Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Rocket Queen” Guns N’ Roses. Różowo, seksownie i zdradziecko

Czy rockowy świat byłby taki sam bez słynnych groupies? Kobiet, które bywały radością, zmorą, a czasem i przeznaczeniem gwiazd muzyki? Z pewnością życie rockowych guru byłoby spokojniejsze, ale na pewno bardziej nudne. Nie powstałoby też wiele hitów, na przykład piosenka, o której piszemy dziś, czyli „Rocket Queen” zespołu Guns N’ Roses.

Nie można nie wspomnieć tu najpierw o kilku słynnych femmes fatales, które wywarły znaczny wpływ na muzyków, których twórczość zdecydowanie uznać można za ponadczasową. Nazwiska tych muz zapisały się wielkimi literami w historii muzyki, a historie związane z ich relacjami z sztandarowymi zespołami czy wykonawcami są zaiste frapujące.

Wszystkie damy rock and rolla

Przede wszystkim trzeba tu przypomnieć dwie ikoniczne postacie, które mocno związane są z zespołem Rolling Stones. Anita Pallenberg, która była przez szereg lat widziana bez przerwy w towarzystwie muzyków, płynnie przechodząc od związku z Brianem Jonesem do romansu z Keithem Richardsem. Nie była jednak tylko ładną wydmuszka - jest wykonawczynią chórków w utworze „Sympathy For The Devil”, a plotka głosi, że to o niej opowiada „Angie”. Podobnie było zresztą z Marianne Faithfull – jej związek z Rolling Stones zaczął się od bliskiej znajomości z Jonesem, ale największą miłością Faithfull miał okazać się jednak Mick Jagger. Jeśli pytacie o Keitha Richardsa, to kolejna smakowita plotka głosi, że przydarzyła się jedna znamienna noc, ale to tylko przypadek po drodze do gorącego romansu z frontmanem. Faithfull to także współautorka piosenek „You Can’t Always Get What You Want”, „Sister Morphine”, „Satisfaction (I Can’t Get No)”, czy „Let’s Spend the Night Together”.  

Kolejna młoda dama, której zawdzięczamy takie utwory, jak słynne „Blowin’ In The Wind” (podobno Dylan był tak niesiony miłością, że jego kreatywność zdecydowanie wzrosła), to Suzan Rotolo. Dylan napisał też kilka piosenek o samym związku z młodą komunistką – bo to właśnie Rotolo sprawiła, że Dylan przeżył mocno lewicowy epizod – „Boots Of Spanish Leather”, „Tommorrow Is A Long Time” czy „Don’t Think Twice, It’s All Right”.

Wspomnienie należy się też Patti D’Arbanville, szesnastoletnie odkrycie odkryciem Andy’ego Warhola. Jednak to nie on zawrócił jej w głowie, a Cat Stevens – choć właściwie było zupełnie odwrotnie, bo to muzyk oszalał na punkcie uroczej nastolatki.  Gdy Patti rzuciła Stevensa (dla Micka Jaggera), ten napisał o niej dwie piosenki. Pierwsza to „Lady D’Arbanville” – nieco makabryczna, bo w tekście kochanka przedstawiona jest jako martwa. Druga – uwielbiana do dziś – to „Wild World”.

Nietypową i niezapomnianą postacią jest też Holly Woodlawn – główna bohaterka „Walk On The Wildside” Lou Reeda. Jej historię opisywaliśmy już w tekście „Walk On The Wild Side – historia spaceru po dzikiej stronie” (zdecydowanie polecamy lekturę!).

No i, oczywiście, Yoko Ono, o której napisano już chyba wszystko, ale na wszelki wypadek warto przypomnieć, że poza rozbiciem w pył dobrych relacji w zespole The Beatles ma też niewątpliwe zasługi dla historii twórczości Żuczków.

Barbi(e), nie zawsze słodka i różowa…

Weźmy zatem na tapet pannę Barbi Von Greif, która unieśmiertelniona została w piosence Guns N’ Roses, „Rocket Queen”. Barbi podobno faktycznie zasługiwała na miano „rakietowej królowej”, była bowiem wulkanem energii – być może nieprzypadkowo piosenka o niej znalazła się akurat na płycie o znamiennym tytule „Appetite For Destruction”.

O samej Barbi wiemy tyle, że spędzała czas z zespołem we wczesnych latach jego istnienia, razem ze swoją współlokatorką, Pamelą Manning. Manning i Von Greif miały nawet przez krótki czas własny zespół rockowy – Barbi była wokalistką, Pamela grała na perkusji. Gdy zastanawiały się nad nazwą, Von Greif rozważała nazwę Rocket Queen. Gdy dziewczyny zaczynały podbijać sceny i serca muzyków, Barbi miała 18 lat, ale była bardzo dojrzała i pełna wewnętrznego ognia. Slash nazwał ją kiedyś „królową sceny undergroundowej” – z wyraźnym szacunkiem. Więcej romantycznego uczucia w swoje wspomnienia włada sam Axl Rose, który w jednym z wywiadów powiedział, że „utrzymywała go przy życiu przez jakiś czas”. To właśnie do Barbie kierowane są końcowe słowa utworu, czyli „Don't ever leave me/Say you'll always be there/All I ever wanted/Was for you to know that I care” (“Nigdy mnie nie opuszczaj/Powiedz, że zawsze tu będziesz/Wszystko czego zawsze pragnąłem/To żebyś wiedziała, że mi zależy” – tłum. red.)

Axl Rose wspomniał o tym fragmencie w wywiadzie z 1988 roku, przeprowadzonego dla Hit Parader.  – Ostatni fragment tego tekstu, to moja osobista wiadomość do osoby, o której śpiewam, ale i do każdego, kto z tych słów potrafi jakoś skorzystać. Zawarłem tam nieco nadziei, ale i nutę wspomnień o prawdziwej przyjaźni – powiedział artysta.

I na tym właściwie kończy się znana historia owej królowej, bo poza tym niewiele o niej wiadomo, choć podejrzewano, że to właśnie ona wydaje seksualne dźwięki w tej piosence. Okazuje się, że jednak nie.

Akustyczne popisy zdradzieckiej Adriany

Kto zatem jęczy i emituje inne seksowne dźwięki, które pojawiają się w środku piosenki? Zostały nagrane, gdy Axl Rose uprawiał w studiu nagraniowym seks z pewną kobietą – pech chciał, że była ona akurat dziewczyną perkusisty, Stevena Adlera. Rzeczona dama nazywała się Adriana Smith i twierdziła później dość uparcie, że dokonała tego zdradzieckiego czynu „dla zespołu” – w celu wyłącznie nagraniowym.

Prawda jednak podobno była zupełnie inna – Adriana była akurat wyjątkowo wściekła na Adlera, a Rose postanowił wykorzystać okazję. Co więcej – zrobił to celowo – nie tylko dla przyjemności, a właśnie dla zgrania akustycznych efektów. Rose potwierdzał wielokrotnie, że działał z premedytacją. – Dla tej piosenki wymyśliłem coś, co koniecznie chciałem zrealizować. Właśnie taki nagrany na żywo akt seksualny i wszystkie te dźwięki. To zdarzenie było trochę spontaniczne, ale jednak działałem z premedytacją; chciałem to umieścić na płycie. To była piosenka seksualna i to była naprawdę dzika noc w studio – opowiadał Axl.

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że Rose nie wykorzystał Adriany bez jej wiedzy – wręcz przeciwnie. Smith przyszła znienacka do studia – głównie po to, by zrobić Adlerowi scenę wściekłej zazdrości. Adler akurat był dość nieuchwytny, a obecnemu tam Axlowi zapaliła się w głowie lampka – zobaczył bowiem w Adrianie nie tylko chwilowo wściekłą babę, ale i gorącą laskę pełną pasji. Wtedy zaczął opowiadać o swojej chęci nagrania seksualnego aktu – „dla sztuki!”. Od słowa do słowa, a także od kieliszka do kieliszka (alkohol okazał się nieodzownie potrzebny), do czynu przeszli Axl i Adriana oraz… zespół inżynierów dźwięku. Panowie najpierw wyciszyli podłogę w studio, potem przyciemnili światła, a w końcu nacisnęli czerwony guzik. Rzecz nie poszła szczególnie sprawnie, bowiem sytuacja była raczej niezręczna. Axl pragnął poważnej i prawdziwej pasji, która w tych okolicznościach była trudna do wydobycia. Chwilę to trwało (zużyto jeszcze trochę więcej alkoholu), ale w końcu dźwiękowcy (i Axl chyba też…) dostali to, czego potrzebowali.

Smith miała później dość ciężki okres – twierdziła, że incydent „obciążył jej duszę”, a jedyne co dostała w zamian, to butelka Jacka Daniela i potężna dawka niesławy. Można jedynie domniemywać, że Rose nie sprawdził się najlepiej… Nie ma też co ukrywać, że sama Smith nie skończyła zbyt dobrze. Zespół już wkrótce wyruszył w trasę i stał się szalenie sławny. Rose nie planował kontynuować romansu, natomiast Adler – co zrozumiałe – porzucił Adrianę tuż przed wyjazdem i nie zamierzał poświęcać jej więcej czasu.  Smith była dość przejęta takim rozwojem sytuacji, udała się zatem po pomoc tam, skąd czerpały ją całe pokolenia gwiazd i groupies – do dilera narkotyków. Podobno z czasem pogodziła się ze sobą i pozbyła wstydu – prawdopodobnie porzuciła też narkotyki. Jednak o jej dalszych losach wiadomo tyle, co kolejach życia Barbie. Wspomnijmy zatem obie damy słuchając jeszcze raz „Rocket Queen” – prawda, że z tą nową wiedzą brzmi jakoś inaczej?

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: