Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Mówię Ci, że”, Tilt. Świeże i niezmienne przesłanie z lat osiemdziesiątych

Tilt to jeden z najważniejszych zespołów w historii polskiego rocka – trudno temu zaprzeczyć. Zrzeszająca liczne muzyczne talenty kapela od lat działa na emocje, wspomnienia i wrażenia słuchaczy. Ponadczasowość tekstów zespołu jest także imponująca. Dziś przyglądamy się historii piosenki, która nie tylko wryta jest głęboko w umysły polskich fanów rocka, ale po cichu wprowadziła na muzyczne salony jedną z ważniejszych artystek ostatnich dekad.

Historia muzycznych działań Tomka Lipińskiego jest dość szalona. Część tej historii, związana z zespołem Tilt, rozpoczęła się w 1979 roku – to wtedy Lipiński, Jacek Lenartowicz i Tomek Szczeciński podjęli decyzję o założeniu wspólnego zespołu. Połączyła ich miłość do muzyki punk rockowej – za zespół tego nurtu zostali też błyskawicznie uznani, choć deklarowali raczej chęć wpisania się w post punk. Chłopcy nie pograli szczególnie długo – kapela rozpadła się po roku działalności, a Tomek Lipiński zdecydował się na współpracę z nieocenionym Robertem Brylewskim. Tak powstał inny sztandarowy zespół lat osiemdziesiątych – Brygada Kryzys. Kiepska passa niestety trwała – muzyczną działalność zablokował nieco wprowadzony stan wojenny…

Wykrzyczeć bunt

Tradycją jest już, że wszelkie reżimy i ludzkie tragedie – zwłaszcza przeżywane przez całą społeczność – generują chęć artystycznego buntu. Muzyka porywa masy, przemyca wywrotowe treści i pociesza w złych chwilach. W 1982 roku Lipiński podjął zatem decyzję o reaktywacji Tiltu. Zespół rozpoczął działalność w zmienionym składzie, ale z niezmienną werwą. Połączenie artystycznych koncepcji nowych członków formacji wpłynęło oczywiście na brzmienie nowych utworów. Punkowy sznyt odszedł na drugi plan, zastąpiło go dobre, rockowe brzmienie z dodatkiem jazzu. W nagraniach Tiltu słychać też wpływy muzyki etnicznej, a nawet soulu. Wszystkie te wpływy wynikały z aktualnych inspiracji Lipińskiego.

– Eksplozję Brytyjskiej muzyki lat osiemdziesiątych przeżyłem w czasie realnym. Przeżywałem też rozkwit soulu, muzyki hipisowskiej, a później doszła jeszcze muzyka etniczna i jazz, którego słuchałem nałogowo. Chciałem, żeby przekaz Tiltu był wypadkową tych fascynacji – wspominał Tomek Lipiński.

Panowie chcieli również, by ich pierwszy wspólny album pokazał coś zupełnie nowego – przemyślany, konkretny materiał, ukazujący oblicze eklektycznego rocka. To dlatego krążek „Tilt” ukazał się dopiero w 1988 roku. Skład zespołu? Imponujący. W nagraniu płyty wzięli udział: Franz Dreadhunter, Piotr Dubiel "Czombe", Aleksander Korecki, Tomasz Kożuchowski, Tomasz Lipiński, Tomasz Pierzchalski, Rafał Włoczewski, Ryszard Wojciul.

Drużyna marzeń

Dreadhuntera właściwie nie trzeba przedstawiać - Püdelsi, Deuter, Tilt, PRL, Bajm, Chłopcy z Placu Broni, Homo Twist… Warto jednak przytoczyć anegdotkę z czasów, gdy Franz był jeszcze członkiem i opoką zespołu Martwy Fiolet. Zespół zrobił się dość sławny z powodu mocno szalonego koncertu, zagranego w krakowskiej szkole plastycznej. Podczas występu Franz obrzucał widzów serkiem homogenizowanym i wystąpił w koszulce z logo zespołu KISS, z wyrwanymi dwiema pierwszymi literami. Ach, szaleństwa młodości.

Włoczewski i Pierzchalski znani są dziś przede wszystkim jako podpory zespołu T.Love. Ryszard Wojciul to nazwisko kojarzące się przede wszystkim z formacją Sztywny pal Azji. Kożuchowski „zaciągnął” się do Armii, ale grał też z Brygadą Kryzys i Moskwą. Piotr Dubiel „Czombe” to członek kultowego Deuteru, a Aleksander Korecki – jeden z najbardziej utalentowanych polskich saksofonistów – pracował z taką liczbą polskich sław, że trudno wszystkie wymienić. Skład Tiltu w 1988 roku był naprawdę niepodrabialny.

Gościnnie wraz z saksofonem dołączył też Igor Czerniawski (współzałożyciel Aya RL), a dodatkowe klawisze zapewnił Wojciech Konikiewicz (znany z takich formacji, jak Armia, Izrael czy Klaus Mitffoch). No i w końcu – skromna chórzystka. O głosie, który dziś rozpoznaje chyba każdy. Katarzyna Szczot, czyli Kayah dopełniła idealnego składu.

Artystyczna eksplozja

Uderzenie w publiczność kawałkiem „Mówię Ci, że” było idealnym strzałem – utwór miał zaskoczyć fanów zmianą, jaką przeszedł zespół w ciągu ostatnich kilku lat. Udało się bez pudła. Prosty i poruszający tekst o wolności, miłości i buncie wpadł w polskie uszy błyskawicznie. Fenomenalna kompozycja z poruszającym saksofonem była nowatorska i urzekająca. Nic dziwnego, że to właśnie ta piosenka była jednym z największych hitów końca lat osiemdziesiątych, a do dziś przetrwała świeża i niezmiennie znacząca.

Wykrzyczany bunt przetoczył się przez tysiące polskich domów i stał hymnem ludzi wolnych duchem, choć pamiętających duszność reżimów. To pamiątka po czasach złych, ale pokazująca, jak wirtuozerski skład artystyczny potrafi wykorzystać każdą nutę, każdy dźwięk i świetny wokal do stworzenia przeboju światowej klasy. Posłuchajmy więc dziś jeszcze raz.

Jeśli chcecie wiedzieć, na jakim sprzęcie audio ten wyjątkowy utwór zabrzmi najlepiej, wystarczy skontaktować się z salonem Top Hi-Fi & Video Design i umówić na indywidualną prezentację.

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: