Poprzedni
Następny

Hegel H120 – moc minimalizmu

Hegel H120

W otaczającym nas świecie możemy dostrzec wiele zależności. Na przykład taką, że tam gdzie króluje zimno, nie raz może być też pięknie. Takie są nie tylko skandynawskie wnętrza, ale co raz częściej również produkowany w tej części globu sprzęt grający. Hegel, znany głównie dzięki swoim wzmacniaczom, zaprezentował niedawno nowy model umieszczony w środku oferty – H120. Czy oprócz precyzyjnego wykonania podtrzymuje tradycje brzmieniowe norweskiej marki? Przekonajmy się!

Norwegia dizajnem stoi

Patrząc na najnowszego członka w portfolio Hegla nie można odmówić inżynierom konsekwencji. Projekt wizualny współgra zarówno z pozostałymi wzmacniaczami, a także przetwornikami cyfrowymi czy przedwzmacniaczami. Na przestrzeni lat zmiany w wyglądzie norweskiej marki są raczej subtelne, ale to bardzo dobrze. Wygląd jest elegancki, a co ważniejsze idzie za nim świetny komfort użytkowania i ergonomia. Nawet jeśli mamy już inne, starsze komponenty to nowy wzmacniacz będzie do nich pasował, nie próbując wywołać reakcji „popatrz na mnie”. Choć niewątpliwie gładkie linie obudowy, symetrycznie umieszczone pokrętła i monochromatyczny wyświetlacz sprawia, że jest na czym zawiesić oko. Można wręcz powiedzieć, że H120 stanie się świetną ozdobą salonu, pasującą do wnętrz o różnorodnych stylach. Esteci będą w siódmym niebie.

Nic nie można zarzucić również jakości wykonania, która tradycyjnie dla producenta z Oslo utrzymuje wysoki poziom. Widać nawet pewne postępy w myśli projektowej, ponieważ w H120 do minimum ograniczono widoczne śruby, choć oczywiście są one obecne. Kilka z nich znalazło się na tylnym panelu, mocując gniazda wejść cyfrowych i analogowych i nawet one ciekawie podkreślają elegancki, minimalistyczny język projektowy Hegla.

Skoro o gniazdach mowa, znajdziemy ich całkiem sporo szczególnie biorąc pod uwagę nieprzesadne rozmiary wzmacniacza. Do dyspozycji użytkownika oddano dwie pary wejść RCA oraz jedną parę gniazd XLR. Bardzo cieszy fakt, że producent śmiało idzie z duchem czasu i oferuje sześć złączy cyfrowych – koaksjalne po RCA, trzy gniazda optyczne, jedno USB oraz port Ethernet. Na tylnym panelu znajdziemy również gniazdo zasilania i solidne gniazda głośnikowe akceptujące kable zakończone zarówno wtykiem bananowym, jak również widełkami. Trzeba przyznać, że projektanci zmieścili imponującą ilość, a przede wszystkim zróżnicowanie dostępnych opcji połączeń. Wszystko w obudowie, która ma niecałe 10 centymetrów wysokości i 43 szerokości. Do H120 tak naprawdę podepniemy wszystko czego dusza melomana zapragnie. Jeśli okaże się, że czegoś brak do wyboru zawsze są wyższe modele z oferty. W sprzęcie za dziesięć tysięcy złotych bardzo cieszy obecność takiego zróżnicowania dostępnych portów. Ogromny plus dla Hegla!

Hegel H120

Wróćmy jednak do pozostałych aspektów wykonania. Kable być może podłączymy tylko raz, natomiast o wiele częściej będziemy spoglądać na front urządzenia. Pierwsze zerknięcie mówi nam, że niewiele się tu dzieje, ale to dobrze. Hegel wykorzystał swoje sprawdzone rozwiązania, które są ergonomiczne i czytelne od pierwszych minut obcowania ze wzmacniaczem. Pomimo surowego minimalizmu „twarz” H120 prezentuje się sympatycznie. Być może do efektu przyczynia się lekkie zaokrąglenie czołowego płatu aluminium po całej szerokości. Na środku swoje miejsce otrzymał wyświetlacz wykonany w technologii OLED. To panel podobnej wielkości, co w pozostałych konstrukcjach takich jak H190. Dużą zaletą jest jego czytelność nawet z dużej odległości oraz fakt, że nie razi on w oczy nawet, gdy w naszym pomieszczeniu odsłuchowym zrobimy bardziej nastrojowe oświetlenie. Poza tym monochromatycznie wyświetlane informacje pasują do wysmakowanej elegancji Hegla – nic się nie narzuca, a całość współgra z dizajnem wzmacniacza. Bardziej na lewo umieszczono pokrętło służące przełączaniu się między źródłami sygnału, a po prawej stronie znalazł się potencjometr do regulacji głośności. Działa on skokowo, a każde kliknięcie wewnętrznego mechanizmu (świetnie wyczuwalne w dłoni) reguluje poziom decybeli o jeden stopień w górę lub w dół. Hegel po raz kolejny pokazuje, że w prostocie tkwi siła i nie próbował czegoś przeprojektować na siłę. W efekcie H120 to bardzo dobrze zbudowana konstrukcja, na którą przyjemnie się patrzy, a jeszcze lepiej obsługuje.

Sprawdzone rozwiązania

Oczywiście w każdym wzmacniaczu najważniejsza dla końcowego użytkownika jest oferowana jakość dźwięku. Norwegowie po raz kolejny nie zawiedli, a najnowszy wzmacniacz kontynuuje tradycyjne brzmienie Hegla – dynamiczne, gęste i bogate w szczegóły. Charakterem grania H120 mocno zbliża się do tego, co możemy usłyszeć w jego starszym bracie H190. Dźwięk pozostaje więc naturalny w całym paśmie i brak mu kolorytu w miejscach, które na dłuższą metę mogłyby się okazać trudne do połączenia z większością kolumn. Jednocześnie nie oznacza to, że brzmienie pozbawiono charakteru – wręcz przeciwnie. Nowy Hegel wciąż gra bardzo żwawo i świeżo zachowując równowagę między kontrolą, a nieokrzesaną energią. To konstrukcja nastawiona przede wszystkim na muzykalny przekaz, choć nie brakuje również porządnej dawki prezentowanych szczegółów.

Niuanse w nagraniach są łatwe do zauważenia, głównie dzięki sposobie w jaki Hegel kreuje scenę dźwiękową. Bardzo śmiało rozbudowuje się ona w poziomie i nieco mniej w pionie, co korzystnie wpływa na obecność „powietrza” między poszczególnymi instrumentami. Podkreśla to wspomnianą wcześniej dynamikę, w której H120 wyróżnia się pośród innych wzmacniaczy do dziesięciu tysięcy złotych. Taka prezentacja będzie sprzyjała przede wszystkim kolumnom grającym ciemniejszą, gęstszą barwą, czyli tym gdzie wysokich tonów jest mniej, ale za to słychać więcej basu i niższej średnicy. Hegel nie będzie również zbyt zaostrzony w duecie z głośnikami o jaśniejszej barwie brzmienia. Jego uniwersalność zawdzięczać można dość dużej neutralności każdego z pasm. Inżynierowie osiągnęli ciekawą mieszankę cech, której nie brakuje dynamicznego charakteru, a jednocześnie dźwięk pozostaje świetnie kontrolowany i naturalny pod względem temperatury brzmienia.

Solidną podstawę muzyki powinien tworzyć głównie bas, bo to dzięki niemu odczuwamy mniejszą lub większą pełnię i głębię. Amplifikacja Hegla słynie z bardzo dobrego wyważenia tego pasma. H120 również nie należy do wyjątków, łącząc ilość ze świetną jakością. Już od najniższych, ciężkich pomruków kontrabasu czy też syntetycznych uderzeń w muzyce elektronicznej pasmo ma wyraźnie wyczuwalną teksturę – z łatwością można odróżnić od siebie tekstury niskich dźwięków nawet jeśli w utworach pojawia się kilka warstw. Subtelnie zrealizowano podkreślenie dolnego basu, przez co muzyka otrzymuje wraz z norweskimi wzmacniaczami specyficzną dawkę werwy.

Hegel H120

Energia ta jest wciągająca, a nie męcząca, co niewątpliwie zasługuje na duży plus. Niskie tony H120 są bardzo dobre z czysto technicznego punktu widzenia. Dźwięk przez większość czasu „osiada” dość miękko, jednocześnie mając wyraźne kontury i skupienie. Nie staje się przy tym nadmiernie ułożony i do bólu dosadny – dzięki temu słuchanie nagrań z Hegla naprawdę wciąga i otacza nas tą wyjątkową energią. Jeżeli utwór zaczyna pędzić, konstrukcja dotrzyma mu kroku. Spokojny jazz będzie natomiast… spokojny. H120 nie naciąga mocy ani tempa na siłę, ale cały czas trzyma swój żywiołowy temperament na te momenty muzyczne, które faktycznie są mocno ożywione. Kolumny posiadające nawet większe niedostatki w basie stworzą z najnowszym tworem Hegla fenomenalny duet, w którym dźwięk jest mocny z wyraźnie nakreśloną podstawą. Jednocześnie nigdy nie zaczyna tu rządzić przesadna moc, a muzyka płynie z zadziwiającą lekkością. To cecha zaczerpnięta w nieco mniejszej skali z droższych braci w ofercie skandynawskiej marki. Jest za co pochwalić inżynierów Hegla!

Dobry bas zawsze jest ważny, ale prawdziwą moc i kontrolę H120 pokazał dopiero w średnicy. To prawdziwy as w rękawie tej konstrukcji. Sprawia, że odsłuchy nastawione na analizę utworów są praktycznie bezwysiłkowe. A wszystko wynika z faktu, jak wiernie przekazywane są detale. Wszystko odbywa się z zachowaniem fantastycznie wyczuwalnej zwiewności brzmienia – wzmacniacz śmiało kreuje scenę dźwiękową, ze szczególnym naciskiem na jej szerokość. Nadal nie jest to jednak brzmienie rozdmuchane sztucznie. Średnicy pomaga precyzyjne obrazowanie, jakie Hegel może słuchaczowi zaserwować w naprawdę każdym gatunku muzyki. Charakter pasma oraz całego brzmienia nie jest na tyle łaskawy, by wybaczać nagraniom słabszej jakości, ale gdy tylko nadarza się okazja, środek pokazuje pełny potencjał.

Naturalne instrumenty brzmią rewelacyjnie i to do stopnia, w którym można się dziwić, że urządzenie tej klasy przekazuje pogłosy, niuanse sceniczne oraz inne detale tak angażująco i dokładnie. Tu nic nie jest udawane. Wraz z H120 jesteśmy wciągani do świata, w którym możemy rozróżniać sposoby wypowiadania wyrazów przez artystów. Przykładowo jeśli wokalista śpiewa raczej „miękko”, wygładzając nieco wyrazy, dźwięk popłynie dokładnie w ten sposób. Z kolei artyści, którzy wyraźnie podkreślają samogłoski będą wraz z Heglem podkreśleni. Dzięki takim szczegółom można poczuć wiele utworów na nowo, a wraz z wystarczająco dobrymi kolumnami otrzymamy fenomenalny system. Muzyka silnie oparta na wokalach i prawdziwych instrumentach będzie brzmieć naprawdę fantastycznie. Średnica ma naturalną barwę, ponadprzeciętną szczegółowość i nastawienie na to, aby być blisko słuchacza. Na tle sporej sceny, jaką potrafi wykreować najnowszy wzmacniacz norweskiej marki jest to bardzo przyjemna cecha. Sprzyja słuchaniu klasyki czy niewielkich kapel jazzowych, których kameralność zostanie tu świetnie oddana. Wraz z H120 muzyka naprawdę płynie.

Dostępne pokłady rozdzielczości bardzo dobrze świadczą o wbudowanym przetworniku cyfrowo-analogowym. Należy pamiętać, że Hegel nie na darmo nazywa swoją konstrukcję „integrą”. To w dużej mierze kompletny system, do którego wystarczy jedynie podłączyć urządzenie, którym będziemy przesyłać sygnał cyfrowy. W trakcie naszych testów używaliśmy DACa we wzmacniaczu, odtwarzając utwory z dysku komputera, a wszystkie wrażenia brzmieniowe opierają się właśnie na takiej konfiguracji. Pokazuje to, że przetwornik obecny w H120 nie jest jedynie drugoplanowym dodatkiem zaimplementowanym na siłę. To pełnowartościowy układ, który wiele potrafi i pięknie współpracuje z 75 watami wzmocnienia dostępnymi „pod maską”. Na deser należy dodać, że konfiguracja przetwornika w systemie Windows sprowadzała się do odczekania chwilę po pierwszym podłączeniu. System sam odnalazł sterowniki, by już po chwili działać bezbłędnie. Tak powinno być u każdego producenta!

Zwieńczeniem opisu brzmienia H120 będzie oczywiście opis wysokich tonów. A trzeba przyznać, że te również stają w szranki z walorami jakościowymi całej reszty pasma akustycznego. Góra zdecydowanie wędruje w kierunku bardziej energicznej i śmiałej w prezentacji. Choć ilościowo słyszymy jej sporo, nigdy nie odnosi się wrażenia, że coś może nieprzyjemnie zakłuć. Nawet jasno grające zespoły głośnikowe pokroju Bowers & Wilkins 705S2 okazywały się być świetnie zestrojone. Nie następowało przechylenie potencjału na jedną stronę. Najwyższa część pasma zawsze prezentowała się z dużą ilością powietrza między instrumentami, a całość cechowała się zaskakującą gładkością.

Hegel H120

Hegel w nietypowy sposób pogodził moc i dynamikę, z której słynie z prezentacją dźwięku, która nie jest męcząca nawet, gdy postanowimy urządzić sobie prawdziwie audiofilski wieczór i zatopić się w ulubionej płycie. Żywa, ale wciąż naturalne brzmiąca góra będzie świetnie zdawała egzamin zarówno w muzyce elektronicznej, jak i jazzie. Przy czym wciąż mieliśmy wrażenie, że Hegla o wiele mocniej ciągnie w kierunku nagrań z prawdziwymi instrumentami. Nagrania wydane przez słynny ECM, jak choćby album Dark Eyes w wykonaniu kwintetu Tomasza Stańki brzmiały rozkosznie. Delikatne dźwięki saksofonu z łatwością kontrastowały z momentami, gdzie instrument grał bardzo mocno i wysuwał się na pierwszy plan. Po raz kolejny wysokie pasmo potwierdziło unikalność wzmocnienia, jakie oferuje nam Hegel. Jest ono wypełnione muzykalną materią, która pomimo to nigdy nie robi się gęsta na siłę. Gdy nadarzy się ku temu okazja, H120 nie będzie oszczędzał na prężeniu muskułów. Ten sprzęt zdecydowanie pokaże co potrafi, robiąc to z jednoczesną gracją i precyzją. Szczytowe momenty w Transformation grupy The Cinematic Orchestra brzmiały po prostu orkiestrowo. Nie chciało się ściszać już i tak głośnej muzyki, a całość była wręcz przedstawieniem. Naprawdę – jeśli nabędziecie ten wzmacniacz Hegla, lub inny model norweskiej marki – ostrzeżcie sąsiedztwo, że czasem lubicie mieć w domu filharmonię. Wraz z H120 jest to całkowicie możliwe. O wypełnienie dźwiękiem nawet większych salonów nie będziecie musieli się martwić. Głośne słuchanie staje się tu przyjemnością. Wysokie tony świetnie dopełniają wtedy reszcie pasma i dają nam spójny, oddychający dźwięk, który potrafi uzależnić. Nowy Hegel zachęca, aby nieco „odkurzyć” albumy, których nie słuchaliśmy już dawno. Może się okazać, że ilość prezentowanych na górze detali oraz sposób, w jaki są przekazywane otworzy przed nami trochę nowych „zakamarków”. Ich odkrywanie staje się wtedy czystą przyjemnością.

Nie trzeba już filharmonii

Trzeba przyznać, że norweski producent sprzętu audio umocnił nowym modelem swoją pozycję na rynku. Oferta ze średniej półki cenowej Hegla jest teraz jeszcze bardziej kompletna, wciąż trzymając bardzo wysoki poziom. H120 to konstrukcja kompletna, dopracowana i całkiem rozsądnie wyceniona, jeśli spojrzeć na możliwości wzmacniacza. Do tego otrzymujemy pełnoprawne brzmienie marki Hegel, które świetnie łączy pozornie przeciwstawne cechy – pęd w dźwięku z delikatnością i precyzyjnym ukazywaniem niuansów. Na ogromny plus zalicza się też wbudowany DAC, który jest naprawdę przemyślanym dodatkiem. Można go traktować jako całkowicie użyteczny element w naszym torze audio. Tym bardziej czyni to cenę H120 bardzo atrakcyjną. Owszem, najnowszy Hegel to wciąż niemały wydatek, ale już krótki odsłuch może się zakończyć decyzją o zakupie. Być może sprawi, że filharmonia nie będzie nam już potrzebna, bo zawsze będziemy ją mieć w naszym domu. On po prostu ma to „coś” co sprawia, że dźwięk przyciąga do siebie bardziej.

Wielu z nas poszukuje właśnie takich cech, zastanawiając się nad zmianą obecnego wzmacniacza lub zakupem pierwszego. Aby na własne uszy przekonać się o możliwościach urządzeń Hegla oraz produktów innych marek, serdecznie zapraszamy do jednego z naszych salonów. Jeżeli nie do końca wiesz, który wzmacniacz dobrać do twoich kolumn, albo kompletujesz swoje pierwsze stereo z prawdziwego zdarzenia, będziemy służyć pomocą. Z przyjemnością organizujemy też odsłuchy, aby nasi klienci mogli ocenić wybrany sprzęt w przyjemnej, kameralnej atmosferze. Zapraszamy!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: