Poprzedni
Następny

Legendy muzyki: Bruce Springsteen – szef amerykańskiego rocka

Za pomocą głosu i gitary zapewnił sobie miejsce w gronie największych bohaterów Stanów Zjednoczonych przełomu XX i XXI wieku. Bruce Springsteen, zwany „Bossem”, ma też miliony fanów poza swym ojczystym krajem, co pokazują światowe trasy koncertowe, które wyprzedają się na pniu.

Spis treści: Bruce Springsteen – legenda muzyki

  1. Urodzony, by grać
  2. Przyszłość rock and rolla
  3. Bieg na szczyt
  4. Polskie koncerty i szok po 11 września
  5. Milionowe nakłady i nagrody – także z branży filmowej
  6. Czyste życie i dobra forma
  7. Ścieżka dźwiękowa na długie wieczory

 Fot. Jose Antonio Gallego Vázquez, UnsplashFot. Jose Antonio Gallego Vázquez, Unsplash

Urodzony, by grać

23 września 1949 roku to bardzo ważna data w historii muzyki popularnej. Tego dnia w mieście Long Branch w stanie New Jersey przyszedł na świat Bruce Frederick Joseph Springsteen, najstarsze w trojga dzieci Douglasa i Adele, typowych przedstawicieli amerykańskiej klasy robotniczej. Dzieciństwo przyszłego gwiazdora rocka nie było sielanką, za sprawą ojca, który swe emocjonalne i psychiczne problemy leczył jedyną znaną sobie metodą, czyli alkoholem.

Muzykiem Bruce postanowił zostać ponoć już w wieku siedmiu lat, tuż po tym, jak zobaczył w telewizji występ Elvisa Presleya. Jak wspominali po latach jego przyjaciele z zespołu, nigdy nie miał planu B na życie, a muzyka była jedyną rzeczą, jakiej był w stanie poświęcić swoją uwagę. Także jeden z nauczycieli ze średniej szkoły opowiadał, że zapamiętał Springsteena jako odludka, którego interesowała tylko gra na gitarze.

Swoją pierwszą gitarę Bruce nabył za niecałe 20 dolarów, gdy miał 15 lat. Zmotywował go do tego koncert kolejnej legendy muzyki, tym razem grupy The Beatles. Droga do sławy wciąż była jednak długa i wyboista. Wiodła przez kolejne zespoły, o których dziś nikt już nie pamięta i lokalne, zapyziałe kluby. Jednak wkraczając w dorosłość (w Stanach oznacza to 21. rok życia) Bruce cieszył się już lokalną sławą, jako wokalista grupy Steel Mill, w której występowało także kilku członków późniejszej słynnej formacji E Street Band.

Przyszłość rock and rolla

Pierwszy profesjonalny kontrakt Springsteen podpisał z wytwórnią Columbia Records w 1972 roku. Jego owocem był wydany w styczniu 1973 roku debiutancki album „Greetings from Asbury Park, N.J.”. Zawarte na nim dziewięć folkowo-rockowych utworów przypadło do gustu muzycznym dziennikarzom, ale wyniki sprzedaży nie były oszałamiające. Sytuacja powtórzyła się przy kolejnym longplayu „The Wild, the Innocent & the E Street Shuffle”, wydanym błyskawicznie, bo już we wrześniu tego samego roku.

W maju 1974 roku, po koncercie naszego bohatera w Bostonie, przedstawiciel lokalnej gazety Jon Landau napisał wzniosłe słowa: „Zobaczyłem przyszłość rock and rolla – nazywa się Bruce Springsteen”. Dziennikarz był tak zauroczony przybyszem z New Jersey, że zaczął mu pomagać w karierze, a niedługo potem został jego menedżerem i współproducentem przełomowego albumu „Born to Run”, który ukazał się 25 sierpnia 1975 roku.

Bieg na szczyt

Od tego momentu opowieść musi nabrać rozpędu, tak jak nabrała go kariera Springsteena po wydaniu płyty „Born to Run”. Tytułowy utwór stał się pierwszym wielkim hitem w repertuarze artysty, a sam krążek dotarł na podium listy „Billboardu”. Bruce i jego E Street Band stali się ogólnokrajową sensacją.

Nagrany w cieniu sądowych batalii z byłym menedżerem Mike'em Appelem longplay „Darkness on the Edge of Town” (1978) nie powtórzył sukcesu swojego poprzednika, ale przygotował grunt pod wielkie rzeczy, które miały nadejść wraz z nastaniem lat 80. To właśnie w tej dekadzie Springsteen nagrał najważniejsze płyty w swej karierze.

Zaczęło się od dwupłytowego albumu „The River” (1980), zawierającego aż 20 piosenek. Niedługo po nim ukazała się zaskakująca „Nebraska” (1982). To wyjątkowa pozycja nie tylko w dyskografii artysty, który już wtedy nosił przydomek „Boss”, ale także w całej historii amerykańskiego rocka.

Zarejestrowany w domowym zaciszu na czterośladowym magnetofonie materiał miał być początkowo jedynie wersją demo późniejszej płyty. Bruce zaśpiewał solo, akompaniując sobie głównie na gitarze akustycznej i harmonijce, a całość nagrał na kasetę, którą potem przez parę tygodni nosił luzem w tylnej kieszeni dżinsów. Gdy ostatecznie zdecydował, że chce to wydać właśnie w takiej formie, bez jakichkolwiek upiększeń, spece od studyjnej produkcji musieli się mocno namęczyć, aby uzyskać jakość muzyki spełniającą jakiekolwiek standardy. W efekcie powstał jednak poruszający obraz życia na amerykańskiej prowincji, zamknięty w formę surowych i szczerych do bólu piosenek.

Wydany w 1984 roku album „Born in the USA” powszechnie uważany jest za opus magnum Springsteena. Tytułowy przebój, a także utwory takie jak „I’m on Fire”, „Dancing in the Dark” czy „My Hometown” to dziś klasyka, a ponad 30 milionów sprzedanych egzemplarzy płyty mówi samo za siebie. Od tamtej pory „Boss” należy do elitarnego grona supergwiazd amerykańskiej sceny muzycznej, a każdy jego kolejny longplay jest dużym wydarzeniem. Złotą dekadę lat 80. artysta przypieczętował krążkiem „Tunnel od Love”, który miał premierę w 1987 roku.

Polskie koncerty i szok po 11 września

Lata 90. były w biografii Springsteena okresem o wiele mniej płodnym artystycznie. Ukazały się wtedy tylko trzy jego płyty, z czego dwie – „Human Touch” i „Lucky Town” zostały wydane tego samego dnia, 31 marca 1992 roku. Trzeci longplay nosił tytuł „The Ghost of Tom Joad” (1995) i był niezbyt udaną próbą wskrzeszenia ducha „Nebraski”. To właśnie przy okazji jego promocji Bruce po raz pierwszy, i jak dotąd jedyny, dotarł z koncertem do Polski. W 1997 roku zagrał dwukrotnie w Sali Kongresowej w Warszawie, pojawiając się na scenie solo.

Podobnie, jak miliony rodaków, Springsteen mocno przeżył ataki terrorystyczne 11 września 2001 roku. Dał temu wyraz na płycie „The Rising” (2002), pełnej bólu, ale i otuchy, której tak bardzo potrzebowali Amerykanie w tamtych czasach. Artysta kolejny raz stał się rzecznikiem zbiorowej świadomości i kronikarzem dziejów Stanów Zjednoczonych przełomu XX i XXI wieku.

Milionowe nakłady i nagrody – także z branży filmowej

Żaden z późniejszych albumów Bruce'a nie wywoływał już podobnych emocji, choć większość z nich utrzymywała przyzwoity poziom artystyczny. Ostatni, jak dotąd, longplay „Bossa” ukazał się w 2022 roku. Nosił tytuł „Only the Strong Survive” i był o tyle zaskakujący, że wypełniały go w całości covery utworów innych artystów – rzecz wyjątkowa w całym dorobku wokalisty, który na ogół był wyłącznym autorem śpiewanych przez siebie piosenek.

Do dziś na koncie Springsteena jest 21 albumów studyjnych o łącznym nakładzie grubo ponad stu milionów egzemplarzy i 20 nagród Grammy, a dodatkowo jeszcze dwa Złote Globy i jeden Oscar. Artysta zgarnął go w 1994 roku za kompozycję „Streets of Philadelphia”, wykorzystaną w filmie „Filadelfia” z Tomem Hanksem i Denzelem Washingtonem w rolach głównych.

Czyste życie i dobra forma

W życiu prywatnym Springsteen jest zaprzeczeniem stereotypu rockandrollowego utracjusza. Od ponad 30 lat jest mężem tej samej kobiety, Patti Scialfy, która występuje w jego zespole i jest matką jego trojga dzieci. Nigdy nie brał narkotyków, a alkoholu po raz pierwszy spróbował ponoć dopiero, gdy miał 22 lata – pomny na doświadczenia własnego ojca, zmagającego się przez większość życia z nałogiem.

74-letni Bruce dba też o regularne ćwiczenia fizyczne, co widać gołym okiem po jego szczupłej i wysportowanej sylwetce, której mógłby mu pozazdrościć niejeden 40-latek. Zapewne dzięki takiemu trybowi życia wciąż jest w stanie objechać świat, grając co parę dni trzygodzinne koncerty na wypełnionych do ostatniego miejsca stadionach. Wprawdzie lekarze nakazali mu, aby tegoroczne tournée przerwał przed czasem, ale w tym wypadku zawiniły wrzody żołądka, a nie ogólna niemoc wokalisty.

Ścieżka dźwiękowa na długie wieczory

Bruce Springsteen to nie tylko żywa legenda muzyki, ale też aktywny i pełen wigoru artysta, który wciąż ma potencjał, aby nagrać kolejną ważną i ciekawą muzycznie płytę. Przesłuchanie jego całej dyskografii to przyjemne zajęcie na długie, zimowe wieczory. Jeśli ktoś nie chce poświęcać aż tyle czasu na zgłębianie twórczości „Bossa”, zawsze może poprzestać na przypomnieniu sobie jego najsłynniejszych piosenek, zawartych na przykład na składance „Greatest Hits” z 2009 roku.

Siła twórczości Springsteena opiera się przede wszystkim na mocnych, życiowych tekstach i emocjach płynących z każdej zagranej nuty. Nie zmienia to faktu, że jego muzyka najlepiej smakuje, gdy płynie z dobrego wzmacniacza podłączonego do wysokiej klasy kolumn lub słuchawek. Takich produktów nie brakuje w ofercie sieci Top Hi-Fi. Naszym dodatkowym atutem jest zespół ekspertów od dobrego brzmienia, którzy chętnie udzielą Ci fachowych wskazówek w temacie wyboru właściwego sprzętu audio.


Muzyka potrafi pisać najlepsze historie. Usłysz swoją, dzięki Top Hi-Fi & Video Design



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: