Poprzedni
Następny

Najbardziej audiofliskie albumy: Roger Waters - "Amused to Death"

Album "Amused to Death" Rogera Watersa to nie tylko znacząca pozycja w historii muzyki rockowej, ale także uczta dla audiofilskich uszu. Przy jego nagrywaniu były lider grupy Pink Floyd użył najnowocześniejszej technologii dostępnej na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, a po latach wydał reedycję płyty, która dodatkowo podniosła i tak już wysoko zawieszoną dźwiękową poprzeczkę.

Najbardziej audiofliskie albumy: Roger Waters - "Amused to Death" - spis treści:

  1. Lider kultowej grupy wybiera karierę solową
  2. Muzyka okraszona odgłosami świata
  3. Z gościnnym udziałem znakomitych artystów
  4. Album pełen dźwiękowych detali
  5. Technologia w służbie sztuki: QSound i 5.1 Surround

mikrofon na czarnym tle

Lider kultowej grupy wybiera karierę solową

Roger Waters muzyczną scenę zawojował jako wokalista, basista i lider zespołu Pink Floyd, z którym nagrał m.in. wiekopomne albumy "The Dark Side of the Moon" i "The Wall". W pewnym momencie opuścił macierzystą grupę i rozpoczął karierę solową, której pierwszym namacalnym efektem był wydany w 1984 roku album "The Pros and Cons of Hitch Hiking". Płyta "Amused to Death" ukazała się osiem lat później, jako trzecia z kolei pozycja w studyjnej dyskografii artysty.

Prace nad tym krążkiem Waters rozpoczął już w 1987 roku, a w roli głównego bohatera opowieści obsadził małpę przerzucającą pilotem kanały w telewizorze. Jak zwykle u tego artysty, w tekstach piosenek nie mogło się obejść bez ważkich tematów nurtujących ludzkość, takich jak wojny, samotność, łamanie praw człowieka itp.

Muzyka okraszona odgłosami świata

Tym, co nas interesuje najbardziej, są jednak dźwięki zawarte na albumie "Amused to Death". A dzieje się tu naprawdę sporo. Oprócz muzyki wydobywanej ze służących do tego celu instrumentów, Waters umieścił na płycie mnóstwo dodatkowych efektów akustycznych, które miały oddać ducha zawartych tam kompozycji. Już w pierwszym utworze "The Ballad of Bill Hubbard" słyszymy zatem głos weterana I wojny światowej Alfreda Razzella, który opowiada o swoim towarzyszu broni, poważnie rannym na polu walki. Opowieść ta powraca na zakończenie płyty, w tytułowym kawałku "Amused to Death".

W drugim utworze, zatytułowanym "What God Wants, Part I" z głośników dobiega do naszych uszu głos dziecka, które mówi o tym, że bardzo lubi oglądać wojenne obrazki w telewizji. Wywód zostaje gwałtownie przerwany, gdy "małpa" zmienia kanał w telewizorze. Chwilę później Waters wyśpiewuje sarkastyczny tekst – wyliczankę rzeczy, których "chce Bóg". Na tej liście są pokój i wojna, głód, wolność, a także voodoo i dżihad. W drugiej minucie piosenki po raz pierwszy na płycie słyszymy dźwięk perkusyjnych bębnów.

Z gościnnym udziałem znakomitych artystów

Dwie następujące po sobie kompozycje pod wspólnym tytułem "Perfect Sense" to kolejny antywojenny manifest, zainspirowany zarówno czasami Imperium Rzymskiego, jak i toczącą się współcześnie wojną w Zatoce Perskiej. Uroku dodaje utworom głos wokalistki P.P. Arnold oraz gitarowe dźwięki w wykonaniu Steve'a Lukathera, znanego z występów w zespole Toto.

Dalsza część albumu przynosi jeszcze m.in. takie smaczki, jak przemowa Charlesa Fleischera (znanego z udzielania głosu Królikowi Rogerowi), parodiująca wystąpienia amerykańskich telewizyjnych kaznodziejów. Słyszymy też wokal Dona Henleya z grupy The Eagles – kolejnego znakomitego gościa zaproszonego do udziału w nagraniu płyty. Są też instrumentalne popisy jeszcze jednego herosa gitary, legendarnego Jeffa Becka, który zagrał w kilku utworach.

Album pełen dźwiękowych detali

Album "Amused to Death" z pewnością nie rozczarowuje zagorzałych fanów twórczości formacji Pink Floyd. Waters trzyma się na nim sprawdzonej, rockowej formuły, z rozbudowanymi i bogato zaaranżowanymi utworami. Szkoda jedynie, że nie słyszymy w nich gitarowych solówek Davida Gilmoura, ani klawiszowych pasaży Richarda Wrighta – ale byli koledzy z zespołu zdecydowanie nie byli na czele listy muzyków, których Roger po opuszczeniu grupy miał ochotę zapraszać do studia nagrań.

"Amused to Death" to nie jest najlepsza płyta do słuchania podczas podróży samochodem. Nawet w świetnie wyciszonym wnętrzu luksusowego auta możemy stracić wiele akustycznych detali, jakie wypełniają ten krążek. Zdecydowanie lepiej przesłuchać go w skupieniu, zakładając na uszy dobre słuchawki lub dając pole do popisu wysokiej jakości kolumnom głośnikowym – wtedy mamy szansę docenić dynamikę nagrań, dziś już niemal zapomnianą w dobie wszechobecnej kompresji dźwięku. Trzeba przy tym mieć się na baczności, bo niektóre odgłosy – takie jak na przykład wybuch bomby pod koniec stosunkowo spokojnego utworu "Late Home Tonight, Pt. I" – mogą przyprawić o stan przedzawałowy słuchaczy o nieco słabszym sercu.

Technologia w służbie sztuki: QSound i 5.1 Surround

Zespół Pink Floyd już w latach 60. pozwalał sobie na śmiałe eksperymenty dźwiękowe, polegające m.in. na graniu koncertów klubowych w wersji kwadrofonicznej. Muzycy używali jednak wówczas dość prymitywnych urządzeń, które dziś można spotkać jedynie w muzeach techniki. W 1992 roku Roger Waters miał do dyspozycji dużo nowocześniejszą technologię QSound, z której skorzystał przy nagrywaniu albumu "Amused to Death". Dzięki jej wykorzystaniu muzyka zyskała przestrzenne, "trójwymiarowe" brzmienie.

Jeszcze o krok dalej Waters posunął się w 2015 roku, gdy ukazała się reedycja płyty "Amused to Death". Została ona zmiksowana ponownie przez Jamesa Guthriego, tym razem przy użyciu systemu 5.1 Surround. Wysiłki doceniła kapituła nagród Grammy, przyznając albumowi statuetkę w kategorii "Najlepszy album z dźwiękiem surround". Dziełem Watersa i Guthriego zachwycają się też audiofile z całego świata, wymieniając się fachowymi uwagami na różnych forach internetowych.

Mając to wszystko na uwadze, grzechem byłoby wrzucić płyty "Amused to Death" do byle jakiego odtwarzacza, połączonego z takim sobie wzmacniaczem, spiętym marnym kablem z kiepskim zestawem kolumn. Zanim zaczniesz smakować tę muzyczną ucztę, upewnij się, że Twój sprzęt jest jej godzien – a jeśli nie, to podnieś jego poziom z pomocą oferty sieci salonów Top Hi-Fi i naszych ekspertów dobrego brzmienia, którzy chętnie posłużą Ci fachową radą.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: