono z dosyć masywną prezentacją. Średnica odważnie pojawia się na pierwszym planie, szczególnie gdy słuchany materiał zrealizowano w ten sposób. CSA70 pokazuje w muzyce tyle ile trzeba, by nie przemęczać słuchacza techniczną dokładnością. Jednocześnie mamy wystarczający wgląd we wszelkiego rodzaju pogłosy, subtelności tonalne i drugoplanowe detale by słuchanie dostarczało niebagatelnych wrażeń. Warto dodać, że do osiągnięcia opisywanego poziomu jakościowego wystarczy użyć wbudowanego przetwornika DAC. Potencjał do skalowania zestawu, którego mózgiem będzie CSA70 jest więc obiecujący.

Energiczność środkowego zakresu płynnie złagodzono charakterem górnego pasma. Reprodukcja wysokich tonów należy to prawdopodobnie najbardziej uniwersalny aspekt brzmienia testowanego modelu. Inżynierowie Coplanda podkreślili naturalność tonalną, zostawiając wysokie tony bez większych „fajerwerków”. Słychać bardzo dużo detali, ale są one podawane w subtelny sposób. Energiczność wokali, które śmiało wychodzą na pierwszy plan łączy się z neutralnie prezentowanym górnym zakresem. Nie jest to być może tak „analogowe”, przyciemnione brzmienie jak w przypadku niektórych modeli Coplanda. Naturalna ilościowo góra o wyrównanej tonacji ułatwia jednak dobór kolumn. CSA70 należy do wzmacniaczy, które nie przewracają balansu brzmienia o 180 stopni. Potrafi za to wyeksponować mocne strony w skrajnie różnych kolumnach głośnikowych.

Nasze testy przeprowadziliśmy w oparciu o dwie pary kolumn podstawkowych – Linn Majik 109 oraz Bowers & Wilkins 706 S3. Umożliwiło to bardziej obiektywną ocenę możliwości wzmacniacza. Naturalność CSA70 ułatwia skuteczne parowanie go z kolumnami o skrajnie różnym balansie tonalnym. Wzmacniacz zachowuje wyrównany charakter brzmienia całego zestawu – nawet w połączeniu z kłopotliwymi obciążeniami. Ilość oraz jakość reprodukcji basu daje całościowo lepszy balans w przypadku kolumn o „lżejszym”, jaśniejszym brzmieniu. Zestawy głośnikowe takie jak wspomniane Linn Majik 109 otrzymują w takim duecie więcej dociążenia. Poprawiona dynamika w dolnym paśmie odciąża nieco blasku w wyższych zakresach. Rezultatem jest bardziej muzykalne brzmienie, które nadal utrzymuje wysoki poziom techniczny – rozdzielczość i precyzyjną scenę dźwiękową.

Po relatywnie budżetowej propozycji od Linn sprawdziliśmy możliwości wzmacniacza w bardziej wyrafinowanym duecie. Kolumny Bowers & Wilkins 706 S3 choć nadal podstawkowe, to stanowiły zdecydowanie trudniejsze zadanie. Przy takim zestawie CSA70 prezentuje podatność na współpracę ze skrajnie różnym balansem tonalnym. W kontrze do „lekko” brzmiących, połyskliwych w średnicy Majik 109, 706 S3 prezentują dźwięk znacznie bardziej dociążony, lekko złagodzone w górze. Tradycyjnie dla kolumn brytyjskiego producenta, seria 700 wyróżnia się jakością średnicy i reprodukcji wokali. W tak dobrym towarzystwie Copland rozwija skrzydła pokazując, że parametry na papierze niekoniecznie przekładają się na rzeczywiste odczucia. Całościowo brzmienie zestawu przeszło z jasnego i nieco chłodnego na bardziej plastyczną prezentację. Średnica oraz bas harmonijnie współgrały ilościowo. Scena pozostała przestrzenna z wyrazistym oddzieleniem poszczególnych warstw. Górne pasmo to optymalne połączenie wysokiej rozdzielczości oraz lekko złagodzonej tonacji. W rezultacie uzyskaliśmy brzmienie bliskie neutralnemu o odczuwalnej masie i muzykalnym odbiorze. Wzmacniacz Coplanda bezproblemowo odnajduje się w skrajnie różnych połączeniach sprzętowych, co dowodzi jego naturalności brzmienia. Ostatecznie wybór kolumn lub innych urządzeń towarzyszących jest kwestią własnych preferencji, dlatego warto samemu odsłuchać konfigurację, która wzbudza zainteresowanie.

Czy warto? Plusy i minusy

Zakres cenowy, w którym uplasowano testowany model stawia go wśród znacznej konkurencji w postaci innych wzmacniaczy zintegrowanych. Copland kieruje swoje urządzenia do niszy potencjalnych nabywców – tych, którzy cenią minimalistyczne wzornictwo, długoterminową solidność i szukają czegoś unikalnego w brzmieniu. CSA70 posiada te cechy. Jakie są inne plusy i minusy?

Plusy:

  • przejrzystość formy, design skupiony na jakości elementów, a nie tylko ich ilości,
  • wysokiej klasy materiały zewnętrzne i starannie dobrane komponenty wewnątrz,
  • rozbudowana funkcjonalność – do wzmacniacza podłączymy wiele zewnętrznych źródeł sygnału,
  • wysokiej klasy przetwornik cyfrowo-analogowy, który może być pełnoprawną osią systemu hi-fi bez dodatkowych urządzeń,
  • naturalność brzmienia, co ułatwia dobór kolumn, lub wpasowanie wzmacniacza do obecnie posiadanego zestawu.

Minusy:

  • brak wejść zbalansowanych – w tym celu musimy udać się do wyższych modeli Coplanda,
  • pomimo brzmienia bliskiego neutralnemu wzmacniacz może okazać się zbyt „gęstym” i przyciemnionym połączeniem w duecie z kolumnami o cieplejszej tonacji – ostatecznie wszystko jest kwestią gustu i osobistego testu.

Podsumowanie recenzji Top Hi-Fi

Copland po raz kolejny zaskakuje swoimi możliwościami. Od pierwszego kontaktu z CSA70 łatwo przekonać się o doświadczeniu duńskich inżynierów, którzy konsekwentnie realizują własny pomysł na wysokiej klasy dźwięk. Bazowa integra w ofercie pokazuje, że do plastycznego, wysoce muzykalnego brzmienia niekoniecznie potrzebne są bujne parametry. Copland CSA70 jest solidną konstrukcją, która optymalnie „odhacza” większość cech potrzebnych do stworzenia uniwersalnego mózgu systemu hi-fi. Staranne projektowanie przekłada się na liniową amplifikację, znajdującą wspólny język w różnych zestawach głośnikowych.

CSA70 to niezwykle uniwersalny wzmacniacz zintegrowany. Gdyby jego charakter brzmienia lub moc okazały się niewystarczające, zawsze można udać się w kierunku jego większych braci – CSA100 oraz CSA150. Tam hybrydowe połączenie lamp i tranzystorów powinno poradzić sobie bezproblemowo nawet z najbardziej kłopotliwymi obciążeniami. Dekady pracy nad dobrym brzmieniem słychać w każdym kolejnym wzmacniaczu Coplanda. Warto zwrócić uwagę na tę markę, gdy modyfikujemy swój system audio lub tworzymy go od podstaw.

Jeśli poszukujesz nowego składnika swojego systemu stereo, zachęcamy do zapoznania się z pozostałą częścią portfolio marki Copland, jak również innymi urządzeniami w ofercie Top Hi-Fi & Video Design. Pomocne w trafnej decyzji zakupowej mogą się okazać się poradniki i testy dostępne w Strefie Wiedzy na oficjalnym blogu. W naszych salonach przygotowujemy profesjonalne odsłuchy wybranego sprzętu z możliwością porównania kilku produktów jednocześnie. Serdecznie zapraszamy!

Recenzja StereoLife

Copland CSA70 trafił na test także do redakcji StereoLife. Duńskiej integrze bliżej przyjrzał się się (i przysłuchał) redaktor Tomasz Karasiński. Oto kilka z jego spostrzeżeń.

Po przybliżeniu historii samej marki autor zwraca uwagę na skromny wygląd i kontrastujące z nim, bogate możliwości urządzenia:

CSA 70 jest jednym ze wzmacniaczy, które nawet jeśli z zewnątrz prezentują się skromnie, oferują naprawdę bogate wyposażenie i są gotowe na najrozmaitsze wyzwania. Użytkownik, który nie może się zdecydować, z jakiego źródła najczęściej będzie korzystał, regularnie wykorzystuje ich kilka albo ma zamiar rozbudować swój system w przyszłości, powinien być zachwycony. Do pełni szczęścia brakuje tu chyba tylko łączności Wi-Fi/LAN i funkcji strumieniowych.

Następnie autor zwraca uwagę na to, że pokrętło wyboru źródła cyfrowego stawia dość duży opór. A pilot zdalnego sterowania nie obsługuje akurat tej funkcji. Ale to w sumie jedyna niedogodność w budowie i działaniu urządzenia:

Nie licząc specyficznej procedury wyboru wejścia cyfrowego, wszystko tutaj wygląda i działa tak, jak powinno. Wyposażenie jest w porządku, moc (70 W na kanał przy 8 Ω) też wydaje się wystarczająca, do tego Copland wciąż pozostaje marką niszową, w dobrym znaczeniu tego słowa - nie flirtuje z budżetówką, nie zbacza z obranego dawno temu kursu, a jego logo nie zdobi pralek, telewizorów i smartfonów.

No dobrze, ale jak CSA70 wypada w uszach redaktora Karasińskiego? Najpierw trzeba ustalić miejsce tego urządzenia w gwiazdozbiorze tych wszystkich konstrukcji:

CSA 70 plasuje się na tej skali gdzieś pomiędzy klasycznym wzmacniaczem hybrydowym w stylu Unisona Unico 90 a całkowicie neutralnym piecykiem solid state, takim jak na przykład Hegel H95. Jeśli nie mieliście przyjemności słuchać żadnego z nich, możecie zapoznać się z ich testami, a następnie wyciągnąć średnią z moich obserwacji dotyczących brzmienia. Powinien wyjść z tego niemal dokładny opis wrażeń, jakie towarzyszyły odsłuchowi Coplanda.

Następnie redaktor zaznacza, że choć sam Copland "nie przechwala się" modelem CSA70, to jego brzmienie wypada naprawdę dobrze:

Wygląda to, jakby Copland nie przechwalał się "siedemdziesiątką", wiedząc, że nie ma czym. Tymczasem ta gra świetnie. Na tyle dobrze, że po skończonym teście zostawiłem ją w torze jeszcze na kilka dni. Nie żeby to był najlepszy piecyk, jakiego w życiu słuchałem, ale pokazał tak uniwersalny, tak "wystarczający" dźwięk, że nie chciało mi się ani sięgać po kolejny klocek, ani wracać do swojego prywatnego wzmacniacza. Na to zawsze będzie jeszcze czas, prawda?

Samo brzmienie autor opisuje w następujący sposób:

Być może to dziwne, ale słowem, które często przychodziło mi na myśl w kontekście brzmienia CSA 70, było "jędrne". Wszystko idealnie do siebie pasowało, było utrzymane w tej samej konwencji. Podstawą sukcesu jest oczywiście prawidłowa równowaga tonalna i z tym Copland nie miał najmniejszych problemów. Jeżeli natomiast dodamy do tego barwę - w przeciwieństwie do konstrukcji lampowych i hybrydowych zaledwie leciutko ocieploną - wyjdzie na to, że "siedemdziesiątka" idzie w dziedzinie neutralności nawet dalej niż CSA 100. Aby opisywany model nie wyrósł na zimnego drania, zadbano o to, aby jego brzmienie było minimalnie zmiękczone, ale na tym właściwie koniec i nie ma się tu co doszukiwać lampowych konotacji.

No to pora na werdykt:

Najtańszy wzmacniacz zintegrowany w katalogu. Jedyne urządzenie tej marki, w którym nie zastosowano lamp. Na papierze także najsłabsze - oferujące odrobinę niższą moc wyjściową niż stuprocentowo lampowy flagowiec. Nie wygląda to dobrze, prawda? Ale CSA 70 nic sobie z tego nie robi. Ani niższa moc, ani brak paru funkcji, które znajdziemy w droższej "setce", ani brak szklanych baniek w torze nie zmieniają faktu, że to ładny, porządnie zbudowany, bogato wyposażony wzmacniacz, który potrafi zagrać równie dobrze jak jego starszy braciszek, a jeśli komuś zależy na neutralności i uniwersalności, może nawet lepiej.

Przeczytaj całą recenzję Coplanda CSA70 na stronie StereoLife

Recenzja AVForums.com

Recenzja Coplanda CSA70 pojawiła się również na portalu AVForums.com, a przygotował ją Ed Selley. Po przybliżeniu historii marki i kilku pochwałach dla modelu CTA 405 autor skupia się na designie i funkcjonalności urządzenia. Tym, na co zwraca szczególną uwagę, jest pokrętło głośności:

Skandynawscy producenci sprzętu audio są zagorzałymi zwolennikami dobrych pokręteł sterujących, ale powiem to otwarcie: w tej chwili Copland jest najlepszy z nich wszyskich. Tak, nawet niż Primare. Regulacja głośności w CSA 70 jest niesamowicie przyjemna w użyciu, ponieważ łączy w sobie świetny kształt z doskonałym wyważeniem - a wszystko to zachęca do odłożenia pilota i podejścia do urządzenia

Teraz kilka słów o brzmieniu:

CSA70 zaczyna błyszczeć w taki sposób, że im dłużej go słuchasz, tym bardziej jasne staje się, że wykonuje on swoją pracę z mistrzowską kontrolą. Nie przejawia się to w mocnych pokładach basu ani w ogóle w mocnych pokładach czegokolwiek. Ale jeśli posłuchasz 500 Roses Otisa Taylora (...) CSA70 bez wysiłku osiąga świetną precyzję. Gitara i bas grają z taką szybkością i dokładnością, że twoja głowa zaczyna się kiwać sposób, którego nie możesz powstrzymać.

Ostatecznie Copland CSA70 otrzymał ocenę 10/10 i tytuł "najlepszego w swojej klasie". W odniesieniu do innych wzmacniaczy z tej półki:

Copland jest prawdopodobnie najbardziej "uzdolnionym" urządzeniem, z jakim miałem do czynienia w tym roku (2021 - dopisek Top Hi-Fi). Drzemie w nim wielka moc, która sprawi, że szybko go polubisz. To wspaniały wzmacniacz, aktualnie najlepszy w swojej klasie.

Przeczytaj recenzją Coplanda CSA70 na portalu AVForums

Opinie

Dla pełniejszego obrazu dodajmy jeszcze parę opinii:

CSA70 to bardzo dobry wzmacniacz zintegrowany. Świetnie się prezentuje, a używanie go to przyjemność. I może życzylibyśmy sobie, żeby dostarczał dźwięk z odrobinę większą werwą i energią, ale i tak robi to na tyle dobrze, by zasłużyć na rekomendację. Dodajcie do tego solidną obudowę i rozsądną specyfikację, a otrzymacie sprzęt, który powinien znaleźć się na waszej liście urządzeń do wyboru.

Źródło: recenzja What Hi-Fi? Ocena: 4/5

Nie znałem marki wcześniej. Na odsłuchu ten model (podstawowy tego producenta) rozłożył na łopatki Yamahy, Rotele, Musicale, Atolle i Nady. Bałem się trochę o brak jakichkolwiek korekcji, jednak tutaj tego absolutnie nie potrzeba. Ten wzmacniacz gra przepięknie od najniższych poziomów głośności. Kontroluje kolumny przy każdym natężeniu dźwięku. Dodatkowo ma na wyposażeniu przetwornik C/A.

Źródło: Opinie Top Hi-Fi. Ocena: 5/5

Copland CSA70 - wideorecenzja

Przygotowaliśmy też wideorecenzję Coplanda CSA70. Oto ona

Gdzie kupić Coplanda CSA70?

Polskim dystrybutorem marki Copland jest firma Audio Klan, właściciel sieci sklepów Top Hi-Fi & Video Design. Właśnie tam kupisz wzmacniacz zintegrowany Copland CSA70, a obecni na miejscu #EksperciDobregoBrzmienia doradzą i pomogą Ci we wszystkim.




Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

CSA70

CSA70

Copland
Wzmacniacze zintegrowane
As low as 11 499 zł Regular Price 13 999 zł i

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: