Poprzedni
Następny

Gramofon – podróż sentymentalna

Audio-Technica AT-LP120USBHC

Są ludzie, dla których gramofon jest najdoskonalszym źródłem dźwięku, dla innych to archaiczny przeżytek, natomiast dla mnie – i wiem, że nie jestem w tym osamotniony – symbolizuje magię bezpowrotnie utraconego dzieciństwa.

Za sprawą mojego ojca w domu moich rodziców nieustannie grała muzyka. Najpierw był to system złożony z Unitra Diora Elizabeth Hi-Fi, szpulowego magnetofonu Unitra ZK-147 oraz gramofonu Unitra Fonica WG 417 Stereo Lux. Komponenty zmieniały się na przestrzeni lat, ale o tym może kiedy indziej. Kiedy ojciec kupił sobie Daniela G-1100, jego stary WG 417 wylądował u mnie w pokoju. Miałem wtedy 6 lat i wraz z gramofonem otrzymałem zestaw płyt Polskich Nagrań z bajkami. Pamiętam, jak ojciec pokazywał mi, jak trzymać i założyć płytę, w którym miejscu i jak opuścić igłę (ten model nie miał spowalniaczy ramienia), jak zdjąć kurz z igły, regulować głośność i barwę dźwięku. Dla 6 latka to była czysta magia. Te słuchowiska dla dzieci były świetnie zrealizowane i zabierały mnie do innego świata. Takie są moje pierwsze wspomnienia związane z gramofonem.

Potem zaczęło się podbieranie płyt z kolekcji ojca. Singiel The Beatles „Yellow Submarine” Tonpressu zajeździłem tak, że jedna strona była wyraźnie jaśniejsza. Świetna piosenka i dla mnie już nierozerwalnie związana z czerwono czarnym WG 417 Stereo Lux i chyba 10 letnim mną. Dopiero po latach dowiedziałem sie, że Paul McCartney napisał "Żółką łódź podwodną" właśnie jako piosenkę dla dzieci - taki miało być. 

Około 12 roku życia zaczęło się słuchanie dorosłej muzyki. Płyty Perfektu, Maanamu, Lady Pank więcej czasu spędzały u mnie, a mniej u ojca. Gramofon i kolekcja ojca kształtowały mój gust muzyczny. Pamiętam, jak staliśmy w kolejce pod sklepem muzycznym Polskich Nagrań, żeby kupić album The Love Affair. W następny weekend rodzice zrobili przyjęcie z częścią artystyczną i wszyscy bawili się do muzyki z tego albumu. 

W końcu nadszedł czas, gdy pojawiły się w naszych życiach płyty kompaktowe i gramofony znikły z życia mojego i ojca. Pojawiło się CD, zaczęliśmy obaj kompletować płytoteki od nowa, rzadziej podbierałem ojcu płyty. Wszystko było niby tak samo, ale inaczej.

Zapewne idealizuję winyl jako nośnik, ale znikła też gdzieś magia słuchania. Nie mówię o radości ze słuchania muzyki, ale o magii. Kiedy własnoręcznie opuszczasz igłę na nośnik i przez ten drobny ułamek sekundy, kiedy igła dotyka winylu, a twoja ręka wciąż trzyma uchwyt na główce, przez chwilę jesteś fizycznie zespolony z muzyką. Trochę jak jesteś dzieciakiem i z kumplem rozmawiacie przez kubki połączone nicią. Jesteście od siebie 20 metrów, a słyszysz, jak kolega gada Ci prosto do ucha, bo drgania z jego kubka są przenoszone do twojego poprzez nić. To czysta fizyka, ale też magia fizycznego z nią obcowania.

Dlatego patrzę na gramofon przez pryzmat wspomnień i sentymentów. To od najprostszego gramofonu rozpoczęła się moja przygoda z muzyką. Gdy kupiłem już jako dorosły pierwszy gramofon od lat, podyktowane to było chęcią powrotu do lat szczenięcych. Nie wyobrażam sobie, nie mieć gramofonu w domu. Kiedy przyjdzie czas, w pokoju moich dzieci pojawi się gramofon, bo historia kołem się toczy – zupełnie jak czarna płyta.

Jeśli chcecie poczuć część tej magii, zapraszamy do naszych salonów, gdzie w komfortowych warunkach można pozłuchać muzyki z winylowych płyt. Przynieście swoje ulubione nagrania i posłuchajcie ich w naszych salach odsłuchowych, prawdopodobnie usłyszycie detale, o których nie mieliście pojęcia. 

Poprzedni
Powrót do aktualności
Następny

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: