Firma Pathos od 1994 roku udowadnia, że znane porzekadło „jak brzydko wygląda, to na pewno ładnie gra” nie ma zastosowania w przypadku jej urządzeń. Tomasz Karasiński z portalu sterolife.pl testuje wzmacniacz Pathos Logos MKII. Szczegóły poniżej.
Oczywiście pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę recenzent, jest wygląd. To raczej sprzęt z gatunku "kochaj albo rzuć". Jedno z urządzeń, które według mnie mogłoby stanąć w muzeum sztuki nowoczesnej. (…)Pathos to kawał wzmacniacza, co jednak nie przeszkadza w jego codziennym użytkowaniu. Trzeba jedynie przygotować dla niego jakieś reprezentacyjne miejsce. Wizualnie i tak zdominuje cały system, nawet jeśli pracuje w nim wypasiony gramofon.
Skoro wygląd mamy już za sobą przejdźmy do najważniejszego. Odpowiedzi na pytanie: Jak to gra? Pathos robi piorunujące wrażenie, choć z pewnością nie jest to wzmacniacz nastawiony na efekt pięciu minut. Jego dźwięk jest nie tylko zbudowany z iście amerykańskim rozmachem, ale też naturalnie ciepły, spójny, dynamiczny, przejrzysty, muzykalny i fantastycznie przestrzenny. Jest dosłownie naładowany elementami, które same w sobie stanowiłyby nie lada atrakcję.
Komentarze