Poprzedni
Następny

Siła muzycznej purystyki, czyli the xx – xx

the xx

W tym roku mija okrągłe 10 lat odkąd brytyjskie trio the xx wydało swoją (najlepszą jak się okazuje) płytę zatytułowaną po prostu xx. Głębokie i eksperymentalne linie basowe, „matowe” wokale oraz naprawdę piękne aranżacje gitarowe wyniosły ten album do statusu klasyki w świecie alternatywy nasyconej podgatunkami i mniejszymi nurtami. The xx zdaje się nie tracić swojej niewątpliwej unikalności, a tak zwana „czarna płyta” jest kwintesencją ich stylu. Przyjrzyjmy się jej zatem bliżej.

Obiecujące początki

The xx było w czasie swojego debiutu jak objawienie. Grupa powstała w 2005 roku, gdy Romy Madley Croft oraz Olivier Sim założyli duet. Krótko potem dołączyła do nich Maria Qureshi (która później opuściła zespół z powodów osobistych), a w roku 2006 przyłączył się Jamie Smith. Zespół pozostaje w identycznym, trzyosobowym składzie aż do dzisiaj. Dlaczego jednak można mówić o prawdziwym „objawieniu” w przypadku debiutu The xx? Spróbujmy to sobie wyobrazić.

Troje kreatywnych dwudziestolatków postanawia stworzyć płytę o melancholijnym klimacie z tekstami omawiającymi różne aspekty miłości. Wydaje się, jakby zawarli między sobą umowę na zasadzie: „Słuchajcie. Debiutujemy, ale zrobimy wszystko tak, że będziemy brzmieć jak stare konie”. Dokładnie takie wrażenia miało wielu krytyków muzycznych recenzujących album niedługo po premierze. Wielu z nich nie mogło wyjść z podziwu, że można stworzyć coś tak dobrego na debiut. Płyta zebrała wysokie noty od wszystkich najbardziej liczących się redakcji muzycznych, takich jak Pitchfork (8.7/10) czy The Guardian (4 na 5 możliwych gwiazdek).

xx zawiera niesamowicie dojrzale brzmiące kompozycje, gdzie fundamentem jest zabawa samplami basowymi oraz soft-popowe śpiewanie, które jest fascynujące dla niejednego melomana (również dla mnie). Jak się szybko okazało nie tylko krytycy byli zachwyceni. Dowodem tego jest fakt, że płyta wylądowała na wysokim, trzecim miejscu listy UK Album Chart, a w samej Wielkiej Brytanii pokryła się platyną. Słuchając xx dzisiaj wciąż ciężko uwierzyć, że debiutujący zespół mógł wydać coś tak dobrego.

Płynność, miękkość, relaks…

The xx wydało swój pierwszy album 14 sierpnia 2009 roku nakładem wytwórni Young Turks. Dużą rolę w jej opublikowaniu odegrał Jamie Smith, który zajął się produkcją i miksem. Pokazuje to jego szeroko rozwinięte talenty, ponieważ on sam tworzył wszystkie bity użyte później w xx. Taka umiejętna transakcja łączona…

Na wysoki poziom muzyczny albumu składa się wiele czynników, jak choćby relaksujące wokale Romy i Oliviera, czy też świetne sample stworzone przez Jamie Smith’a. Włączając płytę wita nas Intro, które szybko stało się hitem i znakiem rozpoznawczym grupy. Ten minimalistyczny dźwięk gitary w połączeniu z elektronicznie generowanymi dźwiękami (m.in. klaśnięcia) ma w sobie coś wyjątkowego. Na Spotify utwór liczy sobie prawie 300 milionów odtworzeń. Sam słuchałem go pewnie jakiś milion razy. Po tym jakże interesującym początku swoim dźwiękiem syntetycznych dzwoneczków przyciąga nas VCR. To kolejna pozycja zasługująca na same pochwały, ale bądźmy szczerzy – płyta xx nie zawiera żadnej słabej piosenki. Zarówno w VCR oraz reszcie kompozycji płynnie przechodzi temat muzycznego minimalizmu. Słuchając albumu można odnieść wrażenie, że wszystkiego jest po prostu tyle ile trzeba, bez zbędnych dodatków mogących coś zaburzyć.

Strona wokalna to śpiewanie w dość niskim, zrównoważonym tonie i muszę przyznać, że jest w tym duża doza unikalności. Ten styl szczególnie dobrze sprawdził się w  nieco melancholijnym Basic Space, które kończy się wspaniałą (i piękną w swojej prostocie) solówką gitarową. Choć muzyka indie przez tyle lat mocno się rozwinęła, a podgatunków i nurtów namnożyło się bardzo wiele, The xx pozostają niepowtarzalni również na swoich późniejszych wydaniach (Coexist oraz I See You), co nie jest łatwe i zasługuje na szczerą pochwałę.

Pomijając ściślejszą analizę muzyczno-tekstową, xx jest po prostu bardzo przyjemną w odbiorze płytą, która robi to, co właściwie jest głównym zadaniem prawie każdej muzyki – relaksuje i można się przy niej skupić robiąc coś innego (naprawdę działa skutecznie jako tło). Emocjonalny minimalizm brytyjskiego trio to coś, co trafi jeszcze do niejednej muzycznej duszy. Dało się wyraźnie odczuć, że nastrój ten towarzyszył samemu The xx do momentu wydania kolejnego albumu w 2012 – Coexist. Dziedzictwo debiutanckiego krążka przyjemnie ciąży na dalszej twórczości grupy.

Introwertycy zabierają się za tworzenie

The xx jest zespołem wyjątkowym. Ich eteryczny, nieśmiały charakter od samego początku przebijał się z ich muzyki. Styl w jakim operują w dużej mierze harmonizuje z tymi trzema osobowościami, które są nieco skryte (choć i tak w mniejszym stopniu niż na początku kariery). Właśnie to da się w The xx pokochać – młodzi debiutanci wzięli się za tworzenie muzyki, a efekt finalny okazał się prawdziwą ucztą dla łaknących mocnych bitów i melancholijnych melodii. Kto by przypuszczał, że trójka 20. latków z Londynu zrobi to tak dobrze!

Intymność podczas słuchania ich piosenek jest bardzo unikalnym doświadczeniem. Przejawia się ona również w podejściu do grania koncertów, bowiem trio zagrało w poprzednich latach serię kameralnych koncertów, na które sprzedawano bilety… dla 40 osób (było tak chociażby w 2014 roku). Płyta xx osiągnie w tym roku w sierpniu 10 lat, czego w ogóle po niej nie słychać. Mam swoją prywatną listę kilku albumów, do których regularnie powracam co jakiś czas z sentymentu. Debiutancki krążek londyńskiego trio znajduje się tam bardzo wysoko. Uwielbiam do niego wracać, ponieważ mam wrażenie, że jest jak wino – im bardziej się starzeje, tym przyjemniejszy staje się odbiór.

Jeśli jesteś wielbicielem muzyki indie, a może nawet zespołu The xx, zachęcamy do odwiedzenia jednego z naszych salonów, gdzie można posłuchać tej muzyki na sprzęcie zapewniającym niezapomniane doznania. Serdecznie zapraszamy do spędzenia kilku miłych chwil z ulubioną muzyką!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: