Poprzedni
Następny

"The Metallica Blacklist", czyli czarny album w muzycznych odcieniach szarości

Huczne obchody 30-lecia wydania "czarnego albumu" Metalliki zaowocowały m.in. czteropłytowym boksem "The Metallica Blacklist" zawierającym aż 53 przeróbki nagrań z klasycznej płyty z 1991 roku. Niektórzy z wykonawców tych coverów faktycznie mogą trafić na czarną listę u fanów kalifornijskich bogów metalu.

PSB Speakers Alpha AM3

W pierwszym szeregu "artystów wyklętych" maszeruje Juanes (ten od wielkiego radiowego hitu "La Camisa Negra"). Kolumbijczyk miał bowiem czelność wyciąć po jednej nucie z każdego z trzech pierwszych taktów legendarnego gitarowego riffu do kawałka "Enter Sandman"! Efekt jest dość ciekawy, ale przecież nie wolno tak profanować metalowej świętości, o czym doskonale widziało pozostałych pięciu wykonawców, którzy w swoich coverach nie ośmielili się tknąć motywu wymyślonego pewnej nocy w hotelowym pokoju przez Kirka Hammetta.  

Najazdu wściekłych jegomości z długimi włosami i w skórzanych kurtkach może się też spodziewać Mexican Institute of Sound. Ten producencki kolektyw rodem z Meksyku wziął na warsztat utwór "Sad But True", w efekcie czego powstał oparty na reggaetonowym rytmie kawałek, w którym wsamplowany głos Jamesa Hetfielda musi walczyć o palmę pierwszeństwa z latynoskim rapem i trąbkami przywodzącymi na myśl muzykę mariachi.

Niewybaczalne może się okazać to, co żeński duet Ha*Ash uczynił z kawałkiem "The Unforgiven". I w oryginale był to najłagodniejszy utwór w dorobku Metalliki (przynajmniej na tamtym etapie kariery zespołu), więc nie  było potrzebne jego dodatkowe dosładzanie. Siostry Pérez zaśpiewały to jednak w klimacie lekkostrawnego country, a gdy w refrenie przeszły dodatkowo na język hiszpański, zrobiła się z tego komercyjna balladka, jakich wiele mają w swym repertuarze gwiazdy latino popu, w rodzaju Seleny Gomez czy Enrique Iglesiasa.

Dozgonnego uwielbienia fanów amerykańskiego kwartetu nie zapewnił sobie też raczej J Balvin. Kolumbijski raper przez niemal dwie minuty nawija w swym ojczystym języku na tle hiphopowego beatu wzbogaconego sitarowym motywem wyciętym z utworu "Wherever I May Roam". Gdy już powoli tracimy nadzieję na usłyszenie w jego coverze czegoś choć trochę kojarzącego się z metalem, nagle, ni stąd, ni zowąd, wyskakuje ze swym wokalem James Hetfield, a w ślad za nim ciągnie gitarowo-perkusyjna nawałnica żywcem wyjęta z "czarnego albumu". Całość brzmi tak, jakby zniecierpliwiony słuchacz w pewnym momencie przełączył radio na inną stację.

Jeszcze bardziej nabałaganił francuski producent muzyki house SebastiAn, który spłodził dzieło zatytułowane "Don't Tread On Else Matters". Już na pierwszy rzut oka coś tutaj wygląda podejrzanie, a odsłuch utworu tylko potwierdza te przypuszczenia. Funkowo-dyskotekowa wersja "Don't Tread On Me" przechodzi w pewnym momencie w podniosłe, symfoniczne "Nothing Else Matters", do którego jeszcze później dołącza mocny, klubowy beat. Kawałek idealnie nadaje się do testowania możliwości sprzętu stereo oraz… cierpliwości zagorzałych fanów Metalliki.

A skoro już pojawił się tytuł słynnej ballady, trzeba wspomnieć o jej nowej wersji w wykonaniu plejady gwiazd, świecących takim blaskiem, że aż razi w oczy. Upchnięcie w jednym utworze dwóch mega gwiazd popu, Miley Cyrus i Eltona Johna, genialnego wiolonczelisty Yo-Yo Ma, a na dodatek perkusisty Red Hot Chili Peppers, Chada Smitha, i obecnego basisty Metalliki, Roberta Trujillo, jest wyczynem budzącym szacunek. Opinie na temat efektu końcowego są jednak podzielone: dla jednych jest to arcydzieło i prawdziwa perełka wśród nagrań składających się na album "The Metallica Blacklist", a dla innych kawałek nieznośnie przeładowany akustycznymi fajerwerkami, od których puchnie głowa. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, do której grupy odbiorców należy.

Przyjaznych uczuć wśród fanów, którzy nie lubią zbytniego gmerania w twórczości Metalliki nie wzbudzi raczej Izïa, która pokusiła się o zaśpiewanie własnej wersji piosenki "My Friend of Misery". Wyraźny francuski akcent można by jej jeszcze wybaczyć (w końcu jest Francuzką), ale fakt, że ciężki heavymetalowy walec przemieniła w błahy poprockowy wózek toczący się beztrosko przez trzy minuty w stronę solówki zagranej – o zgrozo! – na klawiszach jest okolicznością zdecydowanie obciążającą sumienie wokalistki znad Sekwany.  

To tylko kilka przykładów utworów z albumu "The Metallica Playlist" nie trzymających się kurczowo oryginałów lub zanadto odbiegających od heavymetalowych korzeni. To, co dla jednych jest profanacją, dla innych może być ciekawym przykładem artystycznych poszukiwań i dowodem na to, że kompozycje herosów metalu bronią się nawet, gdy są pozbawione anturażu ciężkich gitar. Wszystko jest wszak kwestią gustu – są i tacy, dla których Metallica skończyła się na debiutanckim krążku "Kill 'em All", a wszystkie późniejsze płyty zespołu to już wyłącznie komercja i odcinanie kuponów…

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: