Poprzedni
Następny

Pół wieku klasycznych albumów Eltona Johna i The Rolling Stones

W maju minęło 50 lat od wydania albumów „Honky Château” Eltona Johna i „Exile on Main St.” Grupy The Rolling Stones. Obie płyty brytyjskich gwiazd powstały na emigracji we Francji. Są nie tylko za jednymi z najważniejszych w ich dyskografii – uważa się je powszechnie za kamienie milowe muzyki popularnej.

gramofon retro Linn Majik DSM

Arcydzieło nagrane z pomocą licznych przyjaciół

Na początku 1972 roku Elton John miał niecałe 25 lat i cztery studyjne albumy w dorobku. Można powiedzieć, że był już światową gwiazdą, bo jego „Your Song” dotarł do czołówek list przebojów w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Australii i kilku europejskich państwach. Jednak nagrana w zamku Château d'Hérouville nieopodal Paryża płyta „Honky Château” wyniosła jego karierę na zupełnie inny poziom.

Artysta po raz pierwszy zaprosił do studia nagrań muzyków z zespołu towarzyszącego mu wcześniej na koncertach. Jego trzon stanowili: basista Dee Murray, perkusista Nigel Olsson oraz obsługujący gitary, mandolinę, banjo i sitar Davey Johnstone (pierwszy z nich już niestety nie żyje, a dwaj pozostali grają z Eltonem do dziś!). W nagraniach wspomagał ich ponad tuzin innych artystów – oprócz chórzystów byli wśród nich m.in. dwaj saksofoniści, trębacz, puzonista, skrzypek i fachowiec od gry na kongach.

Ta kolorowa ekipa zarejestrowała materiał, który ukazał się 19 maja 1972 roku na płycie składającej się z 10 utworów trwających łącznie niewiele ponad 45 minut. Najbardziej znanym z nich jest niewątpliwie „Rocket Man (I Think It’s Going To Be A Long, Long Time)”, jeden z największych przebojów w przebogatym dorobku Eltona Johna. Longplay wytyczył nowy kierunek w brzmieniu muzyki Brytyjczyka i zarazem uczynił z niego pierwszoligowego gwiazdora światowej sceny. Był to jego pierwszy z całej serii numerów jeden na liście bestsellerów amerykańskiego „Billboardu”. Co ciekawe, w swej ojczyźnie Elton nie został aż tak bardzo doceniony – album „Honky Château” dotarł tylko do drugiego miejsca UK Albums Chart, a szczyt zestawienia zdobył dopiero następny krążek wokalisty, „Don't Shoot Me I'm Only the Piano Player”.

Majstersztyk zrodzony w chaosie

W znacznie bardziej burzliwych okolicznościach powstawał longplay „Exile on Main St.”. Pod koniec lat 60. członkowie The Rolling Stones, gnębieni przez brytyjskiego fiskusa, postanowili przeprowadzić się do Francji, która w tamtym czasie miała bardziej przyjazne prawo podatkowe. Nie dla każdego z nich muzyka była jednak wówczas priorytetem. Mick Jagger cieszył się czasem spędzanym w paryskim mieszkaniu ze swoją świeżo poślubioną żoną Biancą, a Keith Richards fruwał w sobie tylko znanych rejonach, pogrążony w heroinowym nałogu. Jego imprezową bazą była willa Nellcôte, mieszcząca się niedaleko Nicei. Tam też – a dokładnie w prowizorycznym studiu zorganizowanym w piwnicy – odbywały się nagrania nowych piosenek. Pomagało w nich przetransportowane na południe Francji słynne i nowatorskie na owe czasy Mobilne Studio Rolling Stones.

Basista Bill Wyman, jeden z tych bardziej bardziej przytomnych muzyków biorących udział w nagraniach, wspomniał, że zaczynały się one zazwyczaj o ósmej wieczorem i trwały mniej więcej do trzeciej nad ranem. Nie zawsze jednak było z kim pracować, co wywoływało niemałą frustrację u tej części zespołu, która poważnie podchodziła do swych obowiązków. Richardsa odwiedzali liczni kumple, w tym prowadzący nie mniej rockandrollowy styl życia gitarzysta i pianista Gram Parsons – w pewnym momencie został on wyrzucony z posiadłości, bo jego zachowanie stało się nieznośne dla reszty ekipy.

Trzeba jednak przyznać Keithowi, że w chwilach otrzeźwienia potrafił być kreatywny. Pewnego razu przyszedł do studia wcześniej od pozostałych Stonesów. Na miejscu byli jedynie saksofonista Bobby Keys i grający na instrumentach perkusyjnych Jimmy Miller. Richards z nudów wziął gitarę i zaczął na niej brzdąkać. Chwilę później spod jego palców wyszedł riff, który stał się podstawą utworu „Happy”. Zanim w studiu zjawili się pozostali muzycy, piosenka była już nagrana. Przez lata była ona żelaznym punktem koncertowego repertuaru Stonsów i wytchnieniem dla Jaggera, którego na te kilka minut „Keef” zastępował przy mikrofonie.

Sklecony z różnych fragmentów taśm zarejestrowanych w willi Nellcôte, a dokończony w profesjonalnym studiu w Los Angeles materiał okazał się zaskakująco dobry. Wystarczyło go do wypełnienia aż dwóch winylowych krążków, dzięki czemu powstał album trwający około 67 minut. Znalazły się na nim takie klasyki The Rolling Stones, jak „Tumbling Dice”, „Rocks Off” czy „Rip This Joint”. W 2003 roku magazyn „Rolling Stone” umieścił „Exile on Main St.” na siódmym miejscu najlepszych płyt wszech czasów, a kilka lat później album został obwołany przez Rock and Roll Hall of Fame jedną z dwustu płyt, które musi posiadać każdy miłośnik muzyki.  

Każdy miłośnik muzyki – zwłaszcza jeśli ma ochotę posłuchać tak wybitnych krążków, jak „Honky Château” Eltona Johna i „Exile on Main St.” The Rolling Stones – powinien też mieć do dyspozycji odpowiedniej klasy sprzęt audio. Zapraszamy do odwiedzenia jednego z salonów sieci Top Hi-Fi lub kontaktu z którymś z naszych doradców – oni na pewno będą umieli podpowiedzieć, na jakim wzmacniaczu, kolumnach czy słuchawkach te wiekopomne dzieła zabrzmią najlepiej.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: