Poprzedni
Następny

Początek roku bez fajerwerków – płytowe premiery stycznia

Po przedświątecznych szaleństwach końcówki ubiegłego roku, styczeń przynosi zdecydowanie skromniejszą ofertę płytowych nowości. Wciąż jednak można z niej wyłuskać albumy, które zadowolą uszy miłośników niejednego gatunku muzycznego.

glośniki podstawkowe PSB Speakers

W 75. rocznicę urodzin Davida Bowiego wytwórnia płytowa przygotowała coś specjalnego dla fanów talentu tego wyjątkowego artysty, zmarłego sześć lat temu. 7 stycznia ukazuje się trzypłytowy boks zawierający opublikowany kilka miesięcy temu album "Toy", nagrany na przełomie wieków. Będą tam dodane upominki w postaci nieznanych wcześniej remiksów utworów oraz zdjęć artysty. Nie jest to może wydarzenie na miarę premiery "The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars" z 1972 roku, ale na półce prawdziwego fana Bowiego nie powinno zabraknąć tego wydawnictwa.

Aż dwa albumy wypuszcza w tym miesiącu zespół King Gizzard & The Lizard Wizard. Australijska grupa zyskuje coraz większe kręgi fanów pokręconego, psychodelicznego rocka m.in. dzięki niespotykanej pracowitości – w ciągu dekady istnienia nagrała aż 18 albumów studyjnych! Tym razem ukazuje się najpierw zapis koncertu w Londynie, a trzy tygodnie później zestaw zremiksowanych utworów z wydanej w ubiegłym roku płyty "Butterfly". Wśród remiksujących są takie gwiazdy, jak DJ Shadow, The Flaming Lips czy Peaches.

Zupełnie nowego materiału można się natomiast spodziewać po krążku Elvisa Costello. "The Boy Named If" to już 32. pozycja w studyjnej dyskografii weterana brytyjskiej sceny muzycznej. Ma być melodyjnie, tanecznie i gitarowo, czyli tak, jak ten mniej znany ze sławnych Elvisów gra od lat. A skoro już o weteranach mowa, to warto odnotować premierę nowego dzieła Amerykanina Johna Mellencampa, który niedługo będzie świętował 50-lecie kariery. Na razie wydaje płytę "Strictly A One-Eyed Jack", na której w kilku piosenkach wspomaga go sam Bruce Springsteen.  

O pokolenie młodsza od obu panów wokalistka i songwriterka Cat Power publikuje natomiast kolejny, trzeci już w swym dorobku album z przeróbkami utworów innych artystów. Na "Covers" przygotowała własne wersje piosenek znanych z repertuaru m.in. Billie Holiday, Lany Del Rey, Iggy'ego Popa i grupy The Pogues. Jeśli ktoś woli nieco radośniejsze dźwięki, powinien zwrócić uwagę na ukazujący się tego samego dnia (14 stycznia) nowy krążek duetu The Lumineers, zatytułowany "Brightside". Być może przyniesie on przebój na miarę "Ho Hey", któremu za kilka miesięcy stuknie równo 10 lat.

Również w połowie stycznia do sklepów trafia album "Fragments" firmowany przez Bonobo. Ma to być ponoć najbardziej emocjonalna pozycja w dorobku tego brytyjskiego producenta, od lat mieszkającego w słonecznej Kalifornii. Twórca klubowej muzyki elektronicznej tym razem szukał inspiracji na łonie dzikiej natury. Z zupełnie innego patentu skorzystał natomiast Olly Alexander, występujący pod pseudonimem Years & Years, przygotowując materiał na najnowszy longplay "Night Call". 30-latek zamknął się w czterech ścianach własnego mieszkania, starając się bawić muzyką najlepiej, jak tylko się da. Oby równie dobrze bawili się odbiorcy jego nowej twórczości.

Zdecydowanie ostrzejszych gitarowych dźwięków możemy się spodziewać po premierowym wydawnictwie formacji Billy Talent. Pierwsze trzy płyty Kanadyjczycy tytułowali po prostu nazwą zespołu i odpowiednią cyferką, ale od jakiegoś czasu wykazują trochę więcej inwencji – najnowszy album zatytułowali więc "Crisis of Faith". Ich polscy fani muszą się ostatnio wykazywać dużą dozą cierpliwości, bo nie dość, że na sam krążek czekają już od ponad pięciu lat, to na dodatek z powodu pandemii już dwukrotnie przekładano zaplanowane na 2020 rok koncerty grupy w Krakowie i w Warszawie.

Jeszcze inne, smooth jazzowe brzmienie przyniesie kolejna płyta Kenny'ego G, pod tytułem "New Standards". Amerykański wirtuoz saksofonu, który sprzedał już ponad 75 milionów płyt, tym razem skomponował 11 utworów nawiązujących klimatem do jazzowych ballad lat 50. I 60. XX wieku. Jak sam twierdzi, jest bardzo dumny z efekty końcowego, więc już możemy szykować wino, świece i miłe towarzystwo na wieczór 21 stycznia, kiedy to ukazuje się ten album.

Parę ciekawych pozycji przyniesie ostatni weekend miesiąca, gdy do sklepów i serwisów streamingowych trafi nowa muzyka takich artystów, jak Eels oraz Lady Blackbird. Ci pierwsi działają już od trzech dekad i zdążyli sobie wyrobić solidną reputację w kręgach fanów indie rocka. Miejmy nadzieję, że czternasty w dyskografii album "Extreme Witchcraft" potwierdzi, że Węgorze z Los Angeles wciąż są w dobrej formie artystycznej.

Lady Blackbird wprawdzie dopiero debiutuje płytą "Black Acid Soul", ale dziennikarze twierdzą, że ma potencjał porównywalny z takimi legendami, jak Grace Jones czy Adele. Ona sama wzoruje się m.in. na Billie Holiday, Gladys Knight oraz Tinie Turner, ma więc wszelkie warunki ku temu, żeby stać się kolejną wielką gwiazdą muzycznej sceny. Czy od tego albumu rozpocznie się jej triumfalny marsz na szczyt, przekonamy się już niebawem.



Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: