Poprzedni
Następny

Skate or Die! Playlista dla skocznych i odważnych

Skate or Die! Playlista dla skocznych i odważnych

Nic nie ma tyle wspólnego z jazdą na deskorolce, co dobra muzyka. Dzięki odpowiednim dźwiękom, nastrojowi i energii, z ulicznego sportu przeszliśmy do profesjonalnej jazdy, która porywa tłumy. Każdy skater ma swoje ulubione piosenki i zespoły, które pomagają mu wskoczyć w wygodne buty i z deska pod pachą wybiec z domu na uliczne szaleństwo. Dziś dzielimy się naszymi stymulantami.

Coś dla ucha i coś dla oka – to zasada, której trzymamy się twardo. Bo deska to nie tylko energia i czyn, ale też długie godziny spędzone na leczeniu siniaków i obserwowaniu samorodnych talentów, sławnych na cały świat. Dlatego dziś trochę kawałków do akcji, a trochę do kanapowego lizania ran. Będzie moc i ukojenie. Do kompletu wystarczą dobre słuchawki „na ulicę” i mocne głośniki do domowego już-nie-zacisza. I lecimy.

The Ramones – Blitzkrieg Bop

Terror na chodnikach, gdy z kolegami jedziesz do skateparku czesząc trikulce – tak określił to brzmienie pewien bliski nam maniak deski i choć nie bardzo ogarniamy, czym jest czesanie trikulców (bo brzmi jak strzyżenie bardzo groźnych zwierząt) to ten kawałek zdecydowanie chcemy ogarniać. Często. I głośno. Bo nie ma wolności bez Ramonesów, no…

Hot Lunch – She Wants More

W słowniku miejskiego slangu „hot lunch” oznacza co prawda pewien bardzo brzydki numer z kupą i papierową torbą, ale pomimo lekko odrażającej nazwy zespół z San Francisco zdaje się mieć same zalety – zwłaszcza gdy słuchany jest w odpowiednim momencie. Wymiatacze z Hot Lunch nie biorą jeńców – ich muzyka dociska do ziemi, ale podskoczyć na szczęście też się da! Klip z wykonania na żywo, bo z bonusem – w tłumie plączą się członkowie zespołu The Shrine, czyli kolejnej kapeli, która gra dobry skate protopunkmetal… Uff. Trudne słowo. Gramy!

Suicidal Tendencies – Possessed To Skate

„Nie jeździć na deskorolce, dopóki nie odrobisz swojej pracy domowej” wrzeszczy Timothy Leary w tym niezwykle dynamicznym klipie. Cóż, klasyczne śmiganie po basenach podobno zdradza pewne tendencje samobójcze u wykonawców tych mrożących krew w żyłach ewolucji. Zdaniem rozmaitych wapniaków (to słowo pewnie od razu wrzuca nas do tej samej kategorii) deskorolka to furtka do śmierci, kalectwa i dramy. Naszym zdaniem to po prostu rodzaj naprawdę dobrego opętania.

Warto zwrócić też uwagę na popisy członków słynnej skate’owej ekipy Bones Brigade (tak, doradzamy wygooglać!).

The Clash - White Riot

Skate or die – ta śmiała deklaracja nierozerwalnie kojarzy się z rebelią, a rebelia to zawsze jakieś ostre zamieszki. Namieszajmy zatem troszkę, bo jak gra The Clash, to musi zrobić się gorąco.

Beastie Boys - Gratitude

Klasyczny i ponadczasowy numerek na spokojne powroty ze skateparku – najlepiej, oczywiście, metodą spokojnego cruisingu na dowolnej deskorolce: fiszce, longboardzie, czy double kicktailu. Beastie Boys ukoją ból siniaków, obtarć i łupanie w kręgosłupie. Doskonałość w muzycznej odsłonie – kto jeszcze tak potrafi, no kto?

Ted Nugent – Motor City Madhouse

Idealny do downhillu numer ze ścieżki dźwiękowej do filmu, który każdy miłośnik deskorolki zna na pewno, czyli „Lords of Dogtown” z 2005 roku. Ogarnijcie ten szaleńczy zjazd w dół zbocza, między samochodami i przechodniami. Dreszczyk jest? Bo być powinien!

Junip – Far Away

Skoro już jesteśmy przy filmach, w których deskorolka jest jednym z bohaterów – nawet epizodycznych – nie sposób nie wrzucić tu relaksującego kawałka rodem z „Sekretnego życia Waltera Mitty”. Jeśli macie ochotę na kilka widoczków z longboardem w tle, to najpierw odpalcie sobie to wideo:

A teraz cały utwór – bo bardzo, bardzo warto.

Dead Kennedys – Too Drunk to Fuck

Uspokojeni po relaksującej jeździe możecie udać się na imprezkę, ale warto pamiętać o priorytetach. Po paru głębszych kilka rzeczy może naprawdę się nie udać i spaprany kickflip może stać się waszym najmniejszym problemem. To może soczek? I kilku martwych polityków? To zawsze dobry początek…

Buzzcocks – Ever Fallen In Love

…, bo koniec może być żałosny. Efekt? Złamane serce, które podobno boli bardziej i dłużej niż złamana na desce noga. Lepiej zatem unikać imprez i pokus i pojechać energicznie w siną dal. Na przykład w towarzystwie Buzzcocksów – jak ktoś gra od 1976 roku, to może faktycznie wie, co mówi…

Starcrawler – Let Her Be

Los Angeles to w historii deskorolek miejsce kultowe. Nic dziwnego, że tam, gdzie jeżdżą najlepsi, rodzą się kolejne gwiazdy podtrzymujące dobrą tradycję muzyki, która porusza serca i kółka. Ostrzegamy jednak, że teledysk do utworu „Let Her Be” może poruszyć też parę innych rzeczy – odnotowano już kilkanaście przypadków ataków epilepsji podczas oglądania. Odpalamy ostrożnie i – przede wszystkim – słuchamy!

Bad Brains – Pay To Cum

Jeżeli szukacie zespołu, który najlepiej na świecie kombinuje z łączeniem takich gatunków, jak hardcore, punk rock, reggae i klasyczny metal, to musimy wam przypomnieć o założonym w 1977 roku (i nadal aktywnym!) zespole Bad Brains! Jeśli znacie – docenicie. Jeśli nie znacie, to natychmiast odłóżcie tę deskę i skupcie się przez półtorej minuty.  Ten kawałek to po prostu petarda, która daje dobrego kopa. Korzystać!

Metallica – Whiplash

Do upadłego ćwiczysz double kickflipa? Na pewno przyda się nieco muzycznej motywacji. Co może dać lepszą motywację do nauki niż porządny strzał z bicza? Metallica wie, że nie istnieje nic o tak wysokiej skuteczności! I choć ten kawałek jest najzwyczajniej w świecie genialny, to wersja zagrana na żywo w San Francisco, w dodatku w towarzystwie Dave’a Mustaine’a (Megadeth! Megadeth!) zdecydowanie wysuwa się nam na pierwszy plan.

Motörhead – I'm so Bad (Baby I Don't Care)

Podobno każdy deskorolkowy wymiatacz myśli o sobie jako o wyrzutku i buntowniku. W słuchawkach nie może zatem zabraknąć numeru, w wykonaniu nieodżałowanego buntownika, czyli Lemmy’ego Killmistera. Nie polecamy co prawda wdrażania jego diety (alkohol i papierosy) przed wypadem na deskę, ale co będzie wieczorem, to już zdecydowanie nie nasza sprawa.

Co do diety Lemmy’ego – nie można tu nie przytoczyć słynnej anegdoty o mistrzu, który na skutek długotrwałego pasienia się używkami wylądował w końcu na lekarskiej kozetce. Lekarz stanowczo oświadczył, że przyczyną zdrowotnych kłopotów Killmistera jest nadmierne spożycie czystej wódki. Lemmy jako grzeczny pacjent wziął sobie to do serca i od tego dnia pił wyłącznie… whisky.

Sonic Youth - 100%

No dobrze – czas na troszkę więcej klipów dla leniuszków. Ale „kanapowo” nie oznacza przecież „nieinteresująco”. Poza tym czasem trzeba sobie odpocząć od deski – oczywiście oglądając coś o jeżdżeniu na desce. Bo jak inaczej?

W miarę upływu czasu ten klip, autorstwa Tamry Davis (żona Mike’a D z The Beastie Boys) i Spike'a Jonze'a, nie zestarzał się w ogóle (powstał w 1992 roku), choć widzimy w nim oczywiście kwintesencję lat dziewięćdziesiątych. Sam Spike Jonze, reżyser, znany miejskim buntownikom głównie z trzech części serii „Jackass” (choć nakręcił również fantastyczny film „Być jak John Malkovich”), zajmował się wcześniej fotografowaniem ludzi ujeżdżających buńczucznie BMX-y i deskorolki. Jonze był na tyle zafascynowany tym światem, że po latach pracy dla znanego Freestylin' Magazine założył własne czasopismo dla maniaków deski i roweru – kultowy Dirt.

Duża część materiału wideo została nakręcona przez Jonze'a podczas jazdy na deskorolce, gdy podążał po ulicach za innymi deskarzami. Członkowie Sonic Youth pokazani są tu jako uczestnicy intensywnej domówki – Kim Gordon gra na żółtej gitarze basowej Fender, którą pożyczyła od aktora Keanu Reevesa. Co więcej koszulka Gordon, która stała się sprzedażowym hitem, została zabanowana przez MTV – podczas wyświetlania wideo, stacja cenzurowała napis i rysunek. Sztywniactwo.

Black Dave – Rap N' Skate

Black Dave, znany też jako „Czarny Bart Simpson”, to członek ekipy Zoo York, który jeździł na łyżwach i pracował dla kultowej marki Supreme. Urodzony w Bronxie mistrz deski uważa, że „całe miasto jest miejscem na jazdę” i udowadnia to w oldskulowym klipie z mocno nowojorskim klimatem.

OPM – Heaven is a Halfpipe

Największy przebój tego kalifornijskiego zespołu mógł stać się hymnem początku XXI wieku, ale do tego czasu deskorolkarze przenieśli się z half-pipe na ulicę. Można zatem pofolgować wspomnieniom i przypomnieć sobie czasy, gdy niebo wyglądało troszkę inaczej niż dzisiaj.

Jan & Dean – Sidewalk Surfin’

„Nie bój się spróbować najnowszego sportu”, śpiewał w 1964 roku (!!!) ten bardzo niewinnie wyglądający duet, który pojawia się w klipie na deskach tak małych, że wyglądają jak zabawki. Jeśli rozpoznajecie melodię, to znaczy, że uważnie słuchaliście lub słuchacie zespołu Beach Boys – to w końcu ich kawałek, ale z odpowiednio zmienionym tekstem. Dodatkowe punkty za wartość sentymentalną.

Air – All I Need

Do kultowego utworu grupy Air nakręcono dwa klipy – my zdecydowanie wybieramy ten, który chwyci was za serce w ciągu następnych kilku minut. Kojące dźwięki w wykonaniu jednego z najbardziej znanych zespołów kojarzących się z nurtami chillout i downtempo oraz klip, z (jak najbardziej prawdziwą) parą z malowniczej miejscowości Ventura to rewelacyjnie spędzone cztery i pół minuty. Plus stary dobry styl – wielkie spodnie, małe kółka. Sentymenty w pakiecie.

Jon Hopkins – Open Eye Signal

I na koniec coś z naszej poprzedniej playlisty, ale ponieważ w klimacie, to po prostu musimy. Wieczorna jazda w siną dal nigdy nie będzie tak pyszna, jak przy tym utworze. No, może ewentualnie pospieramy się na temat kawałka „Reach for the Dead” Boards Of Canada, ale to już kiedy indziej, bo jednak sam klip robi tu najlepszą jazdę.

 

Oczywiście na koniec wygodna playlista:

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: