Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „You Really Got Me”, The Kinks. Gniew, który na zawsze zmienił rocka

Przebój, któremu będziemy przyglądać się dziś, czyli „You Really Got Me” nie od razu planowany był w stylu, w jakim znamy go dziś. Utwór napisany przez Raya Daviesa pierwotnie skomponowany był w stylu bardziej bluesowym. Gdy pomyśleć o tym, jak niewiarygodny wpływ ta piosenka miała na całą przyszłość muzyki rockowej, można jedynie zadrżeć z powodu świadomości, że mogła stać się po prostu jedną z wielu innych. Na szczęście, nastąpił taki dzień, w którym Dave Davies postanowił wyżyć się na swoim wzmacniaczu

Historia tego hitu jest właściwie niezwykle prosta – zarówno jeśli chodzi o tekst, jak i o tę powalającą, zaskakującą i innowacyjną muzykę o zniekształconym brzmieniu. Zacznijmy jednak od słów, bo krótka i urocza anegdotka warta jest poznania.

Ray Davies, napisał tekst „You Really Got Me” po wizycie w klubie, gdzie przyglądał się tańczącym dziewczynom – zwłaszcza jednej. Musiała sprawiać wyjątkowe wrażenie, bo lata później Davies opowiadał o niej w wywiadzie dla magazynu Q tak, jakby wszystko miało miejsce zaledwie kilka dni wcześniej. – Grałem koncert w klubie w Piccadilly i na widowni pojawiła się młoda dziewczyna, która bardzo mi się podobała. Miała piękne usta. Trochę podobna do Françoise Hardy. Nie długie włosy, ale mniej więcej do ramion. Napisałem dla niej „You Really Got Me”, mimo że nigdy jej nie poznałem – opowiadał Davies. – Czasami jesteś tak przytłoczony emocjonalnie obecnością innej osoby, że nie potrafisz połączyć sensownie dwóch słów – dodał, wspominając dziewczynę w wywiadzie dla magazynu Rolling Stone. Jednak to nie tekst, a muzyka stoi za gigantycznym sukcesem tego utworu. Od wywołania sensacji w 1964 roku pozostaje inspiracją dla innych muzyków do dziś. A wszystko wzięło się ze smutku i gniewu, tak często drzemiącego w duszach buntowniczych rockmanów.

Od gniewu do rockowego szału wszech czasów

Moja ukochana z dzieciństwa, Sue, zaszła w ciążę i chcieliśmy się pobrać. Ale nasi rodzice powiedzieli, że jesteśmy za młodzi i doprowadzili do naszego rozstania. Byłem wtedy buntowniczym, złośliwym dzieckiem, a to wydarzenie miało na mnie naprawdę głęboki wpływ. Byłem pełen wściekłości. Trochę później, byłem mocno przygnębiony i nawet trochę wygłupiałem się z żyletką. Mogłem łatwo podciąć sobie nadgarstki, ale miałem wtedy taki mały zielony wzmacniacz, Elpico, który brzmiał bardzo gównianie. Pomyślałem, że dam mu w końcu nauczkę, skopałem go i obciąłem stożek głośnika. Okazało się, że to ciekawie zmieniło dźwięk mojej gitary. Potem, kiedy podłączyłem ten wzmacniacz do innego, Vox AC30, zrobiło się dużo, dużo głośniej. W ten sposób „You Really Got Me” stało się pierwszym przebojem, na którym zastosowano tego typu zniekształcenia, które tak wiele zespołów dziś wymienia jako początki punku i heavy metalu – opowiadał Dave Davies, gitarzysta i brat Raya, w wywiadzie dla brytyjskiego Guardiana.

Ten „obrzydliwie zniekształcony” gitarowy riff i podobna w brzmieniu solówka zostały oczywiście nagrane przez Dave’a Daviesa, ale po wydaniu piosenki w Wielkiej Brytanii pojawiła się mocna plotka, że za gitary w utworze odpowiadał nikt inny, a sam… Jimmy Page. Były one zręcznie podsycane przez ugruntowaną brytyjską społeczność rhythm and bluesową, która po prostu nie mogła sobie wyobrazić, że początkujący zespół nastolatków mógłby stworzyć tak potężny i wpływowy utwór gitarowy „z niczego”. Sam Jimmy Page wielokrotnie walczył z krzywdzącą dla zespołu opinią. – Tak, grałem przy wielu piosenkach Kinksów nagrywanych w studio, ale „You Really Got Me” na pewno nie było jedną z nich – zapewniał wielokrotnie w wywiadach, pytany o młodych gniewnych z Londynu.

Historia o wzmacniaczu była solą w oku Raya Daviesa, który nie mógł przeboleć, że to jego bratu przypisano większość zasług, opisywanych przez krytyków muzycznych i innych artystów „arsenałem dźwięków, które zmieniły podejście do rockowego grania”. Cóż, pomysł był tak dobry, że nie dziwi tu „bratobójcza” walka o sławę i chwałę.

Jednak to właśnie Ray Davies ogarnął całą aranżację i wstępną kompozycję po tym, jak zainspirował się singlem Jimmy'ego Giuffre'a z 1957 roku. Była to piosenka „The Train and the River”.

Ray pogrywał sobie na pianinie w domowym salonie, zainspirowany tym utworem i wymyślił wtedy ten prosty dwudźwiękowy riff do „You Really Got Me”, który ja potem zagrałem na gitarze – wspomina Dave Davies.

Brudne riffy braci Davies

Lekko bluesowe nagranie prawdopodobnie by powstało, gdyby nie sytuacja z wzmacniaczem. Gdy The Kinks weszli do studia nagraniowego, producent Shel Talmy miał nieco inną wizję dotyczącą tego utworu.

Nagraliśmy tę piosenkę dwa razy. Na początku, nasz producent, Shel Talmy, zbytnio starał się być nowym Philem Spectorem i do wszystkiego ładować to cholerne echo. Wszyscy tego nienawidzili. Gdy Ray opowiada tę historię, nadal na mnie przeklina. W całej tej sytuacji spanikowałem, bo zależało mi na próbie nagrania z tą szaloną gitarową solówką, a Ray cały czas powtarzał mi tylko „Daj spokój, do k***y nędzy.” – wspomina Dave. Nagrali zatem pierwszą wersję – rytmiczniejszą i spokojniejszą. Efekt był sporym rozczarowaniem. Muzycy uznali ten utwór za kompletnie sterylny, pozbawiony jakiejkolwiek energii, którą można byłoby oddawać na koncertach. Dziewczyna Dave’a Daviesa była nieco bardziej lakoniczna. – Nie spadły mi od tego majtki – zakomunikowała po przesłuchaniu nagrania.

Firma płytowa stojąca wtedy za The Kinks nie była zainteresowana pozwoleniem im na ponowne nagranie piosenki, ale z powodu zapisu w kontrakcie muzycy mogli legalnie zażądać ponownego nagrania materiału. Podczas drugiej sesji Dave Davies użył swojego pociętego wzmacniacza, a Talmy wyprodukował go tak, aby uzyskać pożądany przez muzyków dźwięk także na żywo. Zrobił to zresztą nieco wbrew sobie, bo podobał mu się oryginał. Choć po latach jest zadowolony z efektu, to twierdzi, że byłby to również hit, gdyby został wydany.

Na szczęście upór chłopaków zwyciężył. Shel Talmy do dziś wspomina, że po pierwszej demonstracji nie zachwycił się może brzmieniem, ale coś zaskoczyło mu w głowie. Ostatecznie postanowił dać szansę nowemu brzmieniu, a przez lata chętnie dzielił się historia o tym, jak każdy obecny w studio kopał wzmacniacz, gdy tylko koło niego przechodził. Talmy nie ukrywał, że nagrywanie z The Kinks zmieniło też jego karierę – w końcu wziął udział w przełomowym dla rocka momencie.

Kompletnie oszalałem z radości, gdy Pete Townshend napisał „Can't Explain”, tylko po to, żeby brzmieć jak The Kinks. Miałem to szczęście, że byłem zaangażowany w kilka klasycznych hitów, a „You Really Got Me” i „My Generation” są wśród nich. Kocham to! – entuzjastycznie mówił Talmy w wywiadzie dla Guardiana.

Niezależnie od tego, kto ostatecznie zapanował nad tym dźwiękiem i aranżacją, The Kinks pozostają jednym z najbardziej wpływowych rockowych aktów wszech czasów, liderami British Invasion i wizjonerami rocka przyszłości.

Wszyscy chcą być The Kinks

Dodać należy, że nagranie albumu było wyjątkowo ważnym przedsięwzięciem. The Kinks nie mieli za sobą spektakularnych sukcesów, zatem gdyby „You Really Got Me” się nie sprzedało, wytwórnia prawdopodobnie porzuciłaby zespół. Tymczasem wydany w sierpniu 1964 roku singiel odmienił ich los. Nagle znaleźli się w telewizji, na okładkach magazynów i grając przed z The Beatles jako akt otwarcia. Nie wydali albumu, kiedy piosenka wystartowała, więc błyskawicznie zajęli się płytą, aby skorzystać z popytu. Ten pierwszy album zawiera zresztą tylko pięć oryginalnych utworów – reszta to covery R&B, czyli absolutnie standardowa praktyka w tamtych czasach dla zespołów nurtu British Invasion.

Piosenka była natychmiastową sensacją, strzelając w górę list przebojów i zajmując pierwsze miejsce przez dwa tygodnie we wrześniu. „You Really Got Me” był ogromnym hitem na skalę światową, zajmując miejsce w Top 40 w Niemczech, Włoszech i Francji, a także przebijając się do Top 10 w Irlandii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych (tu utwór zatrzymał się na siódmym miejscu). Szał trwał, a The Kinks w końcu stali się naprawdę sławni. Ludzie na koncertach szeroko otwierali oczy ze zdziwienia i trwali w szalonej ekstazie, by za chwilę zmienić się w wulkany energii – bo okazało się, że na żywo ten kawałek brzmi tak samo dobrze. Sława wybuchła i miała trwać.

Za sławą płynie oczywiście rzeka kwasu. Według Raya Daviesa, gdy The Kinks wymyślili ten utwór, wśród ich konkurentów było sporo zazdrości.  Wspomniał o tym w wywiadzie z magazynem Creem z 1981 roku.

W tym czasie tworzyło się wiele grup: The Yardbirds, The Kinks, The Rolling Stones – i nikt tak naprawdę nie wybuchł z jakąś płytą R&B, którą można było nazwać przełomową. Piosenki zawsze były takie, jak te grane przez The Beatles. Kiedy po raz pierwszy chcieliśmy zrobić płytę, nie mogliśmy dostać się nawet na jakikolwiek koncert nagraniowy. Zostaliśmy odrzuceni przez takie wytwórnie, jak Decca, Parlophone, EMI, a nawet Briana Epsteina, który przyszedł zobaczyć, jak gramy i odrzucił nas. Zacząłem więc pisać piosenki buntownicze, takie jak „You Really Got Me” i myślę, że była ogromna zazdrość, że zrobiliśmy to pierwsi. Także dlatego, że nie byliśmy znaną i szczególnie świetną grupą – raczej nieuporządkowaną – i uważano nas za żart z muzyki rockowej. A nagle to nam się udało. Wydaje mi się, że w tle tego wydarzenia było wiele złych uczuć. Pamiętam, że chodziliśmy do klubów takich jak Marquee, a te zespoły nie chciały z nami rozmawiać, bo zrobiliśmy to pierwsi – opowiadał Ray Davies.

Choć trudno być pariasem, to jednak zdecydowanie dobrze jest nim być z takiego powodu. Zresztą o nienawiści i skwaśniałych kolegach z czasem można zapomnieć, zwłaszcza gdy kilka miesięcy i lat później, artyści z The Ramones, The Clash, The Jam, Van Halen, Oasis, Blur i Pulp wielokrotnie wspominają publicznie i z entuzjazmem, że muzyka The Kinks była, jest i będzie dla nich wyjątkową inspiracją. Tak tworzy się gigantów. Dodajmy, że cover „You Really Got Me” w wykonaniu Van Halen to coś, co zdecydowanie wypada usłyszeć.

You Really Got Me” to utwór, który stał się ikoną i wykreował ikony. The Kinks znaleźli kolejną furtkę do brudnego, twardego i energicznego grania, które do dziś kultywują stare i nowe zespoły. Czy będą jeszcze takie piosenki?

Jeśli chcesz sprawdzić na jakim sprzęcie audio "You Really Got Me" brzmi najlepiej, skontaktuj się z najbliższym salonem Top Hi-Fi & Video Design i umów się na indywidualną prezentację.

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: