Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Police and Thieves” Juniora Murvina. Tak się łączy pokolenia!

Jak wiadomo, sztuka często rodzi się w bólu – zwłaszcza tym płynącym z poczucia beznadziei, smutku i poczucia bezradności. Ta wszechogarniająca beznadzieja, to uczucie, które pod koniec lat siedemdziesiątych było powszechne wśród mieszkańców Jamajki. Przestępczość była wszechobecna, polityka była brutalna, a władza skorumpowana. Szarzy ludzie odczuwali skutki sytuacji bardzo mocno i bardzo intensywnie. W tych opresyjnych warunkach zaczęły pojawiać się korzenie muzyki reggae – tej, na której rytmy składały się pragnienie wolności, wielki gniewu, ale i spokój płynący z rozważań nad przyszłością. To właśnie tak powstało mistrzowskie dzieło gatunku.

Jamajski wokalista Junior Murvin nagrywał piosenki od lat sześćdziesiątych i miał już na koncie kilka drobnych przebojów, które nie przyniosły mu sławy i chwały, ale uczyniły lokalnie rozpoznawanym muzykiem. Miał bowiem doskonały atut – świetny, wręcz anielski, „gruchający” głos, idealnie nadający się do nagrywania piosenek dla zakochanych par. W związku z tym do 1976 roku nagrywał głównie piosenki miłosne – w dodatku na niestandardowym, bo bardzo prostym sprzęcie. Stał się na tyle znany, że zaproponowano mu występy w hotelowych klubach miasta Kingston, gdzie zabawiał notabli i turystów. To dzięki tym występom mógł zbliżyć się do pewnego znanego producenta, choć ten już wcześniej odrzucił awanse Murvina, gdy ten starał się o włączenie do grona muzyków sesyjnych. Był maj 1976 roku i dla jamajskiej muzyki w końcu narodziła się doskonała okazja.

Dwóch geniuszy reggae

Tym sprawcą niespodziewanego był nie kto inny, a Lee „Scratch” Perry, którego dokonania związane z promocją i kreacja muzyki reggae są dziś legendarne. Nie było więc zaskoczeniem, że ta właśnie para pracująca w tandemie, stworzyła jeden z najbardziej znanych i cenionych hitów gatunku. Nagranie powstało w słynnym studio Black Arc na Jamajce

W majowy dzień sesji nagraniowej nie istniał właściwie żaden konkretny koncept. Murvin i jego zespół The Upsetters usiedli po prostu wspólnie w studio i rozpoczęli jam session, śpiewając i grając to, co aktualnie wydawało im się sensowne. Okazało się to drogą do sukcesu, bo w miarę upływu czasu teksty zaczynały być coraz ciekawsze, głos wokalisty pewniejszy, a coraz bardziej wyluzowani muzycy zaczęli dawać z siebie wszystko. Perry błyskawicznie wyłapał idealny moment i zdecydował o rozpoczęciu nagrywania. Nie potrwało ono długo – efekt został bowiem osiągnięty w wyjątkowym tempie. Następnego dnia pozostało jedynie miksowanie i nagranie kilku alternatywnych wersji „Police and Thieves”. Singiel trafił pod strzechy zaledwie kilka dni później. Po reakcjach słuchaczy można było się od razu zorientować, że będzie przebojem. Mocny i trafiający do serc i umysłów tekst o wojnie gangów i brutalności policji nie mógł przejść bez echa. Nie tylko na Jamajce.

Dzięki koneksjom Perry’ego singiel przechwyciła brytyjska wytwórnia Island Records i już w czerwcu wydała go na brytyjskim rynku. Popularność tego utworu przerosła oczekiwania muzyków. „Police and Thieves” leciało w każdym brytyjskim klubie, a ludzie zachwycali się tak bardzo aktualnym i dla ulic Królestwa tekstem oraz nietypowym, świeżym rytmem okraszonym doskonałym wokalem. W dodatku stało się tak, że sztuka znowu wyprzedziła życie.

Anarchy in the UK

Utwór „Police and Thieves” stał się jednym z hitów słynnego letniego festiwalu, odbywającego się rokrocznie w Notting Hill. W 1976 roku, przy dźwiękach głosu Murvina wydarzyła się tu tragedia, ilustrowana w tle tekstem o brutalności policji.

Uważa się, że kłopoty zaczęły się tuż po tym, jak policja próbowała zaaresztować kieszonkowca w pobliżu Portobello Road – na głównej trasie festiwalu. Kilku czarnych młodzieńców poszło na pomoc kieszonkowcowi i w ciągu dosłownie kilku minut rozpoczęły się regularne zamieszki. Policja została zaatakowana kamieniami. Nieprzygotowana policja uzbroiła się w pokrywy koszy na śmieci, skrzynki z mlekiem i części ogrodzeń z drutu i ruszyła odeprzeć atak. Zrobiło się dość nieprzyjemnie, o czym świadczy fakt, że po starciach w Notting Hill ponad 100 policjantów musiało zostać przewiezionych do szpitala. Większość z nich została zwolniona po zakończeniu leczenia, ale co najmniej 26 z nich zostało zatrzymanych na noc w celu obserwacji lub dalszego leczenia. Około 60 uczestników festiwalu również potrzebowało leczenia szpitalnego po starciach, które doprowadziły do aresztowania co najmniej 66 osób…

Nieco ryzykownie można tu stwierdzić, że niewiele piosenek w historii doczekało się tak doskonałej, a jednocześnie tragicznej w skutkach promocji. Ale tak rodzą się czasem legendy. Piosenka miała się tak doskonale, że nie zdążyła jeszcze przebrzmieć, a już dostała nowe życie – zaledwie rok później.

The Clash wkracza na scenę

Szaleniu punkowcy z The Clash nagrali sześciominutową wersję piosenki Murvina na swój debiutancki album w 1977 roku. Poszło tak dobrze, że w tym samym roku wydali również singiel z tym coverem. Nie mogło być inaczej – rzecz w końcu dotyczyła utworu, na punkcie którego brytyjskie nastolatki dostały absolutnego szału. Piosenka rozlegała się z barów, pubów, domowych głośników i każdej możliwej imprezy. A sami muzycy byli tym nieco zaskoczeni, nie byli bowiem przekonani do barania się za bary z utworem zupełnie innego gatunku niż punk rock. Ba, zespół był niesamowicie zdenerwowany tym, że jest białym rockowym zespołem przejmującym piosenkę reggae, tak głęboko zakorzenioną w jamajskiej kulturze.

– To był pierwszy raz, kiedy jakikolwiek biały mężczyzna próbował coverować hit reggae! Uważano wtedy, że to trochę gówniane, jeśli próbowałeś skopiować ten styl, ale myślę, że zrobiliśmy to w sposób, który dał tam sporo od nas. Pamiętam, że byłem przerażony jak cholera, słuchając głosu Juniora Murvina, unoszącego się gdzieś wysoko nad utworem, a potem myślałem już tylko, że to okropne, że muszę to zaśpiewać moim bezużytecznym głosem – opowiadał Joe Strummer w książce „Redemption Song: The Ballad of Joe Strummer”, wydanej w 2006 roku.

Wersja The Clash zawiera przede wszystkim przeorganizowane gitary oraz niespodziankę dla fanów The Ramones, czyli cytat „They're going through a tight wind!” na samym początku piosenki. To oczywiście linia z nieśmiertelnego „Blitzkrieg Bop”. Ten mały wtręt zapoczątkował całą serię takich niespodzianek – w 1977 stało się to standardem dla zespołu, Strummer często lubił improwizować nowe fragmenty tekstów lub sekwencje muzyczne podczas grania na żywo. Najczęściej sięgał właśnie po fragmenty „Blitzkrieg Bop”, ale wykorzystywał równie chętnie piosenkę „Hit The Road Jack” Raya Charlesa.

Zawsze na czasie

Obie wersje piosenki nie przeszły bez echa także w USA oraz innych krajach świata. Piosenka Murvina rozchodziła się błyskawicznie, popularyzując dobre reggae na wszystkich kontynentach i wyspach. The Clash zgarnęli nieco bardziej niesubordynowana część światowej publiczności, ale nie zapomnieli wspominać o jej korzeniach. Ponadczasowość tekstu i wieczna świeżość melodii to coś, co zawsze gwarantuje międzypokoleniowy sukces.

A Wy? Którą wersję „Police and Thieves” lubicie najbardziej? Być może przed dokonaniem wyboru trzeba sprawdzić, jak każda z tych wersji brzmi na profesjonalnym sprzęcie wysokiej jakości? Z przyjemnością w tym pomożemy! Wystarczy skontaktować się z najbliższym salonem Top Hi-Fi & Video Design i umówić na indywidualną prezentację – nie pożałujecie, słowo!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: