Piosenki z kolejnych filmów o przygodach superagenta 007 są niemal tak samo kultowe jak jego eleganckie garnitury, sportowe samochody i martini z lodem (wstrząśnięte, niemieszane). Przypominamy największe hity, jakie towarzyszyły serii w jej kilkudziesięcioletniej historii.
Wszystko zaczęło się w 1962 roku od filmu "Doktor No", w którym pojawił się muzyczny motyw, mający stać się znakiem rozpoznawczym najsłynniejszej sagi w historii kina. Jeśli ktoś nie kojarzy granej na gitarze melodyjki, skomponowanej przez Monty'ego Normana, prawdopodobnie wychował się w środku dżungli, a jeśli nie, to znaczy, że szerokim łukiem omija popkulturę.
O palmę pierwszeństwa wśród bondowskich przebojów lat 60. walczą ramię w ramię "Goldfinger" i "You Only Live Twice". Pierwszą z tych piosenek zaśpiewała z wielkim afektem Shirley Bassey, natomiast druga jest wokalnym popisem Nancy Sinatry, córki legendarnego Franka. Obie brzmią bardzo oldschoolowo i mogą być pieszczotą dla uszu miłośników brzmienia jazzowych bigbandów, którzy rozkoszują się muzyką płynącą z głośników siedząc wygodnie w fotelu i niespiesznie sącząc jakiegoś drinka (np. martini z lodem).
Kolejna dekada to triumf dwóch utworów pochodzących każdy z innej muzycznej parafii, ale wpisujących się w kanon muzyki popularnej XX wieku. Pierwszy, "Diamonds Are Forever", zaśpiewała wspomniana wcześniej Shirley Bassey. Jej wykonanie znów było podniosłe i uroczyste, ale w 2005 roku raper i producent muzyczny Kanye West uczynił ten utwór bardziej przystępnym dla młodzieży, wycinając z niego fragment refrenu i wklejając go do swojego przeboju "Diamonds from Sierra Leone".
Drugi kawałek z tamtego okresu jest zupełnie inny. Nosi tytuł "Live and Let Die", a podpisał się pod nim zespół Wings, mający w składzie Paula McCartneya i jego żonę Lindę. Tutaj rock miesza się z reggae, do tego dochodzą symfoniczne smyczki i w efekcie otrzymujemy piosenkę, która dwie dekady później mogła śmiało trafić do repertuaru grupy Guns N' Roses, nie czyniąc w nim zbytniego spustoszenia.
Muzyka pop lat 80. miała swoje niepowtarzalne brzmienie, co odbiło się także na ścieżkach dźwiękowych do kręconych wówczas filmów o przygodach agenta Jej Królewskiej Mości. Największy hit z tamtego okresu jest dziełem formacji Duran Duran i nosi tytuł "A View to a Kill". Subtelność wykonań Shirley Bassey czy Nancy Sinatry idzie tutaj zdecydowanie w odstawkę, na pierwszy plan wybijają się syntezatory, a całość oparta jest na mocnym rytmie elektronicznej perkusji. To wszystko zachęca byśmy podkręcili o wiele głośniej wzmacniacz, nawet ryzykując w ten sposób interwencję oburzonego hałasem sąsiada zza ściany.
Lata 90. przyniosły nie tylko zmianę aktora wcielającego się w postać Jamesa Bonda (Timothy'ego Daltona zastąpił Pierce Brosnan), ale również wielki przebój "GoldenEye" wykonany przez Tinę Turner na potrzeby filmu o takim samym tytule. Twórcy piosenki nie wypadli sroce spod ogona, byli nimi bowiem Bono i The Edge, kreatywne mózgi zespołu U2. Tina umieściła utwór na swojej płycie "Wildest Dreams" wydanej w 1996 roku, a tysiące stacji radiowych wrzuciły go na swoje playlisty, gdzie często pozostaje aż do dziś.
W pierwszej dekadzie XXI wieku zaszczyt zaśpiewania bondowskich piosenek przypadł Madonnie i Chrisowi Cornellowi, ale palmę pierwszeństwa trzeba chyba przyznać duetowi Jack White & Alicia Keys. Czołowy rockman początku tego stulecia, a do tego nieprawdopodobnie zdolna diwa nowoczesnego R&B – ten muzyczny dynamit eksplodował w postaci napisanej przez byłego lidera formacji The White Stripes piosenki "Another Way to Die". Zaborczy Jack zaśpiewał, zagrał na gitarze, basie i perkusji, a na dodatek wyprodukował swoje dzieło, Alicii pozostawiając skromną rolę drugiej wokalistki. Szkoda, że nie mogła się wykazać również swoim talentem do komponowania i grania na fortepianie, efekt końcowy byłby zapewne jeszcze bardziej spektakularny.
Kolejna dekada to niepodważalny triumf Adele, którą poproszono o napisanie i wykonanie przewodniego utworu do filmu "Skyfall". 23-letnia artystka wywiązała się wzorowo ze swojego zadania, nagrywając jeden z największych hitów w całej historii serii filmów o Bondzie. Międzynarodowy sukces piosenki przypieczętowały najbardziej prestiżowe nagrody – branża filmowa przyznała jej Oscara i Złoty Glob, a muzyczna Grammy i Brit Award.
Jeśli Adele nagrała bondowski hit w młodym wieku, to co powiedzieć o Billie Eilish? Skomponowany wspólnie z bratem utwór "No Time to Die" amerykańska artystka nagrała w październiku 2019 roku, a więc parę miesięcy przed swymi 18. urodzinami! Singiel ukazał się w lutym następnego roku, ale kinowa publiczność musiała poczekać na usłyszenie tej piosenki o wiele dłużej – ze względu na pandemię premierę filmu "Nie czas umierać" przesuwano w czasie aż do października tego roku.
Czy Billie Eilish uda się pobić rekord największej liczby piosenek zaśpiewanych do filmów o Bondzie przez tego samego artystę? Na razie w tej dziedzinie przoduje Shirley Bassey, która oprócz dwóch wymienionych wcześniej kawałków wykonała jeszcze "Moonrakera" z 1979 roku. 84-letnia Walijka już raczej nie poprawi swojego bilansu, natomiast przed młodszą o ponad 60 lat Amerykanką muzyczny świat wciąż stoi otworem.
Sale kinowe ciągle są najlepszym miejscem do rozkoszowania się wielkimi hollywoodzkimi produkcjami wraz z towarzyszącą im muzyką. Ale kina domowe coraz wierniej pozwalają nam odtworzyć podobne emocje w zaciszu własnych salonów. Jeśli zastanawiasz się nad zakupem zestawu, który pozwoli Ci poczuć się jak w kinie bez potrzeby wychodzenia z domu, skontaktuj się z jednym z ekspertów sieci Top Hi-Fi, który chętnie udzieli Ci fachowej porady w tym zakresie.
Komentarze