Poprzedni
Następny

Phil Collins, Dave Grohl i inni. Perkusiści, którzy wyszli z cienia

Choć zdarzają się wyjątki od tej reguły, perkusiści zazwyczaj nie są najbardziej pożądanymi przez fanki członkami rockowych zespołów. Być może właśnie dlatego niektórzy z nich decydują się wstać zza bębnów i stanąć w pierwszym szeregu gwiazd show biznesu.

kolumny glosnikowe Elac Vela

Od Genesis do legendy

"Jak nazywa się koleś, który zwykle kręci się w pobliżu muzyków? Perkusista!" – ten żart lubi opowiadać w wywiadach Phil Collins. Ktoś inny na jego miejscu zostałby natychmiast obrzucony gradem pałeczek przez wściekłych bębniarzy urażonych brakiem szacunku dla ich profesji. Phil jednak może sobie pozwolić na taką autoironię, wszak przez wiele lat, zanim zaśpiewał oscarową piosenkę do "Tarzana", wybijał skomplikowane perkusyjne rytmy w zespole Genesis.

Spektakularna kariera solowa przyćmiła dokonania Collinsa-bębniarza na tyle skutecznie, że dziś wielu z jego fanów pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z faktu, jak wielką renomą cieszył się w swoim fachu. Każdy kojarzy natomiast słynne przejście na bębnach, jakie zagrał w piosence "In the Air Tonight" – choćby z któregoś z internetowych filmików, w których zostało wykorzystane jako dźwiękowy podkład do spadania ze schodów, lądowania pod lawiną różnych przedmiotów, czy wielu innych przygód przytrafiających się sfilmowanym nieszczęśnikom.

Ze względu na kiepski stan zdrowia 71-letni Collins dziś na koncertach może sobie pozwolić jedynie na śpiewanie, a i to przychodzi mu z coraz większym trudem. Jego kariera może jednak posłużyć za wzór dla tysięcy perkusistów, którzy, ukryci z tyłu sceny za swym warsztatem pracy, w duchu obiecują sobie, że kiedyś jeszcze pokażą wszystkim, na co ich tam naprawdę stać.

Kreatywny pałker Królowej

Powodów do kompleksu niższości wobec reszty muzycznej braci nie ma z pewnością Roger Taylor z Queen. To jemu zespół zawdzięcza takie przeboje, jak "Radio Ga Ga", "A Kind of Magic", "Heaven for Everyone" i wiele innych. To właśnie on przytargał do studia nagrań syntezator, by wzbogacić brzmienie grupy, hołdującej wcześniej klasycznemu rockowemu instrumentarium.

Roger nie tylko komponował, ale również pisał teksty piosenek. Gdy nie mieściły się one w repertuarze Queen, grał je ze wraz ze swoim drugim zespołem The Cross, w którym pełnił rolę wokalisty i gitarzysty albo umieszczał na albumach sygnowanych własnym nazwiskiem. Wydaje je zresztą z powodzeniem do dziś – ostatni z nich, zatytułowany "Outsider", ukazał się jesienią 2021 roku.

Godne życie po Nirvanie

Kolejnym sławnym muzykiem, który postanowił wyjść z cienia zestawu perkusyjnego i stanąć na froncie sceny, jest Dave Grohl. W jego przypadku dużą rolę odegrał los, bo nie wiadomo, co by było, gdyby Kurt Cobain nie postanowił odebrać sobie życia wiosną 1994 roku. Grohl został więc postawiony przed faktem dokonanym – Nirvana bez swego lidera nie miała racji bytu i absolutnie nie wchodziło w grę kontynuowanie kariery pod tym szyldem.

Dave na szczęście dość szybko otrząsnął się z szoku po śmierci przyjaciela i jeszcze w tym samym roku powołał do życia projekt pod nazwą Foo Fighters. Zebrał do kupy kilku kumpli ze sceny muzycznej zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych i małymi kroczkami zaczął budować kolejny wielki pomnik amerykańskiego rocka. Prawie trzy dekady później jest liderem jednej z najpopularniejszych rockowych grup na świecie, obsypanej nagrodami Grammy i sprzedającej swe płyty w siedmiocyfrowych nakładach.

Szara eminencja Beatlesów

Każdy fan muzyki zna zespół The Beatles. Ten słynny kwartet z Liverpoolu według obiegowej opinii składał się z dwóch samców alfa: Johna Lennona i Paula McCartneya, wyciszonego ale bardzo muzykalnego George'a Harrisona i tego czwartego, Ringo Starra, którego zadaniem było trzymanie równego rytmu na bębnach. To nie do końca prawda, bo Ringo już za czasów Beatlesów pokazywał, że stać go na więcej, a od rozpadu zespołu na początku lat 70. aż do dziś sumiennie nagrywa kolejne solowe albumy, których ma już w dorobku równo 20.

Za rekomendację dla artystycznych umiejętności Starra może posłużyć fakt, że dwukrotnie został wcielony do słynnej Rock and Roll Hall of Fame – raz jako członek The Beatles, a raz jako solista. W październiku ubiegłego roku wydał kolejny mini-album i nic nie wskazuje na to, aby miał zamiar na tym poprzestać. Mimo ukończonych 81 lat wciąż trzyma się świetnie i wygląda na okaz zdrowia, co jest o tyle ciekawe, że w dzieciństwie często oglądał świat ze szpitalnego łóżka zmagając się z różnymi chorobami.

Muzykalny Orzeł i ulubienica Księcia

"The Boys of Summer" to jeden z największych rockowych hitów lat 80. Wykonujący tę piosenkę Don Henley jest pełnoetatowym perkusistą formacji Eagles, której zawdzięczamy m.in. legendarny "Hotel California". Nota bene w tym ostatnim utworze również słyszymy głos Dona, co jest ewenementem w historii rocka, która zna mnóstwo śpiewających gitarzystów, basistów i  klawiszowców, ale żeby główny wokal wydobywał się zza bębnów? To rzecz niesłychana w przypadku przeboju o takiej sile rażenia.

Żeby uniknąć posądzenia o męski szowinizm, wymieńmy w tym towarzystwie również nazwisko Sheili Cecilii Escovedo, znanej szerzej jako Sheila E. Pod koniec lat 70., na jednym z koncertów, gdzie grała u boku własnego ojca, wypatrzył ją sam Prince. Kilka lat później zaprosił ją do udziału w sesjach nagraniowych do słynnego albumu "Purple Rain", gdzie nie tylko dał jej pograć na perkusji, ale też pośpiewać w paru kawałkach. Od tamtej pory oboje często współdzielili scenę, ale Sheila nigdy nie porzuciła własnej kariery, by stać się jedynie poddaną na dworze Księcia. Wciąż jest aktywna na scenie, a w 2020 roku wzięła udział w poświęconym pamięci Prince'a koncercie "Let's Go Crazy: The Grammy Salute", w którym pełniła przy okazji rolę dyrektora muzycznego.

Utalentowany Polak i piewca muzycznej tradycji

Na koniec zajrzymy na krajowe podwórko. Tu na pierwszy plan wybija się Sidney Polak, od ponad 30 lat bębniący w zespole T.Love. Gdy na początku XXI wieku rozpierała go artystyczna wena, postanowił nagrać solowy album, dzięki któremu cała Polska dowiedziała się, gdzie leży osiedle Chomiczówka i że wino najlepiej smakuje, gdy otwiera się je w towarzystwie własnej dziewczyny.

Trochę bardziej niszowy jest Jan Młynarski. Syn sławnego Wojciecha od dawna uważany był za jednego z najzdolniejszych polskich perkusistów, potrafiącego zagrać to, o czym inni bali się nawet pomyśleć. Kilkanaście lat temu założył oprychówkę, chwycił za banjo i przeobraził się w barda, który wraz z Warszawskim Combem Tanecznym śpiewa piosenki pochodzące nierzadko sprzed stu lat.   

Stuletnie piosenki wciąż mają wiele uroku, ale leciwy sprzęt grający może już nie zapewniać odpowiednio wysokiego komfortu słuchania muzyki. Jeśli czujesz, że Twój zestaw audio wymaga odświeżenia, zapraszamy do jednego z salonów sieci Top Hi-Fi & Video Design lub na konsultację telefoniczną z jednym z naszych ekspertów, którzy chętnie doradzą Ci, co zrobić, aby móc w pełni rozkoszować się każdą nutą płynącą z odtwarzacza.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: