Poprzedni
Następny

"Smoke on the Water" i inne rockowe perełki. 50-lecie albumu "Machine Head" Deep Purple

Krótko nie zawsze znaczy źle – ta prawda dotyczy nie tylko miłosnych igraszek, ale też rockowego rzemiosła. Najlepszym tego dowodem jest wydany równo pół wieku temu album "Machine Head" grupy Deep Purple, który trwa niecałe 38 minut, a zaliczany jest do grona najważniejszych płyt w historii rocka.

Podstawkowe kolumny pasywne Bowers & Wilkins 705 Signature wyposażone są w głośnik wysokotonowy typu Tweeter-on-Top

Doszczętne spalenie ekskluzywnego szwajcarskiego kasyna może się wydawać wysoką ceną za rockową piosenkę. No, chyba że mówimy o "Smoke on the Water", jednym z najbardziej znanych utworów wszech czasów, z gitarowym riffem porównywanym do V Symfonii Beethovena – wtedy można rozważyć poniesienie takich kosztów. Tę historię zna niemal każdy szanujący się fan rocka, ale trudno jej nie przypomnieć opowiadając o tym, jak powstawał album "Machine Head".

Genialny gitarowy riff i wyśnione słowa

W 1971 roku muzycy zespołu Deep Purple byli w koncertowym gazie, mieli też poczucie, że brzmienie ich dotychczasowych płyt nie oddaje w pełni energii, jaka emanuje ze sceny podczas ich występów. Podjęli więc decyzję, że ich kolejny longplay nie powstanie w tradycyjnym studiu nagrań lecz w miejscu, które pozwoli wykrzesać nieco więcej iskier z ich instrumentów. W tym celu wypożyczyli od kolegów z The Rolling Stones ich mobilne studio, które miało tę zaletę, że można je było zawlec w dowolny zakątek świata. Wybór padł na szwajcarskie Montreaux i położone nad brzegiem malowniczego Jeziora Genewskiego kasyno, w którym organizowano m.in. słynny Montreaux Jazz Festival.

Grupa zjechała tam na początku grudnia, by zająć budynek tuż po tym, jak odbędzie się tam ostatni występ sezonu – jego gwiazdą był Frank Zappa z zespołem The Mothers of Invention. Niestety, jeden z widzów tego koncertu tak się rozochocił, że postanowił odpalić wewnątrz sali racę, która wywołała pożar. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a zaparkowane przy wejściu do kasyna mobilne studio udało się w porę ewakuować, jednak gmach spłonął doszczętnie a muzycy Deep Purple zostali pozbawieni miejsca do nagrania płyty.

Ich obrotny manager Claude Nobs zorganizował im wkrótce zastępczą salę w postaci położonego nieopodal Pavilionu – właśnie tam Richie Blackmore zagrał po raz pierwszy genialny w swej prostocie riff, który stał się podstawą kawałka "Smoke on the Water". Niestety, muzycy nie zabawili długo w tym obiekcie, bo już po paru dniach policjanci poprosili ich grzecznie o jego opuszczenie, na skutek skarg okolicznych mieszkańców, którym przeszkadzał dochodzący z sali hałas. Nobs przeniósł więc swą ekipę kolejny raz, tym razem do nieczynnego hotelu Grand na przedmieściach Montreaux i dopiero tam prace nad płytą ruszyły z kopyta.

W międzyczasie objawienia doznał basista Roger Glover. Muzyk – wciąż mający w głowie dramatyczne wydarzenia z koncertu Zappy – obudził się pewnego ranka w swym hotelowym pokoju i wymamrotał słowa: "Dym na wodzie". Roger sam nie wiedział, skąd wzięły się one w jego głowie, ale dla jego kolegi z zespołu, wokalisty Iana Gillana, nie miało to znaczenia. Dopisał do nich resztę tekstu opowiadającego o pożarze i jego następstwach, i w ten oto sposób powstał utwór "Smoke on the Water". Muzycy zwlekali z ukończeniem aż do finiszu sesji nagraniowych, a gdy już był gotowy, nie wróżyli mu wielkiego potencjału komercyjnego. Podobnego zdania była wytwórnia płytowa, która wydała go na singlu dopiero, gdy zyskał popularność wśród słuchaczy stacji radiowych.

Soczysty hard rock bez wypełniaczy

"Machine Head" nie jest jednak płytą jednego wielkiego przeboju i sześciu wypełniaczy. Do klasyki rocka zaliczany jest choćby otwierający ją kawałek "Highway Star", który powstał… podczas wywiadu. Gdy dziennikarz spytał muzyków, jak powstają piosenki Deep Purple, Blackmore chwycił w dłoń gitarę i zaczął grać pierwsze, co mu przyszło do głowy, a Gillan zaimprowizował do tego przypadkowy tekst o samochodach. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ostateczna wersja utworu nie powstała na kolanie – Richie dołożył do niego wyrafinowane solo gitarowe inspirowane twórczością Jana Sebastiana Bacha.

Na albumie znalazła się też trwająca ponad siedem minut kompozycja "Lazy", idealnie nadająca się do testowania możliwości sprzętu audio. Rozpoczyna ją rozbudowane organowe intro Jona Lorda, a w dalszej części utworu możemy podziwiać instrumentalny kunszt każdego z pięciu członków zespołu. Wokalista Ian Gillan daje tutaj próbkę swoich harmonijkowych umiejętności.

Gdyby ktoś poszukiwał oryginalnego dźwięku budzika, może wykorzystać do tego zamykający płytę kawałek "Space Truckin'". Jego gitarowy riff budził co rano amerykańskich astronautów podczas jednej z misji promu kosmicznego Columbia, a NASA raczej by nie pozwoliła na to, aby jej podopieczni rozpoczynali dzień pracy od byle jakich dźwięków.

"Machine Head" to 37 minut i 46 sekund soczystego hard rocka, w którym nie ma miejsca na zbytnie spowalnianie tempa. Owszem, podczas sesji nagraniowych w Montreaux zarejestrowano nastrojową piosenkę "When a Blind Man Cries", ale nie znalazła ona miejsca na płycie (trafiła dopiero na jej jubileuszową reedycję w 1997 roku).

Rarytasy dla wrażliwych uszu

Gratką dla audiofili było kolejne wznowienie kultowego albumu, które ukazało się w 2003 roku. Można tam znaleźć DVD z wielokanałowym dźwiękiem oraz CD w wersji kwadrofonicznej. A gdyby komuś było mało, może poszukać wydania z 2012 roku, zawierającego m.in. zremasterowane oryginalne nagrania, remiksy wykonane przez Rogera Glovera i zapis koncertu w Londynie, podczas którego zespół promował swe wiekopomne dzieło.

Każdy może więc zdecydować sam, w jakiej wersji chce włączyć "Machine Head", jeden z "1000 albumów, które musisz usłyszeć przed śmiercią", według dziennika "The Guardian". Niezależnie od tego, na którą opcję się zdecydujesz, pamiętaj, że najlepszy sprzęt do odsłuchiwania tej i innych niezapomnianych płyt, znajdziesz w sieci salonów Top Hi-Fi.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: