Minęły dwadzieścia trzy lata, odkąd nieszczęśliwy romans Jacka i Rose złamał nam serce i zamienił "nigdy Cię nie puszczę" w najbardziej romantyczną przysięgę, jaką można złożyć ukochanej osobie. W czasie kręcenia “Titanic” był najdroższym filmem, jaki kiedykolwiek powstał i szybko stał się najlepiej zarabiającym filmem wszechczasów (zanim w 2009 roku zdetronizował go “Avatar”) i wszedł do kanonu popkultury jako jeden z najważniejszych filmów, jakie można zobaczyć przed śmiercią. Myślicie, że wiecie o nim już wszystko? Przekonajmy się!

O mały włos Jacka i Rose nie zagrali inni aktorzy
Trudno wyobrazić ten film bez Kate Winslet i Leonardo DiCaprio, ale podobno nie byli oni pierwszym wyborem dla ich bohaterów. Krążą legendy, że James Cameron negocjował z Gwyneth Paltrow i Matthew McConaughey, ale strony się nie dogadały. Pytany o to w wywiadach, reżyser odmawia odpowiedzi. "Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę” – powiedział kiedyś – "Po prostu uważam, że mówienie o aktorach, którzy albo zdecydowali się tego nie robić, albo byli niedostępni, albo cokolwiek by to było, nie jest fajne”.
Kate Winslet bardzo walczyła o rolę
Według plotek aktorka tak bardzo chciała zagrać postać Rose, że zdobyła numer do Jamesa Camerona i powiedziała mu: “Muszę to zrobić i jeśli mnie nie obsadzisz, to jesteś szalony”, ale po latach Winslet temu zaprzeczyła, przyznając jednak, że wysłała mu wtedy bukiet róż z liścikiem “Od Twojej Rose”. Aktorka czuła, że musi zawalczyć o swoje, bo była najmniej znaną wśród kandydatek do roli – poza Gwyneth Paltrow, rywalizowała między innymi z Umą Thurman i Winoną Ryder.
Cameron był perfekcyjny do granic wytrzymałości (pozostałych osób na planie)
Reżyser dokładał wszelkich starań, by film był jak najbardziej autentyczny, a jego dokładność obejmowała nawet zachowanie statystów. Jak wspomina Billy Zane, który grał narzeczonego Rose – "Pewnej nocy, podczas kręcenia kulminacyjnej sceny, kiedy o 4 nad ranem statek zanurza się w lodowatych wodach Pacyfiku, a 2000 ludzi ucieka w kierunku rufy, Cameron krzyczy [Cięcie!"], wspina się na pokład z kosza żurawia, podchodzi do statystki, która jest tą staruszką i mówi: ["Nie tylko biegasz bez celu. Wiesz, że zaraz musisz zejść pod pokład, bo twoja córka powiedziała ci, że zapomniała czegoś bardzo drogiego, swojej obrączki, i wróci za 5 minut, ale minęło już 10 i żałujesz, że jej na to pozwoliłaś]”.
Dyskusja na temat bezsensu śmierci Jacka trwa od ponad 20 lat
Wszyscy pamiętamy, jak łzy zalewały nam policzki, kiedy piękny Leo zanurzał się w okrutnych wodach Atlantyku, podczas gdy Rose spała sobie smacznie na drzwiach. Ten moment wywołał wśród fanów dyskusję, która trwa nieprzerwanie od 1997 roku i rozbija się o to, czy naprawdę nie zmieściliby się na tych drzwiach we dwoje. Zirytowany pytaniami o powód uśmiercenia Jacka, Cameron powiedział jednemu dziennikarzowi: "Słuchaj, to bardzo, bardzo proste – czytasz 147 stronę scenariusza i jest tam napisane: [Jack schodzi z drzwi i daje Rose swoje miejsce, żeby mogła przeżyć]. To jest takie proste." No okej, jeśli reżyser tak mówi, to chyba tak ma być.
Leonardo miał nietypowego dublera dłoni
Być może jedną z najbardziej romantycznych (i najczęściej cytowanych) scen filmu jest moment, kiedy Rose prosi Jacka, by narysował ją jak “jedną z jego francuskich dziewczyn”. Jednak ręce, które widzimy na ekranie, nie należą do DiCaprio – sam James Cameron wkroczył do akcji i użył swoich dłoni, by zrobić prawdziwy szkic.
J. Dawson był prawdziwy
Może i Jack Dawson fikcyjną postacią, ale jak się okazuje, na pokładzie prawdziwego Titanica rzeczywiście był J. Dawson. Cameron dowiedział się o tym dopiero po nakręceniu filmu, a od czasu premiery nowojorski grób J.Dawsona cieszy się ogromną popularnością wśród turystów.
Piosenka “My Heart Will Go On” nie była w planach
James Cameron od samego początku miał wizję na ścieżkę dźwiękową “Titanica” – filmowi miały towarzyszyć same utwory instrumentalne spod batuty Jamesa Hornera. Kompozytor jednak czuł, że obrazowi brakuje prawdziwego hitu, więc potajemnie połączył siły z autorem tekstów Willem Jenningsem i wokalistką Celine Dion, co zaowocowało stworzeniem wersji demo piosenki “My Heart Will Go On". Kiedy zaprezentowali Cameronowi efekt swojej pracy, ten zakochał się w piosence i od razu postanowił włączyć ją do ścieżki dźwiękowej filmu. Była to bardzo decyzja – w 1998 roku, wśród deszczu Oscarów, które zasypały ekipę filmu “Titanic”, znalazły się dwa muzyczne – za najlepszą oryginalną ścieżkę dźwiękową i najlepszą piosenkę. Nie wspominając już o tym, że muzyka z filmu podbiła listy przebojów i głośniki naszych domowych sprzętów.
Ktoś naćpał ekipę podczas zdjęć
Po długim i trudnym dniu zdjęciowym obsada oraz załoga planu zapadła na tajemniczą dolegliwość. Piętnaście minut po zjedzeniu zupy z homara, "cała ekipa przemielona. Niektórzy się śmiali, inni płakali, jeszcze inni wymiotowali" – wspominał aktor Bill Paxton – "W jednej chwili czułem się dobrze, w następnej cholernie się niepokoiłem i musiałem oddychać do papierowej torby. Cameron czuł się tak samo." Po wszystkim okazało się, że ktoś przyprawił jedzenie narkotykiem PCP. Do dziś nie wiadomo, kto miał taki “świetny” pomysł.
Komentarze