Poprzedni
Następny

Perły z Lamusa: „You Keep Me Hangin’ On”, The Supremes. Piosenka o wielu życiach

Jeżeli piosenka jest prawdziwym hitem, artysta może stać się jedynie tłem dla jej wielkości. Udowadnia to jeden z licznych przebojów wydanych pod szyldem kultowej wytwórni Motown – „You Keep Me Hangin’ On”. Utwór napisany dla zespołu Supremes – i brawurowo wykonany przez Dianę Ross – pojawił się w historii muzyki w kilku odsłonach. Przypomnijmy sobie jego historię.

The Supremes

The Supremes, 1965 r. (fot. Jac. de Nijs / Anefo, na bazie licencji Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication)

Niektórym trudno dziś pogodzić się z faktem, że tak „prosty” gatunek jak disco, może w ogóle być rozpatrywany jako ten, który generuje jakiekolwiek przeboje. W końcu panuje powszechne przekonanie, że tego typu muzyce brak ambicji, klasy i wartości. Jednak trzeba pamiętać o tym, że jako gatunek muzyczny, disco zawsze było organiczną częścią muzycznego kontinuum. Ta muzyka wyszła przecież z najbardziej bardziej rytmicznego końca soulu, a jej elementy są wciąż bardzo żywe w dzisiejszej muzyce dance, a również pop. Można pokusić się również o stwierdzenie, że echo dawnych dni disco pobrzmiewało przez lata w różnych gatunkach muzycznych – ze szczególnym uwzględnieniem popisów wokalnych czarnych artystek, inspirujących przez dekady inne gwiazdy.

Spójrzmy choćby na wydane w 1966 roku „You Keep Me Hangin’ On” - to wyjątkowo energiczny, ale też rozpaczliwy utwór, który nabiera stopniowo idealnego rytmu, a przejmujący głos Diany Ross idealnie komponuje się z melodią. To dowód kunsztu artystycznego samej Ross, która – w przeciwieństwie do innych gwiazd disco z lat sześćdziesiątych – nie tylko wybiła się w tej dekadzie, ale rozkwitała przez kolejne.

Rockowe disco? Można i tak!

Trzeba też zauważyć, że „You Keep Me Hangin' On” było nieśmiałą próbą napisania przez słynne trio Holland-Dozier-Holland piosenki… rockowej. Ich podejście do gatunku nie brzmi co prawda zbyt wyraźnie jak rock lat 60-tych, ale jest z pewnością bardziej interesujące niż to, prezentowane przez autorów większości prawdziwych piosenek rockowych tej ery. Gitara jest tu często na pierwszym planie, a sekcja rytmiczna jest mocna i bardzo wyraźna – zwłaszcza jak na piosenkę w klimacie dyskotekowym. Według krytyków muzycznych – również współczesnych – to niesamowite, że ktoś był w stanie stworzyć tego typu aranżację piosenki, poruszając się w granicach technologii nagrywania z lat sześćdziesiątych. Niektórzy wprost mówią, że nie jest to niczym innym jak muzycznym cudem.

Diana Ross śpiewa z koncentracją i determinacją, a także z gniewem i desperacją. Zwraca się tu w końcu do mężczyzny, który igra z jej uczuciami, nie potrafiąc zamknąć pewnego rozdziału w ich wspólnym życiu i zwrócić bohaterce upragnionej, choć z drugiej strony niechcianej wolności. W miarę jak piosenka się buduje, słowa śpiewane przez Ross przechodzą od błagania do żądania. To trzyminutowe arcydzieło pop-muzycznego dramatu.

Lamont Dozier wyjaśnił w wywiadzie dla magazynu Blues & Soul z 1976 roku, jak wymyślił tę opowieść. – Często zrywałem z dziewczyną na tydzień tylko po to, żeby poczuć się naprawdę zraniony, żeby móc pisać o takich emocjach z własnego doświadczenia – opowiadał jeden z czołowych twórców związanych z wytwórnią Motown. To właśnie Lamont Dozier stworzył tę frapującą linię gitary, która została zainspirowana… sygnałem radiowym, anonsującym wydanie wiadomości. Na instrumencie podczas nagrania zagrał Robert White, który był jednym z gitarzystów studyjnego zespołu Motown, The Funk Brothers. Jest on chyba najbardziej znany z tego, że grał też podczas nagrania jednego z klasycznych hitów list przebojów – piosenki zespołu Temptations, „My Girl”.

Połączenie znakomitego dzieła sztuki kompozycji muzycznej i fantastycznego głosu Diany Ross przyniosło Supremes ich ósmy hit, który znalazł się na pierwszym miejscu w USA. Chociaż przebój nigdy nie wygrał Grammy, ta piosenka (wraz z „Where Did Our Love Go”, która też nigdy nie wygrała Grammy) została wprowadzona do Grammy Hall of Fame w 1999 roku. Nie był to jednak koniec szału na „You Keep Me Hangin’ On”, bo zaledwie dwa lata później piosenka znowu stała się przebojem. Tym razem w nieco innej odsłonie.

Emocje, których brakowało (?)

Pochodzący z Long Island zespół rockowy Vanilla Fudge nagrał wyjątkowo udany cover „You Keep Me Hangin’ On”, który w 1968 roku trafił na szóste miejsce listy przebojów w USA. – W 1966 roku, kiedy dołączyłem do zespołu, w okolicy Nowego Jorku i Long Island pojawiła się nowy trend polegający na wyszukiwaniu tego typu hitów, wycofaniu się z pierwotnego pomysłu na ich brzmienie, spowolnienie całości i włożeniu w nie silniejszych emocji. Robili to wszyscy – The Vagrants, The Rich Kids, The Hassles, a wszystko zaczęło się chyba od The Rascals. „You Keep Me Hangin' On” lirycznie było bolesną piosenką, ale w wykonaniu Supremes to było po prostu zbyt radosne. Spróbowaliśmy zatem spowolnić utwór i włożyć w niego emocje, które powinny się w nim znajdować – opowiadał w wywiadzie dla Songfacts perkusista Vanilla Fudge, Carmine Appice.

 – Nasz menadżer miał powiązania z Shadowem Mortonem (słynny producent muzyczny, odpowiedzialny między innymi za przebój „Leader of the Pack” zespołu The Shangri-Las – przyp. aut.) i spróbował skontaktować nas z nim. Chodziło o to, żeby po prostu zabrać nas do studia. Kiedy Morton nas zobaczył i posłuchał, pokochał nas, a my trzasnęliśmy mu ”You Keep Me Hangin' On” w jednorazowym ujęciu, prosto na taśmę – wspominał artysta.

Vanilla Fudge zrobili zresztą wiele coverów w podobnym stylu, w tym “People Get Ready”, “Eleanor Rigby”, “I Want It That Way” czy „Tearin' Up My Heart”.

Do dzieła, Rod!

W 1977 roku Carmine tchnął w utwór kolejny powiew życia – podczas współpracy z Rodem Stewartem.

–  Kiedy grałem z Rodem, zawsze mówił do mnie, że żałuje tego, iż nie nagrał tej piosenki. Zapytałem, czemu tego zatem w końcu nie zrobi. Mój udział w jego pracy był przecież dobrym pretekstem. Zgodził się, więc wspólnie stworzyliśmy aranżację trochę inną niż Fudge. Była podobny w tym, że była zwolniona, ale cała środkowa część była oparta o brzmienie fortepianu i orkiestry. Kiedy robiliśmy to na żywo, wyszło to niesamowicie – mówił Carmine.

Ostatecznie Stewart wydał utwór na swoim albumie „Foot Loose And Fancy Free”.

Ross kontra Wilde

W 1986 roku brytyjska piosenkarka Kim Wilde dzięki tej właśnie piosence zaliczyła swój jedyny pobyt na szczycie amerykańskiej listy przebojów.  Niesamowita sytuacja – „You Keep Me Hangin' On” to jeden z niewielu utworów, który dwukrotnie znalazł się na tym miejscu! Poza tym, jedynym hitem Wilde w Top 40 US była słynna piosenka „Kids In America”, która wpadła na 25. pozycję.

Mieliśmy opinie od autorów, którzy byli absolutnie zachwyceni. Ale tak naprawdę nigdy nie miałam żadnego kontaktu z NIĄ (Diana Ross). Słyszałam z trzeciej ręki, że nie była pod wrażeniem, ale skoro sami twórcy byli, to znaczy dla mnie więcej niż cokolwiek innego – opowiadała Kim Wilde o swojej wersji ”You Keep Me Hangin' On” w wywiadzie dla BBC.

Dziś pozostaje zatem zdecydować, która aranżacja utworu najbardziej przypada nam do gustu. Można to zrobić na przykład w salonie Top Hi-Fi & Video Design i przy okazji sprawdzić, na jakim sprzęcie audio ten utwór w wybranej wersji wybrzmi najlepiej! Wystarczy skontaktować się z salonem i umówić na indywidualną prezentację. Miłego odsłuchu!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: