Świat kina opłakuje Ennio Morricone, jednego z najbardziej rozpoznawalnych twórców współczesnej muzyki filmowej, który zmarł 6 lipca w wieku 91 lat. Włoski kompozytor napisał muzykę do ponad 500 międzynarodowych obrazów filmowych, jednak zasłynął głównie z nastrojowych partytur, które przygrywały w kultowych spaghetti westernach.
Fot. enniomorricone.org
Nazwisko pana Morricone pojawia się w końcowych napisach wielu popularnych filmów z ostatnich 40 lat, jednak swojego pierwszego Oscara za ścieżkę dźwiękową zdobył on dopiero w 2016 roku za muzykę do filmu “Nienawistna ósemka” – wcześniej, w 2007 roku, został uhonorowany statuetką za całokształt twórczości, był również nominowany to 5 innych Oscarów. Zdobył również dwa Złote Globy, cztery statuetki Grammy i dziesiątki międzynarodowych wyróżnień.
Jednak tym, co uczyniło go sławnym na całym świecie i popularnym wśród najlepszych filmowców, była mieszanka muzyki i efektów dźwiękowych do spaghetti westernów Sergio Leone z lat 60. – “Za garść dolarów”, “Za kilka dolarów więcej”, i “Dobry, zły i brzydki”, zwanych trylogią dolarową.
Tykający zegarek kieszonkowy, znak skrzypiący na wietrze, brzęczące muchy, niepokojąca harfa, nawiedzone pogwizdywania, trzaskające bicze, wystrzały z pistoletu i dziwaczne zawodzenie – przed Ennio Morricone nikt w Hollywood nie robił tego z taką finezją.
Westernowa trylogia od Sergio Leone z muzyką Morricone szybko stała się ogromnym hitem – łączny budżet na trzy filmy wynosił 2 miliony dolarów, a zarobek wyniósł… 140 razy więcej!
Świat oszalał na punkcie tych filmów z rozklekotaną, powolną akcją i dramatycznymi zbliżeniami na oczy rewolwerowców, a Morricone miał w tym niemały udział. Złamał wtedy wszystkie ówczesne zasady komponowania muzyki do filmów i stworzył coś niesamowitego – to on jako pierwszy wprowadził melodię w scenach, w których aktorzy prowadzą dialog.
"W filmach, które ugruntowały jego reputację w latach 60., serii spaghetti westernów od Sergio Leone, muzyka pana Morricone jest czymś znacznie więcej niż tło" – napisał w 2007 roku krytyk New York Timesa Jon Pareles – "Czasami jest to konspirator, czasami przewodnik, a te melodie są tak samo widoczne na pierwszym planie, jak każda z twarzy aktorów."
Mimo że w późniejszych latach skomponował muzykę do wielu kasowych produkcji, Ennio Morricone zawsze czuł się mocno związany z trylogią dolarową, jednak nie lubił rozmawiać z dziennikarzami o filmy Leone. Kiedy w 2006 roku Guardian zapytał go, dlaczego film “Za garść dolarów” osiągnął taki sukces, odparł: "Nie wiem. To najgorszy film, jaki zrobił Leone i najgorsza muzyka, jaką zrobiłem."
"The Ecstasy of Gold," piosenka tematyczna do "The Good, the Bad and the Ugly," była jednym z największych hitów seniora Morricone, po którą chętnie sięgają inni muzycy – pojawiła się między innymi jako outro jednego z albumów Ramones i intro albumu zespołu Metallica.
Morricone nie lubi nudy – pisał muzykę 20 lub więcej filmów rocznie, często pracując tylko ze scenariuszem. Reżyserzy zachwycali się jego gamą dźwięków i melodii i wymownością pauz w kompozycjach. Podobno kompozytor zawsze bardzo uważał na to, by nie stworzyć “zbyt wiele” muzyki, co mogłoby przeciążyć kinową publiczność emocjami.
Komponował do filmów kinowych, telewizyjnych i seriali (np. "The Sopranos"), ale napisał także ok. 100 utworów koncertowych, oraz utwory dla gwiazd muzyki klasycznej i rozrywkowej, m.in. dla Joan Baez, Paula Anki i Anny Marii Quaini, włoskiej gwiazdy popu znanej jako Mina.
Pan Morricone nigdy nie nauczył się mówić po angielsku, nigdy nie opuścił Rzymu by komponować i przez lata uparcie nie chciał nigdzie latać, choć w końcu dał się przekonać i latał po całym świecie, by dyrygować orkiestrami, czasem wykonując własne kompozycje. Mimo że intensywnie komponował dla Hollywood od lat 70., nie odwiedził Stanów Zjednoczonych aż do 2007 roku, kiedy to w wieku 78 lat odbył miesięczne tournee zakończone festiwalem filmów z jego ścieżką dźwiękową.
W ostatnich latach, kiedy zaczął podupadać na zdrowiu, spędzał całe godziny na komponowaniu muzyki, lecz nie przy fortepianie, ale przy biurku – słyszał melodie w swoim umyśle i zapisywał ołówkiem kompozycje dla wszystkich sekcji orkiestry.
Mimo olbrzymich sukcesów Morricone był bardzo skromny. W jednym z wywiadów powiedział: "Pojęcie, że jestem kompozytorem, który pisze wiele rzeczy, jest z jednej strony prawdziwe, a z drugiej nie jest prawdziwe. Może mój czas jest lepiej zorganizowany niż w przypadku wielu innych ludzi, ale, w porównaniu z klasycznymi kompozytorami, jak Bach, Frescobaldi, Palestrina czy Mozart, określiłbym siebie jako bezrobotnego."
W hołdzie dla Mistrza zachęcamy do wrzucenia na głośniki największych przebojów Ennio Morricone – znajdziecie je na Spotify i Tidal.
Komentarze