Poprzedni
Następny

„Angielskie brzmienie” – co to jest? Trzy wersje historii

Średnia ocen: 5
(1 ocena) 1 komentarz

Często mówi się, że jakieś kolumny głośnikowe, wzmacniacze, odtwarzacze CD, a teraz nawet streamery, mają „angielskie brzmienie”. Co ciekawe, najczęściej używa się tego zwrotu w taki sposób, jakby był oczywisty sam w sobie i wyjaśniał wszystko. Ale czy faktycznie tak jest? Co to właściwie znaczy: „angielskie brzmienie”, zamiennie nazywane też „brytyjskim brzmieniem”? No i skąd się wzięła nazwa? A może to tylko mit?

Bowers & Wilkins 702 Signature

„Angielskie brzmienie” – wariant ekonomiczny

W latach 70. w Wielkiej Brytanii zaczęło się pojawiać mnóstwo firm nastawionych na produkcję sprzętu audio. Wśród nich były m.in. NAD Electronics, założony w 1972 roku oraz Naim Audio, który powstał rok później. Wiele z tych marek istnieje do dzisiaj. Lecz przetrwanie na rynku zawdzięczają nie temu, że ich założyciele mieli jakieś szczególnie oryginalne i wyróżniające się pomysły na brzmienie swoich produktów. A temu, że ich produkty spełniały ekonomiczne założenia, dostosowane do potrzeb klientów. Chociaż w przypadku Naima nie do końca jest to prawda, ale o tym za chwilę.

1. Hi-fi po angielsku

W praktyce oznaczało to, że systemy stereo muszą być stosunkowo tanie, ale mimo to mają zapewniać przyjemny dźwięk przyzwoitej jakości. Czyli taki, który mógłby zadowolić gusta większości potencjalnych użytkowników, na co dzień słuchających muzyki z radia lub płyt na niskim lub średnim poziomie głośności. I to w czasie normalnych czynności domowych. Sprzęt miał też współpracować z równie niedrogimi zespołami głośnikowymi. Nie musiał więc oferować dużej mocy. Typowe, brytyjskie salony, które miał nagłaśniać, delikatnie mówiąc, nie są zbyt duże. A więc i sekcja zasilania we wzmacniaczach nie musiała być wyposażona w potężne i wydajne transformatory. Ale z pewnością urządzenia stereo musiały być solidne i trwałe, aby bezawaryjnie grały przez wiele lat.

2. Księgowi budują brytyjskie stereo

Taka ekonomiczna kalkulacja doprowadziła do ujednolicenia elektronicznych podzespołów, stosowanych w komponentach stereo. I w efekcie do znaczącej homogenizacji brzmienia produktów różnych firm. Było ono przyjemnie uniwersalne, zrównoważone, wyraźnie ocieplone i bezpieczne w każdym aspekcie. Poruszając się w ramach tych czysto ekonomicznych wytycznych, brytyjscy inżynierowie potrafili jednak stworzyć wiele wybitnych w swej grzecznej uniwersalności urządzeń. Najsłynniejszym jest kultowy wzmacniacz NAD 3020. Ale mieli oni też odwagę, aby zaproponować coś mniej grzecznego i bardziej przykuwającego uwagę. Czego znakomitym przykładem jest Naim NAIT. Jeden z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych wzmacniaczy zintegrowanych w historii audio. Programowo wyłamywał się on z trendu na ugrzeczniony dźwięk i reprezentował inną szkołę grania. Był bardziej angażujący, nastawiony na wydobycie z muzyki realistycznej dynamiki i na podkreślenie jej ataku i tempa. Takie podejście szybko podzieliło klientów Naima na fanów i przeciwników. Ale zapoczątkowało również legendę tej marki, która trwa do dziś.

3. Angielskie marki audio wczoraj i dziś

Z czasem rynek audio rósł i klienci robili się coraz bardziej wybredni. Więc różnice w brzmieniu urządzeń różnych producentów brytyjskiego audio powoli się zwiększały. Poszczególne marki zaczęły szukać specjalizacji. Czyli czegoś, co wyróżni je na tle konkurencji i będzie ich własną wersją „angielskiego brzmienia”. Indywidualnym wariantem. Ale niektóre firmy do dzisiaj przygotowują swoją ofertę w taki sposób, żeby część ich produktów stereo poniekąd wpisywało się w ekonomiczne założenia z lat 70. Taką marką jest wspomniany już NAD. Wystarczy przyjrzeć się takim produktom jak wzmacniacz zintegrowany NAD C316 BEE V2 czy odtwarzacz CD C 538, żeby szybko zrozumieć, w czym rzecz.

„Angielskie brzmienie” – wariant BBC

Handlowcy i marketingowcy próbują nam wmówić, że technologia szybko się starzeje i powinniśmy często wymieniać sprzęt na nowy. Bo „nowy” zawsze znaczy lepszy. Ale to nieprawda. Dobra technologia jest zasadniczo odporna na upływ czasu. Chociaż zmieniają się materiały i techniki obróbki to same rozwiązania już nie. Dowodem na to są angielskie kolumny głośnikowe, które zostały zaprojektowane w dziale badawczym BBC. Powstały, aby służyć profesjonalistom do pracy w studiach realizacji dźwięku. I występują w kilku odmianach, różniących się rozmiarami, uzależnionymi od tego, w jak dużej przestrzeni miały pracować. Ale tropicieli „angielskiego brzmienia” powinny przede wszystkim interesować najsłynniejsze i otoczone największym kultem LS 3/5a.

1. Licencja i najlepsi producenci brytyjskiego audio

Powstały one na przełomie lat 60. i 70. Zgodnie z pierwotnymi założeniami były to małe monitory bliskiego pola dla przenośnych studiów dźwiękowych. Ale ich opracowanie i wdrożenie do produkcji było tak drogie, że zdecydowano wówczas, że będą montowane przez zewnętrzne firmy na zasadzie licencji. Chętnych do produkcji nie brakowało i trudno zliczyć firmy głośnikowe, które się za to wzięły.

2. Angielskie kolumny głośnikowe wszech czasów

Chociaż trudno w to uwierzyć, niektóre źródła podają, że od lat 70. XX wieku model LS3/5a sprzedał się w niemal stu tysiącach egzemplarzy. Czyni to z niego jeden z najpopularniejszych komponentów stereo wszech czasów. A także najpopularniejsze angielskie kolumny głośnikowe, będące wizytówką „angielskiego brzmienia”. W tym przypadku rozumianego jako monitorowe granie żywcem przeniesione ze studia nagrań do salonu audiofila.

3. „Angielskie brzmienie” w pigułce

Co sprawia, że dźwięk LS3/5a uwiódł tylu smakoszy hi-fi? Znakomita i niestarzejąca się inżynieria. Bo to właśnie ona stoi u podstaw budowy tego wyrafinowanego głośnika i przekłada się na niepowtarzalny charakter brzmienia. Z maleńkich skrzynek nie dostaniemy dużego basu i jego miłośnicy powinni udać się pod inny adres. Ale reszta pasma dźwiękowego jest co najmniej bardzo dobra. Rozdzielcze wysokie tony, czasem ostrzejsze, czasem gładsze, naturalne, zawsze zgodne z materiałem muzycznym, który przekazują. Fantastyczne średnie tony. Z mnóstwem dodatkowych informacji, które przypadkiem również zapisały się na ścieżce dźwiękowej. Czyli ze szmerami, brzęknięciami, oddechami muzyków i szuraniem stóp. Wszystko to słychać jednak w spójny, muzyczny sposób. Nic nie umyka, ale też nic nie odciąga od muzycznego wydarzenia. Przeciwnie. Ukazując to wszystko LS3/5a dają wrażenie sugestywnego realizmu i kompletności, które wciągają, angażują emocje. Dźwięki nie są płaskie, lecz wielowymiarowe, mieniące się fakturami. Do tego dochodzi jeszcze fenomenalne oddanie barwy głosów, a także atmosfery koncertu na stadionie lub w klubie jazzowym. Wszystko to składa się na efekt, który dla wielu melomanów jest „angielskim brzmieniem” w pigułce.

„Angielskie brzmienie” – wariant wyrafinowany

Istnieje też wiele brytyjskich marek, które, podobnie jak wspomniany wcześniej Naim, przez cały okres swojego istnienia podążają własną ścieżką. Chociaż próbuje się je czasem podciągać pod wspólne dźwiękowe uogólnienie, to jednak w praktyce jest to niemożliwe. I w ich kontekście termin „angielskie brzmienie” nabiera jeszcze innego znaczenia.

1. Bowers & Wilkins, czyli droga do pełni muzyki

Bowers & Wilkins 705 Signature

Tak jest w przypadku firmy Bowers &Wilkins. Działa ona od 1966 roku i od początku swojego istnienia stawia na innowacje, badania i poszukiwanie nowych, technologicznych rozwiązań. A wszystko po to, żeby zwiększyć neutralność głośników i wydobyć z nagrań wszelkie niuanse. Czyli ulepszyć dźwiękowe doznania słuchacza. John Bowers, założyciel marki, wyraził tę ideę, mówiąc: „najlepszy głośnik to nie ten, który daje z siebie najwięcej, ale ten, który zabiera najmniej”. Kierując się tymi wytycznymi już w 1977 roku Bowers & Wilkins wypuścił na rynek duży monitor podstawkowy DM7. Był on wyposażony w bierną membranę i głośnik wysokotonowy, odseparowany do głównej skrzyni, w której osadzone były głośniki. Ten wynalazek stał się zresztą znakiem rozpoznawczym tej marki i jest rozwijany do dzisiaj, głównie we flagowych modelach z serii 700 (na przykład: Bowers & Wilkins 702 S2) i 800 (na przykład: Bowers & Wilkins 802 D3). Zarówno on, jak i wiele innych innowacji, które firma Bowers & Wilkins wdrożyła na przestrzeni lat, przyniosły jej mnóstwo nagród i wyróżnień, przyznawanych przez branżowych dziennikarzy, a także audiofilów.

2. ProAc, czyli kult wyrafinowania

Równie osobną ścieżką od początku swojego istnienia podążał ProAc. Firma została założona w 1979 roku i od początku nastawiona jest na tworzenie prestiżowych kolumn głośnikowych. Czyli takich, które będą oferowały maksymalnie wyrafinowany dźwięk i po prostu nie mogą być tanie. Urzekająca klarowność, swoboda i dynamika łączą się w nich z niemal analogową, bogatą barwą, przestrzennością i pełnymi blasku wysokimi tonami. Wystarczy posłuchać choćby ProAc Response D Two R lub ProAc Response DT8, żeby zrozumieć, dlaczego kolumny tego producenta mają swoje oddane grono wielbicieli

3. „Angielskie brzmienie” w możliwie najlepszym wydaniu

Bowers & Wilkins 705 Signature

Przykłady marek Bowers &Wilkins i ProAc pokazują, że istnieje jeszcze jedno ważne źródło terminu „angielskie brzmienie”. Tym razem rozumianego jako doskonale poukładane, neutralne, zrównoważone i prawidłowe pod względem oddania barw głosów i instrumentów. Ale nie pozbawione również swojego indywidualnego, jedynego w swoim rodzaju charakteru. To brzmienie ciekawe, satysfakcjonujące i muzykalne. Pozwalające cieszyć się muzyką. Różnice w dźwięku oferowanym przez produkty takich marek jak Bowers & Wilkins i ProAc nie biorą się przecież z obniżenia jakości tylko z nieco innego pomysłu na reprodukcję muzyki. Bo nie wszyscy jesteśmy tacy sami. I nie wszystkich cieszy to samo. Dlatego dostajemy wybór. W tym sensie „angielskie brzmienie” to dźwięk najlepszy z możliwych najbardziej wyrafinowany, ale też po swojemu szlachetny. Z rodowodem jakości. Z charakterem. Taki, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.

„Angielskie brzmienie” vs reszta świata

Wychodzi więc na to, że termin „angielskie brzmienie” to nie do końca mit. Ale nie sposób powiedzieć ze stu procentową pewnością, co właściwie odpowiada za jego powstanie. Ekonomiczne decyzje podejmowane przez brytyjskie firmy budujące systemy stereo w latach 70. XX wieku? Konstruktorskie wysiłki inżynierów z BBC? A może jest to po prostu zwykłe uogólnienie, w którym mają się zmieścić wszystkie urządzenia stereo produkowane na Wyspach Brytyjskich? Bo przecież lubimy takie uproszczenia.

1. Stereotypy w stereo

W słowniczku audiofilów jest znacznie więcej takich nie do końca „oczywistych” i stereotypowych terminów. Wszyscy się nimi chętnie posługują i podobnie jak w przypadku „angielskiego brzmienia”, mają one poniekąd uzasadnienie w rzeczywistości XX wieku. Wystarczy wspomnieć choćby o „francuskim brzmieniu”, czyli konturowym, wyostrzonym, przesadnie ekspresyjnym. Albo „włoskim brzmieniu”, czyli miękkim, nasyconym, przyjemnie muzykalnym. Albo skandynawskim brzmieniu, czyli chłodnym, zdystansowanym, detalicznym. Albo „japońskim brzmieniu”, czyli lekkim, jasnym, finezyjnym, ale skupionym przede wszystkim na wysokich tonach. Te terminy są przez cały czas w użyciu, ale obecnie nie mają racji bytu z jednego prostego powodu.

603 S2 Anniversary Edition

2. „Angielskie brzmienie” dla wszystkich

Rozwój firm audio na całym świecie poszedł w stronę uniwersalności. Nawet jeśli kiedyś urządzenia stereo, które pochodziły z różnych krajów, rzeczywiście miały swoje charakterystyczne brzmienie, z czasem musiały wypracować bardziej zrównoważony dźwięk. To znaczy taki, który jest równie dobry w całym paśmie i we wszystkich aspektach. Dzięki temu mogą one teraz z powodzeniem ze sobą konkurować na arenie międzynarodowej. Nie wyzbywając się przy tym całkowicie odrobiny swojej charakterystyczności, która pozwala im zachować rozpoznawalność. Ponownie kwestie ekonomiczne zadecydowały o kierunku poszukiwania idealnego dźwięku dla współczesnego słuchacza. Poniekąd zatem cała branża stereo podąża obecnie ścieżką wytyczoną przez Brytyjczyków w latach 70. Z tą jednak różnicą, że współczesny mieszkaniec globalnej wioski ma bardziej wyrafinowane oczekiwania dźwiękowe i producenci muszą się bardzo postarać, żeby go usatysfakcjonować i dostarczyć wszystkim swoją wersję „angielskiego brzmienia”. Bez względu na to, czym ono tak naprawdę jest.

A jeżeli szukasz sprzętu audio i masz pytania na jego temat, skontaktuj się z najbliższym salonem Top Hi-Fi & Video Design – nasi specjaliści chętnie doradzą i pomogą wybrać najlepszy sprzęt, zgodny z Twoimi oczekiwaniami. 



Poprzedni
Powrót do strefy wiedzy
Następny
5
Ocena:
Średnia ocen: 5

(1 ocena)

Polecane

Umów się na prezentację w salonie

W każdym z naszych salonów znajduje się sala odsłuchowa, w której w miłej atmosferze zaprezentujemy Ci brzmienie wybranego przez Ciebie sprzętu audio.

Umów się na spotkanie

Zobacz listę salonów

Umów

Top Hi-Fi & Video Design

Salony firmowe

Salony firmowe

Top Hi-Fi & Video Design: