Pogoda w tym roku nie rozpieszcza, tęsknimy za wylegiwaniem się słońcu i dajemy temu wyraz poniższą playlistą. Mamy nadzieję, że zastąpi nam i wam promienie słoneczne, a może nawet w tajemniczy sposób spowoduje zmianę temperatury na bardziej adekwatną do pory roku. A gdy oczekiwana zmiana nadejdzie, idealnie sprawdzi się do „przypalania sobie piegów”.
Świeże i poruszające brzmienie wybranych przez nas utworów, to również klucz do krainy wspaniałych przeżyć estetycznych i garść inspiracji. Choć dziś prezentujemy tylko single, prawie wszystkie pochodzą z fantastycznych albumów, które zdecydowanie warto mieć zawsze blisko uszu. To jak? Jedziemy?
Ekkah – Beackseat Driver
Ekkah to londyński duet, który założyły dwie wyjątkowo uzdolnione dziewczyny – Rebecca Wilson i Rebekah Pennington. Trudno jednoznacznie określić gatunek, w którym panie się poruszają, choć można tu chyba zaryzykować stwierdzenie, że to coś, jak indie disco pop. Jedno jest pewne – są to chwytliwe, czyste i podnoszące nastrój rytmy, które zdecydowanie zachęcają do przytupywania nóżką.
Niemoc – Miss Zużla
Niemoc to trio z Zielonej Góry, które stawia na wyjątkowo przyjemny dla ucha post wave. „Miss Żużla” to pierwszy singiel z ich debiutanckiego longplaya „Baśnie”, który trafił na sklepowe półki w kwietniu 2019 roku. Jest w tym magia i świeżość, a brzmienie może porządnie zauroczyć – usłyszymy o nich jeszcze nie raz.
Big Thief – UFOF
Zespół Big Thief nazwał swój debiutancki album tytułem „Masterpiece” („Arcydzieło”). Dla stosunkowo nieznanego wówczas zespołu tytuł ten ustanowił pewien wzniosły precedens, choć nie świadczył o przesadnej skromności. Może i słusznie. Główna autorka tekstów i wokalistka, Adrianne Lenker, jest obecnie uważana za jedną z najbardziej uzdolnionych i wyrazistych artystek, które zadebiutowały w ciągu ostatnich pięciu lat. Big Thief jest zainspirowany muzyką New Age i słychać to na debiutanckim albumie doskonale – podczas słuchania nie sposób nie przenieść się wyobraźnią w świat przyrody i sił natury. „UFOF” to fantastyczny singiel z rewelacyjnego albumu!
Tijuana Panthers – Nobo
Dźwięki pochodzące ze słonecznej Kalifornii rzadko rozczarowują, zwłaszcza w wykonaniu tak utalentowanych artystów jak Tijuana Panthers. To dynamiczne trio skupia się na łączeniu elementów punk rocka, dobrego garażowego rocka i klasycznego surf rocka w muzyczny przysmak, który jest naprzemiennie wypełniony napięciem i kojący. Słuchanie „Nobo”, perełki napędzanej przez doskonałą sekcję rytmiczną, to prawdziwa frajda. A kilka riffów na pewno zostanie w pamięci na dłużej.
The Drums – 626 BedFord Avenue
Kolejny świeżutki kąsek, pochodzący z wydanego w 2019 roku albumu „Brutalism”. Jonny Pierce, lider zespołu grającego wyjątkowo wpadający w ucho indie pop, jest ewidentnie zakochany w swoim mieście, a nowojorskie brzmienie już dawno nie było tak odświeżające.
Secret Attraction – All Night
I znowu świeżynka, tym razem z pustynnej Arizony. Derek Wise to muzyk, który zgrabnie przeszedł od kariery producenta ambient-popu i house'u w zręcznego artystę funk-popu. Amerykańska podróż kulturalna z Secret Attraction to marzenia o prostych i gładkich stumilowych trasach, które zdają się zbyt krótkie, jeśli mamy do dyspozycji tyle fantastycznego dźwięku.
KH (Four tet) – Only Human (radio edit)
Jest spora szansa, że słyszeliście już ten kawałek, który całkiem niedawno zaczął rozgrzewać światowe parkiety. Four tet wziął na warsztat utwór „Afraid" Nelly Furtado i jego wersja już od jakiegoś czasu pojawia się w didżejskich setach w całej Europie.
Per Gessle – Kvar i min bil
Wracamy na parę chwil do 2007 roku, a właściwie do lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – bo skąd niby możemy pamiętać tego rozczochranego bruneta, jeśli nie z zespołu Roxette. Warto jednak na chwilę zapomnieć o mainstreamie i posłuchać, co Per Gessle potrafi zrobić, gdy ma do dyspozycji swój talent, wyobraźnię i odrobinę wolnego czasu. Smakołyk dla fanów – i nie tylko!
Jaakko Eino Kalevi – Macho
Dominujący nastrój muzyki tego fińskiego artysty poruszającego się w tajemniczych sferach elektroniki, to elegancja, spokój i liryka. Muzyk proponuje słuchaczom mieszankę saksofonowego soft rocka, elektronicznego popu i disco, zarówno romantycznego, jak i melancholijnego. Wspaniałe tło, ale i wspaniały soundtrack nie tylko na deskę, ale do życia w ogóle.
Swim Mountain – Yesterday
Londyński kwartet Swim Mountain, to kolejna urokliwa perełka w muzycznym swiecie zdominowanym przez takie zespoły, jak Tame Impala czy Unknown Mortal Orchestra. Brzmienie utworów Swim Mountain często opisywane jest jako łyk świeżego powietrza w dusznym świecie płaskiej i tylko pozornie psychodelicznej muzyki. Słuchając Swim Mountain można jednak nie tylko odpocząć i odpłynąć, ale też zakodować sobie na zawsze w głowie wyjątkowo chwytliwe gitarowe riffy. Słuchawki na uszy i fruniemy!
The Budos Band – Magus Mountain
The Budos Band to instrumentalny zespół, składający się z dziewięciu członków i wielu zapraszanych do nagrań artystów gościnnych. Taka kumulacja siły i artystycznego ducha zawsze sprawia, że kolejny nowy utwór jest małym arcydziełem. A do tego dodać trzeba porywający i zaskakujący eklektyzm. Bo czego tu nie ma – jazz, funk, afro-beat, soul i wpływy heavy-metalowe to zaledwie ułamek tego, co sączy się z głośników. Sami artyści najczęściej nazywają swój gatunek muzyczny „psychodeliczną muzyką instrumentalną lat siedemdziesiątych”. Zwał jak zwał, ale posłuchać trzeba. TRZEBA!
Unknown Mortal Orchestra – Necessary Evil
Psychodelia, dobry rock, trochę garażowych dźwięków i modne lo-fi. To krótka charakterystyka Unknown Mortal Orchestra, zespołu stacjonującego w Portland w amerykańskim stanie Oregon. Tak naprawdę jest to jednak nowozelandzki psychodeliczny zespół rockowy, składający się głównie z wokalisty, gitarzysty i autora tekstów – Rubana Nielsona oraz basisty – Jake'a Portraita. Ciężko czasem uwierzyć, że zaledwie dwie osoby potrafią tworzyć muzykę o takiej sile rażenia. I choć wielu „znawców” uważa UMO za przedstawicieli nudnego mainstreamu, to zaprzeczą temu liczne utwory, w tym prezentowane tu” Necessary Evil”.
Teleman – Strange Combinations
Być może faktycznie ta piosenka brzmi jak skrzyżowanie Hot Chip, Dutch Uncles i jeszcze kilku innych zespołów, ale zapewniamy, że jest indywidualną i doskonała produkcją, która zachęci do przesłuchania wszystkiego, co udało się wydać Telemanowi.
A Teleman to angielski indie popowy zespół, założony w Londynie w 2012 roku, absolutnie zaprzeczający tezie, że wszystko, co londyńskie, jest brudne, mgliste i przyprawiające o dreszcze. Choć te ostatnie faktycznie występują – licznie!
Jorge Ben Jorge – Mas, Que Nada!
A na koniec kumulacja energii, występująca w osobie bardzo żywiołowego siedemdziesięciosiedmiolatka! Jorge Ben Jor Jor to dość osobliwa postać – ci, którzy nie wiedzą kim jest i nie rozpoznają żadnego z tytułów jego utworów, zazwyczaj wielokrotnie słyszeli te piosenki i potrafią je energicznie nucić! Wszystkie jego albumy z okresu klasycznego (lata 60. i 70.) to arcydzieła popu, ze smakowitą tropikalna nutą. Kumulacja słońca, samby i niewyczerpywalnej energii. Dodatkowy smaczek – na tym klipie widać jakich słuchawek używa sekcja rytmiczna.
VIDEO BONUS: Jon Hopkins – Open Eye Signal
Choć to oczywiście rupieć, nie można go tutaj pominąć. Bo poza kojącym brzmieniem istnieje też TEN teledysk. Wystarczy zgasić światło, odpalić sobie ten fantastyczny klip w Full HD.
Dla waszej wygody playlista na Spotify:
Komentarze