Filmy o miłości to bardzo obszerna kategoria, chociaż niesłusznie kojarzona głównie z naiwnymi komediami o poszukiwaniu księcia z bajki, który ostatecznie zawsze szczęśliwie wybawia bezbronną damę z opresji. W dobie otwartego dialogu na temat złożoności związków i relacji między ludźmi pojawia się jednak coraz więcej obrazów, które pokazują różne rodzaje miłości, dalekie od przesłodzonego stylu, który miał swoją kulminację w późnych latach 90. Oto 7 propozycji, które na pewno nie spowodują u was ciarek żenady, za to na pewno skłonią do refleksji na temat miłości w XXI wieku.
Like Crazy (Netflix)
Kiedy brytyjska studentka (w tej roli Felicity Jones) zakochuje się w swoim amerykańskim koledze z roku (zagrał go Anton Yelchin, który zginął w 2016 przygnieciony przez samochód) i jej życie wygląda tak, jak sobie wymarzyła, kończy się jej wiza i musi wracać do Wielkiej Brytanii. “Like Crazy” pokazuje trudy utrzymania uczucia na odległość, opowiadając przy tym pełną wzlotów i upadków historię dwojga ludzi, którzy po prostu próbowali znaleźć do siebie nawzajem drogę.
Warto wspomnieć, że film okraszony jest świetnym soundtrackiem w nurcie indie. Możecie posłuchać go na Spotify.
(Tak przy okazji – może pora na zmianę sprzętu? Mamy całkiem fajnie promocje na zestawy stereo!)
Lars and the Real Girl (Amazon Prime)
Ekstremalnie nieśmiały Lars (Ryan Gosling) jest przekonany, że nie da rady nawiązać żadnej przyjaźni ani tym bardziej relacji z kobietą. Jego brat i bratowa są zmartwieni sytuacją mężczyzny, więc kiedy ogłasza, że ma dziewczynę, którą poznał w Internecie, są zachwyceni. Do czasu, kiedy okazuje się, że wybranka serca Larsa to naturalnej wielkości plastikowa kobieta. Za radą psychologa jego rodzina i reszta społeczności włącza się do iluzji, którą stworzył Lars, z nadzieją, że sprawa rozwiąże się sama.
Film “Lars and the Real Girl” ma już 13 lat, a więc był odpowiedzią na dopiero raczkujący przemysł seks lalek, podczas gdy teraz przeżywa on swój prawdziwy boom, a w kilku miejscach na świecie pojawiły się nawet domy uciech wypełnione syntetycznymi kobietami.
500 days of summer
Projektant okolicznościowych pocztówek Tom (Joseph Gordon-Levitt) traci głowę dla swojej nowej koleżanki z pracy, kiedy podczas niezręcznej przejażdżki windą okazuje się, że oboje kochają muzykę The Smiths. Problem polega na tym, że Summer (w tej roli Zooey Deschanel) nie wierzy w ideę miłości i związków, a tym bardziej nie szuka romansu. Tom postanawia więc zrobić wszystko, co przyjdzie mu do głowy, by przekonać ją, iż miłość jest prawdziwa, a oni są swoimi bratnimi duszami. Słodko-gorzka komedia o tym, jak właściwe osoby spotykają się o niewłaściwej porze. Za każdym, cholera, razem.
Soundtrack tego filmu (dostępny na Spotify) zasługuje na szczególną uwagę – znajdują się na nim piosenki między innymi – rzecz jasna – The Smiths, a także Reginy Spektor, Nancy Sinatry i Black Lips.
Marriage Story (Netflix)
Marriage Story to nominowany do Oscara dramat obyczajowy, który pokazuje miłość między dwojga malżonkami i rodzicami, ale jest to uczucie w fazie już mocno przedśmiertnej. Charlie (Adam Driver) i Nicole (Scarlett Johansson) próbują zakończyć swoje małżeństwo bez powodowania większych rys na swojej rodzinie, podczas gdy cały świat próbuje ich przekonać, że trzeba zrobić to inaczej. Cała historia rozwodu pary pokazuje, jak trudno jest zakończyć małżeństwo, a jednocześnie sprawić, by rodzina nadal trzymała się razem.
Oprócz poruszającej gry aktorskiej, jednym z jaśniejszych punktów filmu jest fenomenalne wykonanie przez Adama Drivera piosenki “Being Alive”, która oryginalnie pochodzi z broadwayowskiego musicalu “Company” z 1970 roku.
Easy (Netflix)
Ten komediowo-obyczajowy serial ma 2 sezony, z których każdy odcinek poświęcony jest innym bohaterom. Jest tu małżeństwo, które narzeka na zbyt nudne życie seksualne i próbuje je ożywić, para, która postanawia zaprosić do łóżka trzecią osobę, młode lesbijki odkrywające przed sobą swoją seksualność, są też randki w średnim wieku, które przebiegają z różnym skutkiem. “Easy” jest jednym z tych seriali, których drugi sezon jest jeszcze lepszy od pierwszego, a dodatkową zachętą do jego obejrzenia może być imponujący wachlarz gwiazd, które w nim zagrały – między innymi Orlando Bloom, Dave Franco, czy Emily Ratajkowski
Togetherness (HBOGO)
Serial Togetherness to dzieło braci Duplass, którzy słyną z kina, obok którego nie da się przejść obojętnie, nie bojąc się przy tym sięgać po różne gatunki – mają na swoim koncie między innymi komedie, horrory, dramaty i paradokumenty. W tym przypadku zdecydowali się jednak sięgnąć po klasyczną komedię obyczajową, która pokazuje, jak rozwijają się, wyglądają, a potem niekiedy więdną relacje między partnerami, kochankami, czy rodzeństwem. Nie brakuje przy tym odrobiny abstrakcyjnego poczucia humoru, z którego słyną twórczy bracia.
Transparent (Amazon Prime)
Mort ma tajemnicę, którą nosi w sobie od wielu lat. W dniu swoich 60. urodzin postanawia wyjawić trójce swoich dorosłych dzieci, że tak naprawdę czuje się kobietą, jednak chaotyczna rodzinna kolacja kręci się tylko wokół ich problemów, więc decyduje się odłożyć to na później. Jak to w życiu bywa, nic nie idzie z jego planem i pewnego dnia zostanie przyłapany w damskim stroju przez jedną z córek. Odkrycie tej tajemnicy szybko powoduje lawinę kolejnych sekretów pozostałych członków rodziny, przy okazji wciągając widzów do ich życia, pełnego skomplikowanych pytań dotyczących seksualności i pojęcia płci, a także zakręconych relacji damsko-męskich, męsko-męskich i damsko-damskich, które nie zawsze udaje się wyprostować.
Ciekawostką jest, iż produkcja serialu została zakończona po 3 sezonach z powodu skandalu, w który był zamieszany odtwórca roli Morta, Jeffrey Tambor – okazało się, że molestował seksualnie koleżanki z planu. Twórcy serialu nie chcieli jednak zostawić widzów z niczym i, już bez udziału Tambora, nakręcili finałowy odcinek w postaci… fatalnego musicalu.
Niemniej jednak ścieżka dźwiękowa serialu (posłuchaj na Spotify) jest wypełniona świetnymi wykonawcami. Jest tu trochę znanej klasyki (np. Bob Dylan), ale i mnóstwo świetnych odkryć ze sceny indie.
---
Pamiętajcie, że Walentynki to święto miłości i jeśli NAPRAWDĘ kochacie dobre kino, zadbajcie o jak najlepszą jakość obrazu i dźwięku – na przykład wymieniając swój amplituner na nowszy model. Bo na prawdziwą miłość zawsze warto wydawać pieniądze!
Komentarze