Poprzedni
Następny

Netflix + BBC = nowy, lepszy “Dracula” (z Atmosem)

Dracula / fot. https://www.youtube.com/watch?v=gCbbaund1es&feature=emb_title

Kiedy nowa, nieco pokręcona serialowa wersja przygód Sherlocka Holmesa spod ręki Stevena Moffata i Marka Gatissa zadebiutowała w 2010 roku, szybko stała się hitem po obu stronach Atlantyku. Widzom spodobał się fakt, że Moffat i Gatiss uczynili Sherlocka jeszcze bardziej ekscentrycznym i obdarzył Watsona i jego poczuciem humoru, którego zdecydowanie brakowało w przeszłości. Teraz Moffat i Gatiss używają tej samej sztuczki, opowiadając historię najsłynniejszej postaci Brama Stokera, hrabiego Draculi z Transylwanii. 

Pierwszy sezon nowoczesnej wersji historii o wampirze składa się z trzech odcinków, które lekko nawiązują do klasycznych filmów o Draculi, ale nie brakuje im również nowego spojrzenia na szanownego hrabię. Zwłaszcza oświetlenie tych scen serialu, które dzieją się nocą pokazuje, jak wielki wpływ wywarło na twórcach dawne kino grozy. Jest tu też dużo krwi, ale to raczej nie powinno nikogo dziwić, w końcu “krew to życie”, jak to mawia sam książę ciemności.

Ale nie zapominajmy, że za serialem stoją twórcy “Sherlocka”. Wszak ich nazwiska to gwarancja lepszej wersji – brzydko mówiąc – odgrzewanych kotletów. Tak, jak pokazali widzom nieznane oblicze legendarnego detektywa, tak i w przypadku Draculi udało im się wpleść trochę świeżości w sylwetkę głównego bohatera. 

Nie oznacza to, że stracił on swoją upiorną aurę – nowy hrabia nadal przeraża, jednocześnie będąc bardzo czarującym, acz krnąbrnym manipulantem. Jest też bardzo daleki od wizerunku wampirów, który przez ostatnie lata serwowała nam popkultura – nie jest tak “seksualnie niebezpieczny” jak bohaterowie “Wywiadu z wampirem”, tak nieskazitelny jak krwiopijcy ze “Zmierzchu’, ani tak wyniosły jak Dracula, w którego wcielił się Gary Oldman. Tak naprawdę, to gdyby nie te krwawe jatki, wydaje się całkiem fajnym i zabawnym gościem. Nie oznacza to, że Dracula w wykonaniu Claesa Banga nie jest seksualny – jest bardzo seksualny (i bardzo biseksualny), ale jest też już znużony swoją żądzą.

“Ludzka” twarz hrabiego Draculi to nie jedyny twist w nowej interpretacji jego historii. Także świat, w którym (nie) żyje, został niejako przetłumaczony na bardziej współczesny, mimo że akcja niezmiennie toczy się wiele wieków temu. Rzeczywistość, którą scenarzyści naszkicowali dla wampira zaprzecza wszystkiemu, co znamy z poprzednich historii, w których to mężczyźni rządzili wszystkim i zawsze mieli ostatnie słowo, a kobiety były albo kochankami, albo ofiarami (często 2 w 1), albo po prostu żywym tłem. Ku zaskoczeniu publiczności, Van Helsing w netflixowym “Draculi” jest… kobietą i bynajmniej nie jest tłem. Jest charakterna, sprytna, ironiczna i zdeterminowana, by zgłębić historię hrabiego, a potem pozbawić go (nie) życia raz a dobrze. To nie wszystko – Agatha Von Helsing jest zakonnicą, którą poza krwiopijczym gościem nawiedza też kryzys wiary.

Agatha Von Helsing / fot. https://www.youtube.com/watch?v=c-b2HXpbg7U

Jest też trzeci główny bohater – Jonathan Harker, który odwiedza hrabiego w Transylwanii w sprawach formalnych, a przypadkiem staje się barkiem z przekąskam i, na którym Dracula postanawia sobie pożerować. Harker to postać krucha, naiwna i niestabilna, co też jest rzadkością w przypadku męskich postaci z większości znanych filmów o wampirze z Rumunii. 

Świetnie zagrane role głównych i drugoplanowych bohaterów, krwawe scenki, ironiczne poczucie humoru, ukłon w stronę klasyki kina grozy i niemal marvelowskie zwroty akcji sprawiają, że serial ogląda się bardzo dobrze, a odcinki długości filmu wcale się nie dłużą. Wygląda na to, że Netflix, który stworzył ten serial we współpracy z BBC, spodziewał się sukcesu, bo niedługo po premierze pierwszego sezonu zapowiedział drugi. Zainwestowano też w marketing serialu, co zaowocowało jedną z najciekawszych serialowych kampanii – “żywe” billboardy.

Podsumowując: polecamy poświęcić trzy wieczory (albo jeden!) na spotkania z księciem ciemności, ale nie zapomnijcie wcześniej odpowiednio ustawić swojego kina domowego – serial jest pełen bardzo ciemnych scen, więc dobry kontrast ekranu to podstawa. Nie bójcie się też poszaleć z ustawieniami dźwięku i głośnością, żeby naprawdę poczuć te ciarki grozy na karku! Zwłaszcza, że miniserial na Netflixie jest dostępny z Dolby Atmos oraz Dolby Vision

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: