Poprzedni
Następny

Perły z lamusa: „Mercedes Benz”, Janis Joplin. Jazda drogą donikąd…

Powstanie jednego z najsłynniejszych przebojów Janis Joplin – „Mercedes Benz” było tak naprawdę absolutnym przypadkiem. Absolutnym – i tragicznym – przypadkiem jest też fakt, że to ostatnia piosenka Janis nagrana przed jej niespodziewaną śmiercią w hollywoodzkim Landmark Motor Hotel, 4 października 1970 roku.

O spotkaniu, podczas którego narodził się ten utwór, opowiada Patti Smith w swojej autobiograficznej książce „Poniedziałkowe dzieci” („Just Kids”) – to zresztą słynna anegdotka. Janis Joplin przed swoim planowanym występem w Capitol Theatre w Port Chester, udała się do pobliskiego baru w towarzystwie swojego dobrego przyjaciela, tekściarza Boba Neuwirtha. Była dość podekscytowana, bowiem na miejscu mieli spotkać się z dwójką aktorów – Ripem Tornem oraz Geraldine Page – a Janis była ogromna fanką utalentowanej Geraldine. O tym spotkaniu najlepiej opowiada sam Bob Neuwirth, który doskonale pamięta ten słynny wieczór.

Piosenka narodzona z zabawy

Janis często mówiła o tym, jak bardzo podziwiała aktorkę Geraldine Page. Znałem dobrze męża Geraldine, Ripa Torna, a ponieważ oboje byli w mieście, zaprosiłem ich, aby po południu pojechali z nami limuzyną na koncert. Kiedy Janis była jeszcze na górze, przygotowując się, Rip i Geraldine przyszli na drinka do El Quijote, hiszpańskiej restauracji w hotelu. Nie powiedziałem Janis, że przyjadą. Chciałem, żeby to była niespodzianka. Kiedy zeszła na dół i zobaczyła Geraldine, rozjaśniła się. Kilka margarit później wszyscy byliśmy już porządnie zakumplowani i byliśmy gotowi do drogi. Około 19.00, po próbie dźwięku w Capitolu, mieliśmy kilka godzin do zabicia, zatem nasza czwórka poszła do baru Vahsen's. Janis i Geraldine wygłupiały się przy stole, wszyscy zaczęliśmy przerzucać się różnymi tekstami piosenek. W pewnym momencie Janis zaśpiewała: „Oh Lord, won't you buy me a Mercedes Benz?”. Wcześniej, w San Francisco, Janis usłyszała piosenkę Michaela McClure'a i melodia zakodowała jej się w głowie. Ale nie mogła sobie przypomnieć reszty tekstu – wspomina Neuwirth w wywiadzie dla WSJ.

 

Według wspomnień Neuwirtha, amerykańska piosenkarka rockowa zaczęła recytować wiersz McClure’a, ale choć bardzo chciała, nie potrafiła przypomnieć sobie niczego poza pierwszym wersem. Tu z pomocą przybył nieoceniony Bob Neuwirth, który zaczął podrzucać jej kolejne, wymyślone przez siebie linijki. Janis poczuła bluesa i zaczęła odpowiadać swoimi własnymi wersami. Rip Torn i Geraldine zaczęli wybijać na stole rytm kuflami z piwem. Przytomny Neuwirth złapał kilka serwetek i zaczął zapisywać na nich tekst. Joplin była jak w transie – także dlatego, że bardzo chciała zaimponować nowym znajomym, a zwłaszcza Geraldine. Cała sytuacja wzbudziła w towarzystwie wiele radości, ale na tej barowej zabawie nie skończyła się spontaniczna przygoda z piosenką tego dnia.

Całe towarzystwo ruszyło wkrótce na koncert Joplin w Capitolu. Pod koniec występu Janis zdecydowała się na odważny krok. – Chciałabym teraz zaśpiewać piosenkę. Napisałam ją przed chwilą w barze na rogu, zatem nie znam jeszcze wszystkich słów. Zaśpiewam ją Acapulco! – powiedziała zachwyconej publiczności. Te ostatnie słowa, to prywatny żart przyjaciół – Acapulco oznacza tu a capella. I zaśpiewała…

Ostatnie nagranie i ostatni przebój

Nagranie z Capitolu jest jednym z najbardziej popularnych bootlegów – zostało skopiowane setki tysięcy razy. Nic dziwnego – jest jedyne w swoim rodzaju, no i jest przepiękną pamiątka po wielkiej artystce.

Kilka dni po występie w Capitolu Joplin pojechała do Los Angeles, by nagrywać swój album „Pearl”. Po nagraniu wszystkich piosenek zaplanowanych dla tego krążka, dla zabawy zaśpiewała i nagrała także nową piosenkę. W ciągu kilku poprzedzających dni uporządkowała i zapisała cały tekst. Nagranie nie miało ukazać się na albumie – właściwie nie myślano o tym, co zrobić z nim w przyszłości. Janis skorzystała po prostu z kilkunastu wolnych minut podczas sesji.

Nowy tekst to znana dziś wszystkim sardoniczna modlitwa o doczesne dobra. W muzycznym towarzystwie sporo mówiło się wtedy o niezależnych artystach, którzy podążyli w końcu za głosem mamony i – przynajmniej według swoich kolegów po fachu – sprzedali się przemysłowi muzycznemu. Nie chodziło zresztą tylko o artystów. Piosenka jest ogólnym społecznym komentarzem na temat tego, jak wiele osób odnosi szczęście i poczucie własnej wartości do pieniędzy i dóbr materialnych. Joplin zawsze kpiła sobie z przekonania, że dobra luksusowe uczynią wszystko lepszym.

W tekście pozostał tez pierwotny mercedes – choć sama Joplin poruszała się swoim ukochanym porsche 356 S.C. Był to wyjątkowy samochód – cała jego karoseria pomalowana była w modne psychodeliczne wzory.

Tragiczne zakończenie

Okazało się jednak, że modlitwy o lepszą przyszłość trzeba było pozostawić innym. Nagrania w Sunset Sound w Los Angeles były ostatnią sesją nagraniową artystki. Jej ciało odnaleziono w motelu trzy dni później – 4 października 1970 roku. Artystka zmarła na skutek przedawkowania narkotyków, które dodatkowo połączyła z alkoholem. Dołączyła tym samym do niesławnego Klubu 27 – artystów, którzy właśnie w tym wieku pożegnali się z życiem. Poza Janis Joplin na liście członków tragicznej formacji (i kulturowego fenomenu) znajdziemy Jima Morrisona, Briana Jonesa, Kurta Cobaina czy samego Jimmi’ego Hendrixa

Po tragicznej śmierci Joplin podjęto decyzję o włączeniu jej studyjnego nagrania „Mercedes Benz” do albumu „Pearls” – krążek ukazał się w 1971 roku. Od kiedy piosenka trafiła do oficjalnego obiegu, stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów świata. Jej covery nagrywały dziesiątki artystów.

W nieunikniony sposób – właśnie z powodu tak obśmiewanego w utworze materializmu – piosenka trafiła także do reklam samochodowych. Za zgodą spadkobierców autorki Mercedes wykorzystał ją w latach dziewięćdziesiątych do serii filmów promocyjnych. Joplin prawdopodobnie przewróciła się w grobie. Sample z utworu Janis Joplin wykorzystał między innymi don GURALesko na płycie el Polaco

Poddajmy się zatem dziś tej bluesowej melodii i posłuchajmy jeszcze raz o iluzorycznym szczęściu mającym być rezultatem pogoni za doczesnymi dobrami. Poczujmy się jak hipisi – niech Janis będzie z nas dumna.

Janis Joplin i innych z klubu 27 możecie w komfortowych warunkach i na dobrym sprzęcie posłuchać w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design. Zapraszamy!

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: