W ciągu ostatniej dekady dużo rzeczy uległo zmianie – począwszy od serii iście barejowskich wydarzeń w światowej polityce, na przemyśle muzycznym kończąc. Minione dziesięciolecie przyniosło mu bowiem niezłą rewolucję.
Była to dekada, która rozpoczęła się od walki z piractwem i spadającą na łeb na szyję sprzedażą fizycznych nośników muzyki, a której niespodziewanym i najjaśniejszym punktem było pojawienie się streamingu, który znacznie ożywił przemysł muzyczny i odczarował złe myślenie o niefizycznych nośnikach. Również social media były siłą, która napędzała muzyczne sukcesy, ale i rozdmuchiwała wszelkie niepowodzenia.
Aby zrozumieć zmiany, przez które w ciągu ostatniej dekady przeszła branża muzyczna, zerknęliśmy na starsze i nowsze statystyki. Oto najważniejsze trendy w konsumpcji muzyki z ostatnich 10 lat.
Streaming wszedł jak do siebie
Streaming zakończył dekadę na samym szczycie, przejmując panowanie od muzyki cyfrowej, która na początku dekady wydawała się nie do zdetronizowania.
Spotify wystartował w 2008 roku. W 2014 roku w szranki z nim stanął Tidal, a rok później do tegoż grona dołączyła również firma Apple Music, dzięki której dziecko Steve’a Jobsa mogło wrócić na muzyczną falę. Firmy szybko stały się kluczowymi graczami, jeśli chodzi o streaming muzyki, a ich pozycja umacnia się z roku na rok.
W ciągu pierwszych 10 lat swojego istnienia streamingowanie spowodowało niemałą rewolucję, stając się bezlitosnym dyktatorem trendów w branży muzycznej, do którego musiał dostosować się każdy, kto chciał pozostać na topie.
Według raportu organizacji IFPI aż 89% miłośników muzyki korzysta z usługi streamingu, a w ciągu ostatniego roku wskaźnik ten podskoczył do góry o zawrotnych 57%. Statystyki podają również, że streamujemy około 18 godzin muzyki tygodniowo, czyli prawie pół etatu w pracy. W 2019 r. Udział streamingu w rynku wzrósł o prawie 20% do 8,8 mld dolarów, co aż stanowi 79,5% wszystkich przychodów z nagrań muzycznych.
Poprzez "strumieniową transmisję" raport odnosi się do różnych usług, w tym Vevo i YouTube, Spotify, Tidal, czy Deezeer lub Apple Music.
Najpopularniejsze serwisy streamingowe w 2019 roku. Źródło: Statista
Dziś prawdziwych piratów już nie ma
Muzyka cyfrowa rozpoczęła dekadę w zupełnie innym miejscu niż ją zakończyła – wybuch popularności streamingu siłą rzeczy zepchnął ją na dalszy tor, a praktycznie wyeliminował, tym samym osłabiając piractwo. A o empetrójkach dziś nie pamięta już prawie nikt (poza boomerami).
W 2019 r. 27% respondentów biorących udział w badaniu IFPI stwierdziło, że naruszenie praw autorskich było u nich "sposobem na słuchanie lub uzyskiwanie muzyki w ciągu ostatniego miesiąca", co daje 38% mniej w porównaniu z zeszłoroczną analizą konsumpcji muzyki.
Mimo iż płyty CD są nadal sprzedawane, winyle cały czas są na topie, a wraz z falą niezależnej muzyki powróciły również kasety magnetofonowe, fizyczne nośniki muzyki nie mogą powiedzieć, że mają za sobą świetną dekadę – ich udział w rynku wynosi zaledwie 8%, tracąc 10% od ubiegłego roku. Dla porównania, streaming “pożarł” aż 79% całego rynku muzycznego.
A jak jest u Was – światowe trendy zgadzają się z rzeczywistością? Niezależnie, czy wciśnięcie PLAY na Spotify, wieży, magnetofonie, czy programie do odtwarzania mp3 – ważne, by zestaw stereo podołał, a resztę jakoś się dogra.
Komentarze